Zakaz palenia w kominkach, używania dmuchaw do liści, pił i kosiarek. Kary od 500 zł do 5 tys. zł dla osób fizycznych i nawet do pół miliona dla gmin, ale też bezpłatna komunikacja zbiorowa – takie są założenia nowego Programu Ochrony Powietrza przyjętego przez mazowieckich radnych.
"Mój kominek spełnia wyśrubowane normy emisji spalin. Dlaczego nie mogę w nim palić? Przecież nawet 10 takich kominków emituje mniej spalin niż jeden kopciuch" – pyta nas jeden z czytelników za pośrednictwem platformy #dziejesię.
Kwestia palenia w kominkach budzi ogromne emocje, takich listów dostajemy mnóstwo. Użytkownicy kominków oraz innych rodzajów pieców nie zgadzają się z wprowadzanymi zakazami dotyczącymi palenia węglem i drewnem, szczególnie tym drugim. Padają różne argumenty: że drewno to przecież odnawialne źródło energii i że palenie w kominku zamkniętym nie truje. "Ktoś tu zwariował z tym zakazem" - piszą do nas czytelnicy.
Zakaz palenia w kominkach - warunkowy - wprowadzono już na Mazowszu, do podobnego kroku szykuje się województwo małopolskie. Jak na razie obejmuje on tzw. dni smogowe, czyli z wysokim poziomem zanieczyszczeń.
W Krakowie, jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce, obowiązuje już zakaz palenia węglem i drewnem, wspomagany programem wymiany pieców.
Drewno - odnawialne źródło energii czy nie?
- Według wielu definicji drewno faktycznie uznawane jest za odnawialne źródło energii, czyli w skrócie OZE. Jeśli zetniemy drzewo, spalimy je, a na jego miejsce posadzimy kolejne, emisja CO2 zostanie wyrównana – mówi w rozmowie z money.pl Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.
- Problem w tym, że stanie się to za 70 czy 80 lat, a my musimy podjąć działania zmierzające do znaczącej redukcji gazów cieplarnianych już teraz. Nie za 80 lat, emisję dwutlenku węgla musimy zmniejszyć w ciągu 10-15 lat – zastrzega Siergiej.
Czy palenie w kominku jest ekologiczne?
Nie jest. I być nie może, bo ciągle powoduje wzrost zanieczyszczeń w powietrzu. Owszem, właściciele nowoczesnych kominków, tzw. ekoprojektowych, podkreślają, że ich urządzenia emitują o wiele mniej pyłów niż np. spalanie węgla w piecu czy drewna w kominkach otwartych. Jest to prawda. Jednak nawet jeśli założymy, że palenie drewnem jest obojętne pod względem emisji CO2 (choć w bardzo długim czasie), to ciągle zanieczyszcza środowisko.
- Chodzi o to, by do tych pyłów, które już unoszą się w powietrzu, nie dokładać kolejnej porcji. Nie jest w tym momencie istotne, jak wiele zanieczyszczeń emituje piec czy kominek. Jeśli normy są przekroczone, to nie przekraczajmy ich jeszcze bardziej – mówi Piotr Siergiej.
I dodaje, że nawet najbardziej restrykcyjne normy dla kominków nie powodują ich bezemisyjności.
- One również trują, ale trochę mniej – podkreśla.
Wielu czytelników pisze nam, że nie wierzy w badania i symulacje polskich naukowców i ekologów. Sięgnijmy więc do badań skandynawskich – kraje Północy znane są z dbałości o ekologię a jednocześnie palenie drewnem ma tam długą tradycję.
Jak piszą we wspólnej pracy szwedzcy naukowcy z uniwersytetu w Goeteborgu, tamtejszej politechniki oraz instytutu badawczego RI, dym z drewna zawiera ponad 100 różnych związków chemicznych: pył różnych rozmiarów, tlenki azotu (czyli rakotwórcze NOx-y), tlenki siarki, tlenek węgla (czad), lotne związki organiczne, dioksyny i furany.
Co więcej – precyzyjne określenie tego, czym akurat truje nas płonące drewno, jest trudne. Proces spalania przebiega bowiem w sposób mało kontrolowany, a emisja konkretnego rodzaju spalin zależy od temperatury, dopływu tlenu, a także wielkości szczap i ich kształtu. To dość okrojone wnioski z eksperymentów prowadzonych przez duńskich badaczy.
Inni naukowcy - z norweskich uczelni medycznych - prowadzą zaawansowane badania nad wpływem dymu ze spalania drewna na występowanie demencji.
A co ze spalaniem od góry?
Ten sam problem dotyczy tzw. palenia od góry. Wiele osób argumentuje, iż nie trzeba zmieniać tradycyjnych pieców, wystarczy zmienić sposób palenia. Do pieca zwykle wsypuje się węgiel lub inne paliwo, a następnie podpala całość od spodu. Można potem łatwo "dorzucić do pieca" – wsypując paliwo od góry.
W przypadku palenia od góry najpierw wsypujemy paliwo, a potem zapalamy je od góry. To jednak wyklucza możliwość dosypywania paliwa. Trzeba czekać aż wygaśnie, ale w opinii wielu osób taki sposób jest bardziej ekologiczny i powoduje mniej zanieczyszczeń.
W niektórych przypadkach dymu jest mniej, co nie zmienia faktu, że on i tak występuje i jest go więcej niż z tzw. ekoprojektowego kotła. Stary piec z innym systemem rozpalania nie jest bardziej ekologiczny od nowoczesnego.
Podczas badań robionych przez Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla okazało się również, że w niektórych przypadkach emisja benzo(a)pirenu była o wiele wyższa od zakładanej. Ten sposób jest więc czasem skuteczny, ale także mało wygodny i uciążliwy.
- Rozpalanie od góry, nawet gdyby naprawdę powodowało zmniejszenie ilości zanieczyszczeń, nie jest rozwiązaniem problemu. To próba zalepienia poważnej rany plastrem – mówi nam Piort Siergiej.
"Głównym wnioskiem, jaki nasuwa się po analizie, jest fakt, że technika 'palenia od góry' jest techniką o nieprzewidywalnym wpływie na wysokość emisji zanieczyszczeń. Nie jest prawdą, że stosowanie jej przekłada się w znaczący sposób na zmniejszenie emisji zanieczyszczeń powietrza w każdym przypadku, bez względu na typ urządzenia czy paliwa, które spalamy. [...] Prezentowanie metody palenia 'od góry' jako szybkiego i bezinwestycyjnego remedium na zanieczyszczenia powietrza w naszym kraju niestety należy uznać za nieuzasadnione" – napisali naukowcy z IChPW w podsumowaniu badania.
Mimo to ten sposób palenia i tak jest często polecany przez władze samorządowe, jako mniej szkodliwy.