Spiker John Bercow był postacią powszechnie szanowaną nawet przez tych parlamentarzystów, którzy byli przez niego usadzani niczym dzieci w szkolnej ławce. Bo właśnie do belfra Bercow bywa porównywany – surowy, ale sprawiedliwy i charyzmatyczny. Konsekwentny i pewny swego, choć wielokrotnie musiał porządek zaprowadzać podniesionym głosem.
Dekada jest urzędowania będzie się kojarzyła z wykrzykiwanym przez niego (podobno co najmniej 14 tys. razy) hasłem: "order!", czyli "spokój!". Zwłaszcza w ostatnich tygodniach, gdy parlamentarzyści kłócili się o termin i zasady wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, przywoływanie do porządku było koniecznością.
Brexit. Chaos się pogłębia, znów spory o daty
O rezygnacji ze stanowiska Bercow poinformował na początku września. Parlament wyłoni jego następcę w poniedziałek.
Środowe obrady były ostatnimi, które poprowadził. Boris Johnson podziękował mu za wieloletni trud, używając przy tym skojarzenia z tenisem, ulubionym sportem spikera. Pochwalił go więc za to, że nie był tylko "bezwzględnym sędzią", który "zarzucał wszystkich swoimi myślami i opiniami niczym podajnik do piłek tenisowych".
Bercow był najdłużej urzędującym spikerem po II wojnie światowej.
Przedterminowe wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii odbędą się 12 grudnia. Będą to pierwsze grudniowe wybory w tym kraju od 1923 roku. Jak podkreślają publicyści na Wyspach, kampanię wyborczą zdecydowanie zdominuje kwestia brexitu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl