W środę pierwszy mały pacjent onkologii i hematologii dziecięcej z Chorzowa musiał zostać przeniesiony. Trafił do szpitala w Zabrzu. Podobny los czeka w sumie 30 dzieci leczonych w chorzowskim szpitalu.
Dlaczego? Oddział musi zostać zamknięty z powodów kadrowych – tłumaczy money.pl rzecznik szpitala Kamil Nowak. Nie będzie funkcjonował do końca października. - To nie jest nowość, jeśli chodzi o polskie szpitale. Zwłaszcza w dziedzinie onkologii dziecięcej są kłopoty z brakiem specjalistów. Ostatnio z takimi problemami mierzyły się większe placówki od nas - Wrocław czy Kraków - dodaje.
Urzeczywistniają się więc dramatyczne scenariusze, przed którymi przestrzegali lekarze. W Polsce nie ma komu leczyć. Chorzów to kolejny przykład opisywany przez money.pl - odejście jednego lekarza pogrąża cały oddział szpitala.
- Wciąż jeszcze spełniamy normę, której wymaga NFZ, czyli dwóch specjalistów na oddziale. Jednak pani ordynator jest w wieku emerytalnym i kończy pracę. Za chwilę nie będziemy mogli wypełnić narzuconych wymagań, a co najważniejsze zapewnić pełnej i fachowej obsługi medycznej małym pacjentom – przyznaje Nowak.
Jak wyjaśnia, szpital stara się o pozyskanie specjalistów od dłuższego czasu. Bezskutecznie. Kolejna lekarka z tego oddziału już jesienią nabędzie uprawnienia emerytalne i trzeba brać pod uwagę, że dodatkowo uszczupli kadrę chorzowskiej onkologii dziecięcej. - Potrzebujemy trzech lekarzy specjalistów z dziedziny onkologii i hematologii dziecięcej. Sytuacja jednak na rynku jest trudna. Brakuje tych lekarzy – zaznacza rzecznik.
Co z pacjentami?
Szpital pilnie szuka miejsc, gdzie będzie możliwe dalsze leczenie ok. 30 małych pacjentów zamykanego oddziału.
- Będziemy starali się ulokować ich w Zabrzu albo Katowicach–Ligocie, jak najbliżej domów. Nie wykluczamy, że dla dobra naszych pacjentów, ich dalszego leczenia, jeśli zajdzie taka konieczność, będziemy szukać im miejsc w placówkach medycznych również w innych miejscach w Polsce – mówi Kamil Nowak.
Jak zaznaczył, NFZ już zapowiedział, że będzie nadzorował sprawę i kontaktował się z pobliskimi placówkami w Zabrzu i Katowicach. – Nikt nie pozostanie bez opieki – zapewnił przedstawiciel szpitala.
Co trzeci lekarz w wieku emerytalnym
Dane, które przytacza OZZL, szokują. Średnia wieku np. pediatrów to 50+, to oznacza, że są u progu wieku emerytalnego. Dodajmy, że 30 proc. wszystkich obecnie pracujących lekarzy to osoby już w wielu emerytalnym, które w każdej chwili mogą odejść.
Problem stanowi nie tylko wiek lekarzy, ale też ich powolny przyrost. W całym 2018 roku w skali prawie 38-milionowego kraju przybyło nam tylko 439 lekarzy i zaledwie 4 medyków z podwójnym prawem wykonywania zawodu – wynika z ubiegłorocznych danych Naczelnej Izby Lekarskiej. Kształcenie lekarzy zajmuje ok. 10 lat, więc nawet radykalne zmiany w systemie nie poprawiłyby znacząco sytuacji.
Brak specjalistów
Już teraz w niektórych dziedzinach liczba lekarzy poraża. Szpitale bazpardonowo walczą o nich, nierzadko podbierając sobie kadrę.
Najtrudniejsza sytuacja jest wśród specjalistów od chorób dziecięcych. Pulmonologów dziecięcych mamy w Polsce 45. Endokrynologów dziecięcych jest 75. Braki są również wśród chirurgów, urologów i psychiatrów.
Jak wskazuje ostatni raport "Health at a Glance 2018", przygotowany przez OECD i Komisję Europejską, w Polsce brakuje ok. 30 tys. medyków. Dane OECD plasują Polskę w ogonie Unii Europejskiej pod względem liczby lekarzy na 1000 mieszkańców. Nad Wisłą nie jest to nawet 3 na 1000.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl