Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. PRC
|
aktualizacja

BRICS nie ma dla Turcji znaczenia ekonomicznego. "Ankara rozczarowana Europą"

Podziel się:

Wniosek Turcji o przystąpienie do bloku BRICS wynika m.in. z jej frustracji z powodu zamrożenia procesu akcesji do UE - uważa Asli Aydintasbas z think tanku ECFR. BRICS nie ma dla Turcji znaczenia gospodarczego, ma za to polityczne – oceniła ekspertka.

BRICS nie ma dla Turcji znaczenia ekonomicznego. "Ankara rozczarowana Europą"
Ankara już kilka miesięcy temu złożyła oficjalny wniosek o przystąpienie do grupy BRICS (GETTY, Anadolu)

Ankara już kilka miesięcy temu złożyła oficjalny wniosek o przystąpienie do grupy BRICS, czyli porozumienia polityczno-gospodarczego założonego przez Brazylię, Indie, Rosję i Chiny.

Zdaniem Asli Aydintasbas z think tanku European Council on Foreign Relations (ECFR, Europejska Rada Spraw Zagranicznych), członkostwo w grupie to dla Ankary decyzja strategiczna, wynikająca z przekonania, że dla Turcji "już nie ma miejsca w Europie". "Proces akcesji do UE utknął w miejscu. Co więcej, są próby wykluczenia Turcji z rozszerzenia (Unii)" - tłumaczyła analityczka.

Wielobiegunowy świat

Jej zdaniem Ankara ma poczucie, że świat jest już podzielony – hegemonia Zachodu chyli się ku upadkowi, a mocarstwa średniej wielkości rosną w siłę i nie chcą już kierunku europejskiego i zachodniego oraz promowanej przez Zachód "jednostronnej" polityki zagranicznej.

Turcja przygotowała się na świat wielobiegunowy, gdzie wielkie mocarstwa ze sobą konkurują - i w tym świecie chce mieć dobre relacje z krajami, które reprezentują Eurazję i grupę BRICS – dodała Aydintasbas.

Europa najsilniejszym partnerem

Jak podkreśliła, BRICS nie ma dla Turcji znaczenia ekonomicznego, ponieważ tutaj najsilniejszym partnerem Ankary wciąż pozostaje Europa - większość tureckich inwestycji jest bowiem zlokalizowana na Zachodzie, tam też trafiają tureckie dobra eksportowe. Ma jednak sens strategiczny z perspektywy "zabezpieczenia tyłów".

- Turcja już nie wierzy, że Zachód jest jedynym "wygranym", dlatego chce mieć dobre stosunki z Rosją i Chinami – powiedziała ekspertka. Jak dodała, nie oznacza, to że Turcja zamierza przejść do ich obozu. Przeciwnie - Ankara chce utrzymać swoje członkostwo w NATO i nawiązać lepsze relacje z USA i UE, ale jest dla niej jasne, że w Unia "nie ma prawdziwej chęci otwarcia dla Turcji drzwi do Europy".

Rozczarowanie Unią i Zachodem

Zdaniem ekspertki "odrzucenie" Turcji było wyraźnie widoczne choćby podczas ostatniej wizyty tureckiego ministra spraw zagranicznych Hakana Fidana na posiedzeniu unijnych szefów MSZ w Brukseli. - Myślę, że w Turcji panuje rozczarowanie Unią i Zachodem, i to na różnych poziomach. Nie tylko na poziomie rządowym, ale także na poziomie społeczeństwa, tureckiej opozycji i organizacji pozarządowych, które czują się porzucone przez Europę. Stąd poszukiwanie innych opcji, alternatyw. Turcja nie przyłączy się do Chin i Rosji, ale chce nawiązać z nimi lepsze relacje gospodarcze – tłumaczyła ekspertka.

Aydintasbas odniosła się również do komentarza rzecznika KE Petera Stano, który podczas wtorkowego briefingu powiedział, że Turcja ma prawo decydować o swoich sojuszach, ale jako państwo-kandydat do UE podlega ograniczeniom, m.in. musi przestrzegać obowiązków wynikających z umów handlowych z Unią. - UE łączą obecnie z Turcją m.in. unia celna oraz bardzo dobre regulacje handlowe, które są korzystne dla Ankary – mówił rzecznik.

- Ale Unia od kilku lat nie może podjąć decyzji nie tylko w kwestii rozszerzenia unii celnej, ale nawet dotyczącej rozpoczęcia samych rozmów o tym rozszerzeniu. Nie porusza się też spraw takich, jak np. ułatwienia wizowe - odpowiedziała ekspertka. Jak argumentowała, nic zatem dziwnego, że Turcja - przystępując do BRICS - chce zasygnalizować Zachodowi, że ma także inne opcje polityczne.

Turcy urażeni

Jak przyznała Aydintasbas, turecka demokracja - co prawda - faktycznie pozostaje w tyle za standardami europejskimi, m.in. w dziedzinie ochrony praw człowieka, ale wyjściem nie powinno być izolowanie czy marginalizowanie Turcji, ale przeciwnie – budowanie silnych relacji z Ankarą, które będą motywować turecki system do większej demokratyzacji.

- Turcy są urażeni faktem, że rozpoczęli proces (akcesyjny) tyle dekad temu, a pozostają w tyle za państwami, które pojawiły się na europejskim horyzoncie raptem kilka lat temu – podsumowała ekspertka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP