Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Grzegorz Osiecki,Tomasz Żółciak
|
aktualizacja

Budżetowe zaciskanie pasa. Co oznacza komunikat KE ws. Polski?

919
Podziel się:

Komisja Europejska oficjalnie potwierdziła, że Polska znalazła się w gronie państw, których deficyt budżetowy przekroczył 3 procent PKB i tym samym mogą zostać objęte tzw. procedurą nadmiernego deficytu. Jej efektem może być konieczność wprowadzenia cięć w wydatkach państwa.

Budżetowe zaciskanie pasa. Co oznacza komunikat KE ws. Polski?
Donald Tusk i Ursula von der Leyen (Getty Images, Jakub Porzycki)

Jak przekazała money.pl Komisja Europejska, łącznie zidentyfikowano 11 krajów członkowskich z deficytem budżetowym przekraczającym dozwolone 3 proc. ich PKB. W tej grupie znalazła się także Polska z 5,1-proc. deficytem za 2023 rok. Objęcie nas procedurą nadmiernego deficytu ostatni raz odbyło się w 2009 r., gdy w dobie globalnego kryzysu finansowego rząd zaraportował 3,9-proc. deficyt. Procedurę zdjęto z nas dopiero sześć lat później.

Polska objęta procedurą nadmiernego deficytu?

"Zgodnie z art. 126 ust. 3 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej Komisja przygotuje raport badający przyczyny przekroczenia progu deficytu wynoszącego 3 proc. PKB w tych państwach członkowskich. Niniejszy raport stanowi pierwszy krok w procesie otwierania Procedur Nadmiernego Deficytu. Komisja przygotowuje sprawozdanie w ramach pakietu wiosennego europejskiego semestru zaplanowanego na 19 czerwca" - poinformowały nas służby prasowe KE we wtorek. W środę Bruksela potwierdziła te informacje w oficjalnym komunikacie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Gala Samochodu Roku Wirtualnej Polski 2024

W dalszych krokach komisja zaproponuje Radzie Unii Europejskiej przyjęcie zaleceń w celu wyeliminowania ich nadmiernych deficytów w określonym terminie. "W szczególności w zaleceniach tych zostanie określony termin korekty i naprawcza ścieżka budżetowa w odniesieniu do wydatków pierwotnych po uwzględnieniu uznaniowych środków po stronie dochodów" - dodała KE.

Jak ma wyglądać procedura

Zanim to nastąpi, kolejnym ruchem komisji będzie wysłanie w przyszłym tygodniu do państw członkowskich rekomendacji ścieżki wydatków publicznych w najbliższych latach, która ma gwarantować zejście z deficytu i trzymanie w ryzach długu publicznego. To efekt wejścia w życie w tym roku nowych ram zarządzania fiskalnego UE.

Przez całe lato będą trwały rozmowy między komisją a rządem na temat ostatecznego kształtu działań, jakie ma podjąć kraj, by zmniejszyć deficyt. Chodzi m.in. o to, jak uwzględnić tzw. relevant factors, czyli różnego rodzaju istotne czynniki, które wpływają na jego wysokość.

W naszym przypadku mowa o wydatkach na obronę, które mają złagodzić stanowisko Brukseli. Ostatecznie do jesieni rząd ma wysłać do KE średniookresowy plan budżetowo-strukturalny, który będzie zawierał uzgodnione z komisją ścieżki wydatków i zapowiadał działania zmniejszające deficyt. Na tej podstawie jesienią KE przygotuje rekomendacje dla Rady UE dotyczące tego, które państwa objąć procedurą nadmiernego deficytu. To właśnie rada podejmuje ostateczną decyzję, choć zwykle idzie za głosem komisji.

Czy będą cięcia w budżecie?

Ruch ze strony KE może skutkować koniecznością wdrożenia przez rząd oszczędności budżetowych, co może być bardzo trudne w sytuacji zwiększonych wydatków na zbrojenia. W naszym przypadku obecnie to ok. 4 proc. PKB. W rozmowie z money.pl szef resortu finansów Andrzej Domański stara się tonować nastroje.

Nie liczę, że na Polskę nie zostanie otwarta procedura nadmiernego deficytu, ale ważne jest, jakie będą rekomendacje Komisji Europejskiej dla nas i co weźmie pod uwagę przy ich wydawaniu. Na pewno są kraje z niższymi deficytami, ale my, mając duże wydatki zbrojeniowe, inwestujemy w obronę nie tylko Polski, ale całej UE, więc nie powinniśmy być za to karani. Mam nadzieję, że rekomendacje KE, jeśli się pojawią, to będą bardzo łagodne - mówi nam minister Domański.

Nie wszyscy są jednak przekonani, że komisja będzie aż tak łagodnym okiem patrzeć na dane raportowane przez nasz kraj.

"Wydaje się, że uznawane przez KE przesłanki wyjaśniające przekroczenie wartości referencyjnej 3 proc. PKB w naszym przypadku nie wystarczą. Zwiększone wydatki na wyposażenie wojskowe czy osłony przed wzrostem cen energii nie wyjaśniają przekroczenia deficytu aż o 2,1 pp. PKB. Nadmierny deficyt to nie jest deficyt stabilny czy bezpieczny" - przekonują Sławomir Dudek, Ludwik Kotecki i Marta Petka-Zagajewska w publikacji "Zagrożenia nadmiernego długu publicznego", którą w czerwcu opisywaliśmy w money.pl.

Ekonomiści wskazują też, że nie działa "podstawowy silnik dochodów budżetowych", czyli VAT. A to może utrudnić sprawne zasypywanie dziury budżetowej. "Niestety, w warunkach częstych i tymczasowych zmian stawek VAT, a dodatkowo w czasach dekoniunktury gospodarczej, rośnie pokusa do optymalizacji i uciekania do szarej strefy podatkowej" - czytamy we wspomnianej analizie.

Samo MF przyznało, że pomiędzy rokiem 2022 a 2023 tzw. luka w VAT wzrosła z 7,3 do 15,8 proc. Z kolei z opublikowanych w poniedziałek danych dotyczących wykonania budżetu w okresie styczeń-maj wynika, że mogą być kłopoty z wykonaniem tegorocznego planu wpływów z VAT.

Do końca roku powinno jeszcze wpłynąć 197 mld zł, czyli przeciętnie 28 mld zł na miesiąc. Ale w tym roku - poza styczniem, w którym był to efekt przesunięcia zwrotów podatku na grudzień - w innych miesiącach wpływy z tego podatku oscylowały między 21 mld zł w marcu a 24,5 mld zł w kwietniu. W maju było to 22,5 mld zł.

Co z obietnicami wyborczymi?

Pytanie, czy efektem procedury będą nie tyle cięcia, ile problem z realizacją kluczowych obietnic wyborczych.

Samo zamrożenie progów podatkowych i kwoty wolnej oraz świadczeń powoduje automatyczne zmniejszanie deficytu o około 0,5 proc. PKB rocznie, a więc w tempie, jakiego wymaga Bruksela. Natomiast są też rosnące wydatki na ochronę zdrowia oraz pytanie o wydatki emerytalne w najbliższych latach. Dla ministra finansów w kolejnych latach większym problemem będzie to, że nie będzie przestrzeni do realizacji obietnic, niż to, że trzeba będzie ciąć - mówi Jakub Sawulski, główny ekonomista fundacji Instrat.

Spokojny o skutki objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu jest Piotr Arak, były szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego, a obecnie główny ekonomista Velobanku.

Nie wydaje się, by rekomendacje KE miały być bardzo ostre. Jest kilkanaście państw UE z podobnym problemem nadmiernego deficytu, pytanie więc, co KE może realnie im zaproponować, a zwłaszcza takim krajom jak Polska, która wydaje bardzo dużo na zbrojenia. KE też musi ważyć obecną sytuację geopolityczną, chociażby niestabilną sytuację polityczną we Francji czy kwestię wyłaniania nowych władz w KE i Parlamencie Europejskm - przekonuje.

Jego zdaniem uruchamianie procedury nadmiernego deficytu prawdopodobnie potrwa na tyle długo, że proces przygotowania przez polski rząd ustawy budżetowej na 2025 r. (projekt ustawy musi trafić do Sejmu do końca września - przyp. red.) nie będzie nią jakoś specjalnie "naznaczony".

- Ścieżka zejścia z deficytu będzie obecna w naszych krajowych prognozach makro, tak więc nawet nie musimy znać rekomendacji KE, by wiedzieć, co zawrzeć w naszych średnioterminowych dokumentach i przeglądzie długu, który będzie opublikowany jesienią. Każde państwo po reformie ram fiskalnych może negocjować z KE ścieżkę zejścia z deficytu, a to nie musi oznaczać jakiegoś ostrego zaciskania pasa - uważa Piotr Arak.

W procedurze, którą otwiera Komisja Europejska, zaszyty jest pewien paradoks. Z jednej strony to ból głowy dla ministra finansów, który będzie zmuszony szukać mniejszych lub większych cięć w wybranych obszarach, z drugiej - dobry argument, po który może sięgnąć, by storpedować nierzadko kosztowne pomysły innych ministrów, zwłaszcza koalicyjnych. Tym bardziej że równolegle do rozmów z KE będzie trwało układanie budżetu na 2025 r.

Oczywiście nadmierne mówienie im "nie" przez Andrzeja Domańskiego nie będzie korzystnie wpływać na klimat w koalicji rządzącej. Co więcej, jeśli koalicjanci będą czuć, że ich pomysły są marginalizowane, mogą próbować forsować swoje inicjatywy w drodze projektów poselskich i szukać dla nich większości na sali sejmowej.

Wina poprzedników?

Nasi rozmówcy z rządu wskazują, że objęcie Polski procedurą nadmiernego deficytu (EDP) to wina poprzedników, po których obecna władza odziedziczyła budżet na ten rok, a pierwszym budżetem, za który pełną odpowiedzialność weźmie obecny minister finansów, będzie ten na rok 2025.

Rzeczywiście zostawiliśmy po sobie budżet na rok 2024 z deficytem, zresztą wiele krajów ma podobną sytuację. Okazuje się jednak, że tylko nieliczni będą obejmowani unijną procedurą nadmiernego deficytu. To ciekawe, bo nasi konkurenci polityczni w kampanii podkreślali, że mają świetne, partnerskie relacje w Brukseli, a wychodzi na to, że nie jest to prawda, bo stali się chłopcami do bicia - komentuje w rozmowie z money.pl Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Jak tłumaczy szef PiS, wysoki deficyt, z którym poprzedni rząd oddawał władzę, wynikał przede wszystkim z dużych wydatków na obronność, w tym na zakup broni i amunicji.

- A te nie są zaliczane do deficytu według nowych unijnych kryteriów, zresztą przez nas wynegocjowanych. Co też potwierdza skuteczność naszego rządu na forum UE - przekonuje Kaczyński i podkreśla, że za rządów PiS "nie mieliśmy nawet zbliżonych sum w zakresie deficytu, nawet wtedy, gdy wydatki były olbrzymie ze względu na pojawiające się kryzysy, którym trzeba było przeciwdziałać".

- To obecna koalicja, choć chętnie obwiniłaby nas, ponosi odpowiedzialność za to, jak realizowany jest budżet i zwiększany deficyt. My dziś, rządząc, bylibyśmy w stanie utrzymać tarcze, zatrzymać wzrost cen i wykonać nasze zobowiązania - zapewnia prezes PiS.

Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(919)
zosia
wczoraj
Witam ,ciekawe kiedy unia obniży swoje pensje, przynajmniej o POŁOWĘ.
Wyszła
2 dni temu
kreatywna księgowość bankstera Morawieckiego. Coś ty towarzyszu najlepszego narobił.
Domator 19491...
3 dni temu
Stany Zjednoczone są 29 razy większe od polski I mają 435 posłów a w polsce mamy 460 posłów ,tylko że w czasie obrad ostatnimi czasy w czasie obrad na sali bywa od 5-7 parlamentarzystów na zapytanie zadane Kaczyńskiemu dlaczego mamy więcej posłów niż amerykanie odpowiedział że to tradycja sam kaczyński ledwo łazi jest ta zapasiony że wstyd patrzeć na taką karykaturę która musi przejść operację na kolano i tym sam obciąża służbę zdrowia na koszty ,następna sprawa zakupu kilku ton mięsa przedniej jakości ,ryb oczywiście lososi widocznie parlamentarzyści zamiast przebywać na sali sejmowej zajmują się między innymi, żarciem,świętowaniem i zapalaniem świec hanukowych,popieram Grzegorza BRAUNA który zareagował na żydowskie świętowanie w sejmie Polskim.
sołtys
4 dni temu
swiata nie da uszczesliwic kras i oszukiwac cały kapitalizm
Bez Prawnik
4 dni temu
Skoro volksdeutsch Tusk nie ma z czego okraść narodu to nie będzie żadnych inwestycji tylko wyprzedaż majątku narodowego
...
Następna strona