Atmosfera w dwóch sosnowieckich fabrykach produkujących plastikowe części m.in. dla Fiata od wielu miesięcy jest napięta. Jak opowiadają nam nasi rozmówcy – pracownicy farbki i związkowcy, ludzie są zmęczeni i zrezygnowani z powodu niskich zarobków. Część załogi sama odeszła z pracy, bo dostała lepsze warunki gdzie indziej. Kilka osób dostało wypowiedzenie za "dezorganizację cyklu produkcyjnego".
– Kto może, bierze dodatkowe fuchy po pracy, bo za gołą pensję nie da się przeżyć. Lakiernicy dorabiają w pobliskich zakładach blacharskich i samochodowych – opowiada nam Jerzy Orman, związkowiec z "Solidarności" w sosnowieckich spółkach Primy.
Tylko w Primie klepiemy biedę
Orman mówi też, że dwa tygodnie temu stanęli. Cała fabryka. W sumie pracy nie było przez pięć dni. Teraz praca znowu jest i nawet przyjechały ze Słowacji maszyny produkcyjne, a wraz z nimi - niewidziany w Sosnowcu od dawna - włoski właściciel obu fabryk Primy, potentat przemysłowy Maurizio Stirpe. Kupił on zakłady od Grupy PCMA w 2020 r., ale bardzo rzadko pojawia się w Polsce.
- Przełożeni powiedzieli nam, że będą poszerzać park maszynowy, bo jesienią w zakładach ma ruszyć produkcja dla nowego modelu Fiata. W samym Fiacie, który jest naszym głównym odbiorcą – ludzie już podostawali po kilkaset złotych podwyżek miesięcznie na osobę. A my słyszymy ciągle, że na nic pieniędzy nie ma – wzdycha Orman.
Związkowiec mówi, że rozmowy o podwyżkach trwają od jesieni ubiegłego roku i końca ich nie widać. W marcu br. zarząd firmy powiadomił ich, że może dać im co najwyżej o 1,5 zł za godzinę więcej (plus 0,63 zł ze stawką 17,87 zł). Związkowcy chcą 3,5 zł więcej. Twierdzą, że stawki godzinowe w innych firmach motoryzacyjnych w regionie są wyższe nawet o ponad 4 zł za godzinę.
Stają rosyjskie montownie. Brak części z importu
Propozycja podwyżek została jednak przez Włochów niedawno cofnięta, a termin kolejnych rozmów chcą zamrozić, co najmniej do października. Wtedy też może ruszyć nowa linia produkcyjna.
Ludzie pożyczają na rachunki
Ludzie w fabryce jednak dłużej czekać nie chcą i nie mogą. Koszty życia bardzo wzrosły. Mało któremu pracownikowi na produkcji udaje się związać koniec z końcem.
– Przychodzą do mnie koledzy skarżąc się, że brakuje im na opłaty za przedszkole dla dziecka. Proszą o wsparcie finansowe. To jest upokarzające, żeby pracowników z 25-letnim stażem nie było stać na podstawowe opłaty i by zarabiali tyle samo, co nowi, bez żadnego doświadczenia (różni nas tylko dodatek stażowy) – denerwuje się Agnieszka Marcińska, przewodnicząca "Solidarności" w sosnowieckich spółkach Primy.
Nasza rozmówczyni dodaje, że jej stawka godzinowa również wynosi 17,87 zł za godzinę plus 23 procent premii, dodatek do produkcji 80 zł i do tego ma dodatek za lata pracy – maksymalnie 436,04 zł miesięcznie. Najniższe stawki godzinowe – jak informuje Marcińska – dostają w sumie 94 osoby (stan na 31 marca 2022 r.). Gdyby płace zostały podniesione o 3,5 zł brutto, pracownicy ci dostawaliby miesięcznie ok. 588 zł brutto więcej.
- Prezes przekonywał, że są problemy spowodowane pandemią, a my przez pandemię staliśmy około trzech miesięcy w 2020 r. Wtedy, by utrzymać miejsca pracy fabryka korzystała z tarczy antykryzysowej – opowiada nasza rozmówczyni. Jest również po tej pomocy ślad w Urzędzie Skarbowym, który odroczył spółce zapłatę podatku na łączną kwotę ponad 200 tys. zł. W 2021 r. Prima stanęła z powodu braku półprzewodników.
Rycerze i walka o godność
Właściciel obu fabryk, Maurizio Stirpe jest znaną postacią we Włoszech i potentatem przemysłowym – swoją firmę odziedziczył po ojcu. Konsorcjum głównie zajmuje się projektowaniem i produkcją komponentów i części z tworzyw sztucznych dla sektora automotive oraz AGD.
Do Stripe należy kilka fabryk, m.in. we Włoszech, Francji, Niemczech, Brazylii, na Słowacji i Polsce. W czerwcu 2020 r. włoski minister gospodarki odznaczył Stripe orderem za szczególne zasługi za etos pracy - "Rycerzem pracy".
Jak ustaliliśmy, w 2019 r. Prima oferowała elektrykom w swoich włoskich fabrykach płacę podstawową na rękę – 1353 euro miesięcznie. Obecnie, w przemyśle włoskim płaca robotnika wykwalifikowanego wynosi średnio 1788 euro netto miesięcznie. Pracownicy sosnowieckiej fabryki policzyli, że zarabiają miesięcznie ok. 600 euro.
W ubiegłym roku producent części samochodowych z tworzywa sztucznego Prima Sole Components uzyskał pożyczkę w wysokości 125 mln euro z puli banków korzystających z włoskiego instrumentu gwarancyjnego wprowadzonego przez SACE (jest to spółka Grupy Cassa Depositi e Prestiti specjalizująca się w ubezpieczeniach kredytów, ochronie inwestycji oraz gwarancjach finansowych) w celu wsparcia włoskich firm dotkniętych kryzysem wywołanym pandemią.
Toyota przenosi się z Budapesztu do Warszawy
Wysłaliśmy w czwartek rano maile zarówno do polskiej, jak i włoskiej siedziby spółki z pytaniami oraz prośbą o ewentualną rozmowę z zarządem spółki. Zapytaliśmy, co dzieje się w fabryce i czy jest szansa na porozumienie z pracownikami? Kilkakrotnie dzwoniliśmy również do fabryki. Do czasu publikacji artykułu odpowiedź do nas jednak nie przyszła. Opublikujemy ją, jeśli tylko ją otrzymamy.
Związkowcy zapowiadają, że wyślą wniosek do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej z prośbą o powołanie mediatora, który pomógłby im zakończyć spór z pracodawcą. W końcu właścicielem fabryk jest rycerz pracy.
- Powinien rozumieć, że ludzie za swoją ciężką pracę chcą godnie żyć, a nie tylko wegetować – puentuje Marcińska.