Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Chiny zdobyły przyczółek i budują nowy układ. Wyspy na marginesie geopolityki stały się jądrem brutalnej rywalizacji

Podziel się:

Chiny rozpoczynają wielką kampanię mającą przekonać wyspiarzy południowego Pacyfiku do kompleksowej umowy gospodarczej i nowego porozumienia w sprawie bezpieczeństwa. Pekin już zdobył ważny przyczółek w regionie Wyspy Salomona, teraz kontynuuje ofensywę dyplomatyczną. - To niezwykle istotna rozgrywka, która zmienić może globalny układ sił i znacznie poszerzyć wpływy chińskie – zaznacza Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego.

Chiny zdobyły przyczółek i budują nowy układ. Wyspy na marginesie geopolityki stały się jądrem brutalnej rywalizacji
Minister spraw zagranicznych Wang Yi i jego dopowiednik na Wyspach Salomona Jeremiah Manele. , a w tle premier Manasseh Sogavarepo z premierem Li Keqiang. Pool (via Getty Images, 2019 Getty Images)

Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi otrzymał od przewodniczącego Xi Jinpinga niezwykle istotną misję, której skutkiem może być zmiana układu sił na Pacyfiku. Ma przekonać wyspiarskie państwa do szeroko zakrojonej umowy gospodarczej i nowego paktu bezpieczeństwa w regionie.

Przyczółek został już zdobyty 19 kwietnia, kiedy Chiny podpisały pakt o bezpieczeństwie z Wyspami Salomona, wyspiarskim krajem południowo-wschodniej Oceanii. Było to preludium ekspansji Państwa Środka w tym regionie i kubeł zimnej wody dla Australii, Japonii oraz Indii zaniepokojonych zbliżeniem i potencjalnym militarnym wykorzystaniem Wysp przez Pekin.

Chiny jednak nie zwalniają tempa i idą za ciosem. Rozpoczynająca się w czwartek 10-dniowa misja Wang Yi ma przekonać 10 państw południowego Pacyfiku do zawarcia szeroko zakrojonej umowy w zakresie bezpieczeństwa i gospodarki - donosi Reuters powołujący się na ujawniony dokument wskazujący punkty chińskiej propozycji. Yi osobiście odwiedzi Wyspy Salomona, Kiribati, Samoa, Fidżi, Tonga, Vanuatu i Papuę-Nową Gwineę.

- To rezultat globalnej rywalizacji mocarstw. Chiny odpowiadają swoją inicjatywą na ożywioną aktywność USA w regionie Azji Południowo-Wschodniej i Indo-Pacyfiku - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego. - Widać wyraźnie, że Pekin realizuje nowy plan. Nie zamierza pojedynczo układać się z poszczególnymi krajami wysp Pacyfiku, ale zaproponuje rozwiązania całościowe. Szczegóły mamy poznać 30 maja. Stąd wizyta ministra Wang Yi w 8 z tych krajów.

Wang Yi osobiście odwiedzi Wyspy Salomona, Kiribati, Samoa, Fidżi, Tonga, Vanuatu i Papuę-Nową Gwineę, a z Wyspami Cooka, Niue i Sfederowanymi Stanami Mikronezji odbędzie spotkania wirtualne.

W cieniu wojny w Ukrainie toczy się wielka gra

Kiedy oczy Europy zwrócone są na krwawą wojnę w Ukrainie, na drugiej półkuli toczą znaczące dla geopolityki batalie. Ofensywa Chin niepokoi USA, ale także spędza sen z oczu polityków Australii, Japonii czy Indii.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Jaki cel mają Chiny? Ekspert tłumaczy

Według doniesień Reutersa, Pekin zamierza zaproponować Wyspiarzom szeroką strefę wolnego handlu między Chinami a Wyspami Pacyfiku, a także umowy dotyczące szkolenia policji i operacji organów ścigania, a także plany współpracy w zakresie sieci danych, cyberbezpieczeństwa i inteligentnych służb celnych.

Jak zaznacza agencja Reutera, Pekin przeciera również szlak dla chińskiego giganta technologicznego Huawei do wejścia na rynek Pacyfiku i budowy sieci 5G.

Dlaczego ta inicjatywa wywołuje niepokój w regionie? Ponieważ oznacza odwrócenie układu sił w regionie, w którym do tej pory swoje wpływy miały sojusznicze wobec USA kraje, jak choćby Australia, Japonia czy Korea Południowa.

Chiny pierwszy raz zdecydowanie wychodzą poza Morze Południowochińskie, starając się rozciągnąć swoje wpływy na łańcuch wysp Pacyfiku – zaznacza Pyffel. - Z punktu widzenia USA i geopolityki, to co się dzieje w tym rejonie świata, jest co najmniej tak samo istotne, a może nawet bardziej, niż wojna w Ukrainie. Toczy się bowiem zmaganie o kontrolę nad strategicznym z punktu widzenia architektury bezpieczeństwa regionem.

Wygra ten, co da więcej

Chiny sprzedają krajom południowego Pacyfiku nowy układ. Ich wizja "wspólnego rozwoju" zakłada nie tylko bliskie relacje gospodarcze, czy wspólną politykę morską w zakresie połowów na Pacyfiku, ale także bardzo konkretną pomoc.

- To brutalna rywalizacja. Wygra ten, kto będzie bardziej przekonujący, albo zwyczajnie zaoferuje Wyspiarzom więcej. Chiny już dużo zainwestowały w te kraje. Przykład Wysp Salomona jest tu wymowny. Chińskie firmy przeznaczą 825 mln dol na rozbudowę infrastruktury w jednym ze strategicznych obszarów w tym państwie - czyli na terenach wokół portu Guadalcanal i opuszczonej fabryki złota, która ma być rewitalizowana. To prawie tyle, co zgromadził dotychczas fundusz Trójmorza, ale skierowane tylko na jedną wyspę – zwraca uwagę analityk.

Jednak wraz ze współpracą gospodarczą idzie równie wsparcie w ramach układów bezpieczeństwa. Jak wskazuje Associated Press, Chiny chcą szkolić funkcjonariuszy policji Pacyfiku, współpracować w zakresie "tradycyjnego i nietradycyjnego bezpieczeństwa" oraz rozszerzać współpracę organów ścigania.

Do tej pory to kontyngenty z Australii i Nowej Zelandii przychodziły ze wsparciem dla często niestabilnym politycznie krajów wyspiarskich, nierzadko pomagając stabilizować sytuację, opanowując niepokoje, chroniąc strategiczne obiekty. Tę rolę chętnie przejęłyby teraz Chiny.

- Wypychają z tej roli Australię i Nową Zelandię, która nota bene integruje się z Pekinem gospodarczo, ale jednocześnie z niepokojem przygląda się temu, co zaczyna dziać się na Oceanii - zaznacza ekspert Instytutu Sobieskiego.

Nowa zimna wojna

Problem w tym, że jeśli Chinom uda się przekonać do swojej koncepcji Wyspy, może to oznaczać zmianę w układzie sił. - Wyspy będące dotąd na marginesie światowej polityki znalazły się w samym jądrze konfliktu mocarstw - zaznacza Pyffel.

Już wiadomo, że nie wszystkie państwa południowego Pacyfiku poprą chiński plan. Niektóre, jak choćby Mikronezja, mimo deklaracji przyjaźni z Państwem Środka, nie są przekonane do tej koncepcji. Widzą w niej zagrożenie dla statusu quo.

- To dla nich niebezpieczna gra, co otwarcie powiedział prezydent Mikronezji, podkreślając, że rywalizacja mocarstw w tym obszarze, byłoby jak nowa zimna wojna z wyspami Pacyfiku w samym jej centrum, co byłoby dla nich niekorzystne i dużo gorsze od dotychczasowego status quo. Kraj ten wyraźnie zasugerował, że nie dołączy do chińskich inicjatyw w regionie – zaznacza ekspert Instytutu Sobieskiego.

Przywódca Mikronezji ostrzegł też innych potencjalnych sygnatariusze przed konsekwencjami deklaracji współpracy z Chinami dla poszczególnych krajów. Zbliżenie Wysp Salomona z Pekinem są tego zwiastunem.

- Wygląda na to, że Wyspy Salomona, na których w czasie II Wojny Światowej Japończycy ulokowali bardzo ważne lotnisko i o które toczyły się krwawe walki, zdecydowały się podpisać pakt bezpieczeństwa z Chinami i od razu znalazły się na celowniku USA i Australii w związku z obawami umieszczenia tam portu i bazy wojskowej, którą wykorzystać mogłyby Chiny - wyjaśnia Radosław Pyffel.

Krytycy zbliżenia z Chinami zwracają uwagę jeszcze na inne zagrożenia. Wejście w strefę wpływu Pekinu może się bowiem łączyć również dominacją firm i technologii bliskich komunistycznej władzy. Chodzi między innymi o technologie informatyczne i telekomunikacyjne w tym 5G i funkcjonowanie na nowych rynkach koncernu Huawei. Tę jednak kwestię nasz rozmówca uważa za marginalną.

- Nie chodzi tu jednak o dostęp do nowych rynków, czy wielki biznes. To zbyt biedne kraje i za małe rynki. To jednak niezwykle istotna rozgrywka, która zmienić może globalny układ sił i w obliczu zaostrzającej się rywalizacji z USA, znacznie poszerzyć wpływy chińskie – zaznacza ekspert Instytutu Sobieskiego.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl