Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Robert Kędzierski
Robert Kędzierski
|

Czeka nas sprzątanie po prezesie Glapińskim? "Będzie konieczne"

75
Podziel się:

- Pan prezes bardzo ostrożnie obchodzi się z prawdą - komentuje wystąpienie szefa NBP główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak. - Jak można tak przekręcać własne słowa z lipca? - zastanawia się Piotr Kuczyński, główny ekonomista Xelion.

Czeka nas sprzątanie po prezesie Glapińskim? "Będzie konieczne"
Prezes NBP w czwartek tłumaczył środową decyzję RPP o obniżeniu stóp proc. do 6,00 proc. (FORUM, MARCIN BANASZKIEWICZ)

W czwartek odbyła się tradycyjna konferencja szefa Narodowego Banku Polskiego, organizowana dzień po decyzji Rady Polityki Pieniężnej. W środę RPP zdecydowała się na krok bez precedensu - stopy procentowe spadły bowiem o 0,75 pb. - z poziomu 6,75 do 6,0 proc.

- Stopy 6,75 przy inflacji 18,4 proc., którą mieliśmy w lutym, to coś innego niż stopy 6,75 przy inflacji 10,01. Ten czas od lutego do wczoraj to czas bezprecedensowego spadku inflacji - tłumaczył tę decyzję rady Adam Glapiński.

Nasze stopy zrobiły maksimum tego, co mogą zrobić. Zrobiły robotę. Co mogły stłamsić, to stłamsiły - przekonywał.

Cel inflacyjny osiągniemy dopiero w 2027 roku?

- Towarzyszy mi uczucie wstydu i zażenowania. Pan prezes bardzo ostrożnie obchodzi się z prawdą, z faktami - komentuje w rozmowie z money.pl główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak.

- Obniżając stopy procentowe o 75 punktów bazowych, stworzył suboptymalny policy mix, na który składa się bardzo luźna polityka monetarna, której towarzyszy luźna polityka fiskalna - mówi nasz rozmówca.

- Pan prezes użył podczas swojego "stand-upu" takiego określenia, że "stopy zrobiły robotę". Fakty są takie, że według aktualnie obowiązującej projekcji inflacyjnej z lipca te stopy zrobiłyby swoją robotę. Prawie. Na koniec 2025 roku. Dotknęłyby górnego przedziału możliwych odchyleń dopuszczalnych od celu inflacyjnego. Ale pod jednym warunkiem - że dalej byłyby na poziomie 6,75. Jeżeli prezes obniżył stopy do 6 proc., to ta "robota" zostanie zrobiona - jak dobrze pójdzie - do końca 2027 roku - tłumaczy Janusz Jankowiak.

Pan prezes, prowadząc taką politykę monetarną, skazuje nas na to, że inflacja będzie ponad celem inflacyjnym. I to nawet bardzo blisko jego kadencji - dodaje.

Czeka nas sprzątanie po Glapińskim

Czy gospodarkę czeka "sprzątanie" po Adamie Glapińskim?

- Tak. Takie sprzątanie będzie konieczne. Gdy prezes Glapiński odejdzie ze swojego urzędu, inflacja nadal będzie ponad celem. I to przy założeniu, że nie będzie dalej obniżał stóp. Każda kolejna podwyżka przesuwa osiągnięcie celu inflacyjnego o kolejne kwartały i lata - uważa ekonomista.

Jankowiaka zaskoczyły zwłaszcza dwie wypowiedzi szefa banku centralnego. - Po pierwsze, wielokrotnie mówił, że spada w Polsce dynamika akcji kredytowej, co jest nieprawdą. Są najnowsze dane z Biura Informacji Kredytowej, które tę tezę falsyfikują. Ożywienie popytu na kredyt nie jest Polsce w tej chwili potrzebne, ponieważ popyt na ten rósł we wszystkich czterech kategoriach, poza kredytem hipotecznym, który jest zakłócany przez specjalne dwuprocentowe ulgi - podkreśla.

To ożywienie, o którym prezes mówił, wyrwanie z marazmu akcji kredytowej, jest niezgodne z faktami. Podobnie zresztą jest, jeżeli o dyscyplinę fiskalną. Mówienie, że ten projektu budżetu, który zaprojektował rząd, jest projektem zacieśnienia fiskalnego, to kpiny z faktów - ocenia nasz rozmówca.

Polityka Glapińskiego ryzykowna dla gospodarki

Piotr Kuczyński, główny ekonomista domu inwestycyjnego Xelion, nie ma wątpliwości, że "nieortodoksyjna - delikatnie mówiąc - polityka monetarna RPP pod kierownictwem Adama Glapińskiego jest bardzo ryzykowna dla gospodarki i grozi utrwaleniem się inflacji".

Jego zdaniem wybory parlamentarne niewiele tu zmienią.

Nawet jeśli wygra je opozycja, to nie da się zmienić zgodnie z prawem składu Rady Polityki Pieniężnej tak, żeby działała ona obliczalnie i niezależnie. Trzeba bowiem pamiętać, że nawet wymiana - bardzo trudna - prezesa niczego nie zmieni. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiemy, czego można się po tym składzie RPP spodziewać. Tak nie działają odpowiedzialne banki centralne - uważa ekonomista.

Kuczyński wytyka też Adamowi Glapińskiemu brak konsekwencji. - Prezes twierdzi, że we wrześniu inflacja wyniesie ok. 8,5 proc. Skąd to wie? Nikt nie wie. Dalsze spadki są oczekiwane, ale zagrożenia są potężne. Jak można tak przekręcać własne słowa z lipca? Tak nie komunikują się szefowie banków centralnych - podkreśla ekspert.

- Glapiński twierdzi, że 10-proc. to umiarkowana inflacja. Naprawdę, ile trzeba powiedzieć, żeby ukryć własne błędy? - dodaje Kuczyński.

Jego zdaniem środowa decyzja RPP może mieć drugie dno. - A może Rada uważa, że gospodarka się wali i trzeba jej pomóc, wbrew swojemu mandatowi? To chyba nie jest wsparcie dla rządzących, jeśli takie przekonanie się upowszechni - mówi rozmówca money.pl.

Będą kolejne obniżki stóp?

Maciej Zdrolik, ekonomista mBanku, radzi, by nie przywiązywać się nadmiernie do zapowiedzi prezesa Glapińskiego z czwartkowej konferencji, bo on sam do swoich słów przywiązany nie jest. Wszak w lipcu wykluczał wariant tak zdecydowanych obniżek stóp, jakich dokonano w środę 6 września.

- Wydaje się, że najbliższe co najmniej półtora miesiąca będzie nacechowane sporą niepewnością, jeśli chodzi o funkcję reakcji Rady. Radość prezesa Glapińskiego z zejścia inflacji z okolic 18 proc. rok do roku (r/r) do okolic 10 proc. r/r, definiowanie inflacji na poziomie 5 proc. r/r jako inflacji niemalże niezauważalnej z punktu widzenia gospodarstw domowych i w końcu uciekanie się do koncepcji inflacji "z dzisiaj", by wytłumaczyć, skąd wzięły się obniżki (pomimo nieprzekroczenia przez sierpniową inflację poziomu, który sam prezes wyznaczył) - to wszystko gołębie sygnały, które sugerują, że kolejne posiedzenia mogą przynieść jeszcze niższe stopy - uważa Zdrolik.

Zdaniem prezesa Glapińskiego, obniżając stopy Rada 'zrobiła to, co było zaległe' i w kolejnych ruchach ma podążać w ślad za swoją oceną spływających danych. Może to być sygnał, że kolejne cięcia nie będą w aż takiej skali jak zaobserwowaliśmy we wrześniu - mówi ekonomista.

Najsilniejsza wyprzedaż złotego w tym roku

Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl, zwraca uwagę na reakcję rynków i walut. Wskazuje, że ostra obniżka stóp procentowych z 6,75 do 6,00 proc. doprowadziła do najsilniejszej w tym roku wyprzedaży złotego.

- W środę kurs euro gwałtownie wzrósł o około 1,5 proc. EUR/PLN po długiej stabilizacji w wąskim przedziale wahań poniżej 4,50 zł wystrzelił w kierunku 4,60 zł. W czwartek słabość polskiej waluty jest podtrzymywana, a kurs euro rośnie do 4,62 zł - wskazuje ekspert.

O skali szoku najlepiej świadczy siła rynkowej reakcji. Trzy obniżki stóp o 25 pb. przed końcem roku i łączna redukcja stóp procentowych o około 2 pkt proc. w najbliższych 12 miesiącach były powszechnie oczekiwanym scenariuszem. Mimo to złoty gwałtownie traci - dodaje.

Sawicki przypomina, że od początku września dolar podrożał o około 5 proc., a USD/PLN przekroczył 4,30. - Kurs euro podniósł się w tym czasie o około 3,5 proc. W rezultacie została wymazana przeszło połowa spadku z okolic 4,80 zł osiąganych w lutym. Jeśli zwyżka kursu EUR/PLN nie zostanie zahamowana w bieżących okolicach, to zagrażać będzie wzrost notowań wspólnej waluty w kierunku 4,65 zł. Nie można wykluczyć, że utrzymanie się presji na złotego może skłonić Ministerstwo Finansów do ponownego kierowania szerszego strumienia walutowych środków rządu na rynek - wskazuje nasz rozmówca.

- Prezes NBP powtórzył deklarację, że dalsze decyzje Rady Polityki Pieniężnej będą uzależnione od rozwoju sytuacji gospodarczej. W tym świetle nie można zakładać, że ostra obniżka stóp proc. była jednorazowym dostosowaniem. Bardzo istotny wpływ na kolejne kroki będzie mieć listopadowa projekcja inflacyjna - uważa Bartosz Sawicki.

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl 

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(75)
bogdan48
10 miesięcy temu
z zamknięcie glapy nie ma problemu,kontrolę skarbową w domu całego majątku,parę kartonów papieru jak panu Brejzie ,rozdarty karton banknotów i po krzyku,świnię podłożyć nie problem i do pudła ,za kilka dni następnego przedstawiciela rządu i głównego szefa .OGLOSIĆ AMNESTIĘ na bardzo któtki okres zglaszania się z zagarniętrym mieniem a zakłady karne będą przepełnione przez złoczyńców a magazyny pełne zwróconego mienia
Daniel
10 miesięcy temu
Sprzątanie to czeka nas po 8 latach rządzenia tych nieudaczników a długi jakie na robili to dwustu lat nam braknie na spłatę,oczka otworzą się po wyborach.
Ricardo
10 miesięcy temu
Glapa, kieszenie pełne? Kupuj działki bo Pinokio wszystkie wykupi.
Renia
10 miesięcy temu
Za drukowanie nielegalnego pieniadza powinna byc kara śmierci. Jest to przestępstwo na równi z zabójstwem. I żaden immunitet przed tym nie chroni. Jest to okradanie nas wszystkich.
Krzysztof
11 miesięcy temu
Już kombinują jak kraść a ludziom wmawiać pierdoły
...
Następna strona