Straż Marszałkowska przeszła niedawno prawdziwą rewolucję. Stała się pełnoprawną służbą mundurową, dzięki czemu jej funkcjonariusze zyskali m.in. przywileje emerytalne.
I to właśnie dlatego formacja przechodzi obecnie kryzys kadrowy. Jak przekazała posłom z Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska, w 2020 roku ze służby odeszło 55 funkcjonariuszy. To aż o 47 więcej, niż rok wcześniej.
Większość odejść to efekt przepisów pozwalających funkcjonariuszom na wcześniejszą emeryturę.
Jak podaje "Rzeczpospolita", do końca sierpnia 2020 roku na emerytury odeszło 42 funkcjonariuszy, a ich średni wiek to niespełna 57 lat.
Szefowa Kancelarii Sejmu zapewnia co prawda, że braki kadrowe zostały uzupełnione o 57 nowych funkcjonariuszy, ale zdaniem ekspertów, po takiej fali odejść formacja może mieć problem z wypełnianiem swoich obowiązków.
– Straż marszałkowska jest formacją o bardzo wyspecjalizowanym charakterze. Wymaga się od niej odpowiednich relacji z politykami i podejmowania decyzji w oparciu o długoletnie doświadczenie. Nowi funkcjonariusze nie nauczą się tego wcześniej niż w ciągu dwóch lat. W dodatku ci, którzy zostali, będą musieli poświęcać swój czas na naukę tych, przychodzą - ocenia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta i były szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Obecnie w Straży Marszałkowskiej służy ok. 160 funkcjonariuszy.