Unia Europejska czy Stany Zjednoczone wciąż dyskutują o tym, w jaki sposób ograniczyć siłę koncernów technologicznych, takich jak Facebook czy Google. UE nie udało się dogadać w sprawie opodatkowania ich działalności, ale zdołała wprowadzić utrudniające im życie przepisy o RODO.
I właśnie wprowadzenie unijnych przepisów o ochronie danych osobowych było dla wielu konsumentów pierwszym momentem, gdy zdali sobie sprawę, jak wiele informacji na ich temat gromadzą właściciele najpopularniejszych wirtualnych przedsiębiorstw.
Na fali tamtego zainteresowania danymi osobowymi wzmocnił trend "wypisywania" się z mediów społecznościowych czy ograniczania liczby danych, do których dostęp uzyskują technologiczni giganci.
Zdaniem Michała Brańskiego, wiceprezesa Wirtualnej Polski, nie można tego trendu przedstawiać jako wyłącznie pozytywnego. W jego ocenie dane zbierane przez usługodawców mogą służyć konsumentom. – Zbierane dane mogą służyć temu, by lepiej trafić z reklamą i w efekcie emitować ich mniej, czy skierować lepiej dopasowany do klienta produkt – mówił.
Równocześnie przyznał, że powstają już "wirtualni asystenci", którzy mogą wspierać nas w codziennych decyzjach.
- Takie technologie powstają. Wirtualni asystenci za odpowiednią opłatą będą nam podpowiadać, jakie decyzje podejmować i będą stali po naszej stronie, nie stronie koncernu. Z całego gąszczu ofert pozwolą wybrać te, które są najlepiej dopasowane do naszych potrzeb - mówił.
- Miliony zdolnych programistów stworzą takie rozwiązania, o ile pozwolimy im zbierać dane na temat osób, które wyrażą na to zgodę. Choćby ja i inni progresywni konsumenci chcielibyśmy, by taki asystent widział jak najwięcej o moim stanie zdrowia czy o moich dzieciach. Dzięki temu może podpowiadać, czy rozwijają się prawidłowo, czy mają poprawną sylwetkę i jakie umiejętności posiadają, a jakie powinny – przekonywał Brański i dodał, że taki asystent mógłby podpowiadać przy podejmowaniu decyzji konsumenckich.
- Oczywiście przekraczających pewien próg istotności. Chciałbym, żeby taki asystent powiedział mi: "nie kupuj tego auta, na rynku są trzy modele, które są mniej awaryjne i lepiej spełnią twoje potrzeby" – obrazowo wyjaśnił.
W ocenie Michała Brańskiego alternatywą dla takiego scenariusza jest jedynie powrót do czasów sprzed internetu, gdy nie byliśmy w stanie porównać wszystkich dostępnych na rynku ofert.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl