W środę podpisana została umowa na budowę tunelu w Celestynowie, który będzie przebiegał pod torami wiodącymi ze stolicy w kierunku Lublina.
Wieś jest podzielona przez tory na pół, a mieszkańcy mają do dyspozycji tylko jeden przejazd. Pociągi jeżdżą tędy często, więc często przed zamkniętymi rogatkami ustawia się sznur samochodów. Budowa bezkolizyjnego przejazdu była więc przez mieszkańców wyczekiwana.
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", pierwotnie planowany był wiadukt nad torami, ostatecznie jednak zwyciężył pomysł budowy tunelu. Tak się jednak składa, że inwestycja ta zupełnie nie zgrała się w czasie z dopiero co wykonanym remontem dodatkowego toru na linii Warszawa - Lublin.
Linią tą można jeździć od grudnia 2020 roku, a od maja 2019 do sierpnia 2020 ruch pociągów był tam całkowicie wstrzymany. Trzeba było korzystać z komunikacji zastępczej.
Inwestycje na kolei. Przetargi na 17 mld złotych
Jak się okazuje, budowa tunelu spowoduje ponowne utrudnienia dla pasażerów pociągów. Przyznał to "Wyborczej" Arnold Bresch, wiceprezes PKP PLK. - Tory rzeczywiście trzeba będzie zamykać, ale bez wyłączania ruchu na całej linii - stwierdził Bresch.
Tunel w Celestynowie będzie kosztował 30 mln zł. Ma mieć 24 metry długości i 15 metrów szerokości. Gazeta zwraca uwagę, że nie ma planu ścieżki rowerowej w tunelu. Inwestycja ma być ukończona w połowie 2023 roku.