Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Tomasz Sąsiada
Tomasz Sąsiada
|

Leszek Miller niczego się nie boi. Czy na pewno?

0
Podziel się:

O postawie godnej prawdziwego mężczyzny pisze Tomasz Sąsiada.

Leszek Miller niczego się nie boi. Czy na pewno?

Choć był to dla niego ciężki weekend, szef SLD nie traci formy. Tej fizycznej i tej językowej. Po tym, jak został oblany cuchnącą cieczą, otrząsnął się niczym James Bond wskakujący do wagonu pędzącego pociągu w filmie _ Skyfall _. I jedzie dalej przekonując, że nic się nie stało. Jednak w jego słowach słychać nutkę niepokoju.

- _ Nic mi się nie stało, straciłem tylko ulubiony garnitur. Ale to nie jest strata na tyle ważna, żeby o tym mówić _ - zapewniał niewzruszony Miller po incydencie w Sieradzu, gdzie miał spotkanie z mieszkańcami. Wypowiedź mocna, i to z dwóch powodów. Po pierwsze - pokazuje, że Leszek Miller o odczucia estetyczne wyborców dba i ubiera się dla nich najlepiej, jak to możliwe. A po drugie - wszystkim niedowiarkom pokazuje, że były premier to twardy gość.

Chyba nie do końca zdawał sobie z tego sprawę Donald Tusk, który skontaktował się z Millerem i dopytywał o zdrowie. Zapewnił też, że gdyby potrzebna był ochrona BOR-u, to on ją załatwi.

Lecz były premier żadnej pomocy nie chce. Po wpadce ochroniarzy Bronisława Komorowskiego, którzy nie dopilnowali żartownisia pragnącego rozsmarować jajko na marynarce prezydenta, nie dziwi to tym bardziej. Bo ze wszystkich opresji Miller wychodzi bez szwanku. Jednak nie o nieudolność służb tu chodzi, a o niezatapialność szefa SLD, który swoją pozycję w polityce potwierdza od ponad czterdziestu lat - najpierw jako działacz PZPR, a później lewicy w demokratycznej Polsce. Nie zaszkodziła mu ani transformacja ustrojowa, ani atmosfera skandalu, w jakiej odchodził z urzędu premiera, ani nawet krótka polityczna banicja gdzieś pod koniec ostatniej dekady.

W świetle zbliżających się wyborów do Europarlamentu, Miller nie może zawracać sobie głowy jakimiś napaściami. Musi raczej zadbać o partię. I tak jak na spotkaniach ze zwykłymi ludźmi szef SLD lubi olśnić zebranych ulubionym garniturem, tak jego listy wyborcze nieźle błyszczą od gwiazd. Są tutaj i sportowcy: siatkarz Michał Bąkiewicz i piłkarz Maciej Żurawski, i prawdziwe celebrytki: Weronika Marczuk, a nawet połączenie celebrytki z politykiem, czyli Anna Kalata - kiedyś, z ramienia Samoobrony, minister pracy w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, a później jedna z bohaterek _ Tańca z gwiazdami _.

Atak na Leszka Millera. Sprawca zatrzymany

Misz-masz niezły, nie dziwota więc, że Leszek Miller musi być teraz silny. Choćby po to, żeby jakoś dobrze wytłumaczyć tę tabloidyzację polityki, w której tkwi całe życie. Jednak gdy wsłuchać się dokładnie w jego wczorajsze słowa, można wyczuć, że gdzieś się jego pewność zgubiła i jakiś niepokój po incydencie w Sieradzu pozostał. Że tak właściwie _ osobistych _ _ goryli _ nie chce, ale mógłby chcieć. Choć nie ma zamiaru starać się o jakąś specjalną ochronę, to: _ jeśli kompetentne władze w państwie uznają, że jest to potrzebne, to nie będzie protestował _.

W tym przypadku Leszek Miller, po raz kolejny zaczął - tak jak na prawdziwego mężczyznę przystało - z wysokiego _ C _. Z listami do europarlamentu niestandardowo zagrywa. Pozostaje tylko czekać, jak to się dla SLD skończy.

Autor felietonu jest dziennikarzem Money.pl

Czytaj więcej w Money.pl

dziś w money
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)