Straty polskiej branży targowej sięgają 150 mln zł miesięcznie - pisze "Rzeczpospolita". Rynek zdemolowała pandemia koronawirusa. Luzowanie obostrzeń po okresie lockdownu nie zmienia faktu, że w tym roku przychody z organizacji imprez mogą skurczyć się o 70, a nawet 80 proc. - podkreśla dziennik.
To z kolei może doprowadzić do fali bankructw firm zajmujących się ich prowadzeniem. Wówczas rynek, który szacowany był na prawie 3 mld zł, znacznie się skurczy.
– Przez cały okres funkcjonowania zakazu imprez nie mieliśmy żadnych przychodów - zaznacza na łamach "Rz" Sławomir Majman, wiceprezes Zarządu Targów Warszawskich (ZTW).
Organizatorów czekają kolejne miesiące bez zarobku. Majman mówi o czterech–pięciu miesiącach bez wpływów. - Bo trzeba wszystko od nowa zorganizować: pozyskać pieniądze od wystawców i sponsorów, ponownie przygotować cały program konferencyjny z uzgodnieniem tematów, zorganizować proces sprzedaży i marketingu – wylicza w rozmowie z dziennikiem.
Choć pierwszą imprezę ZTW planuje zorganizować dopiero w połowie października, wciąż nie wiadomo, jak będzie wyglądała sytuacja epidemiologiczna. Mówi się o drugiej fali koronawirusa. Branża z niepokojem spogląda więc przyszłość i nie liczy na odrobienie strat pod koniec roku.
- Te dwa miesiące bez działalności są bardzo trudne dla branży eventowej. To ponad pół miliona osób działających w branży, które do dzisiaj nie mają nawet sygnału, kiedy będą mogli podjąć pracę i zacząć swoją działalność, która wydaje się core’owa dla przedsiębiorców - mówi Tomasz Kobierski, prezes Międzynarodowych Targów Poznańskich w programie "Money. To się liczy".
- Wydaje się, że przy zastosowaniu reguł, zakupów biletów online, social dystansu, wymagań dotyczących zdalnej kontroli temperatury, uda się branży, targi w formule B2C i koncerny w formule otwartej dla publiczności odmrozić pod koniec października czy na początku listopada - przekonywał.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl