Pracownicy magazynów Amazona boją się chodzić do pracy. Piszą o tym na wewnętrznych firmach internetowych, informują związki zawodowe, zgłaszają nawet posłom. Do biura poselskiego Hanny Gill-Piątek zgłosiła się grupa zatrudnionych w magazynie Amazona pod Pabianicami.
Opowiedzieli jej, że wraz ze zmianą procedur firmy związanych z epidemią koronawirusa, doszło do absurdów. W toaletach zaklejono taśmą co drugą umywalkę. Efekt jest ponoć taki, że w łazienkach zaczął robić się tłok – relacjonuje łódzka "Gazeta Wyborcza".
Po tym jak 24 marca u jednego pracowników centrum logistycznego pod Pabianicami wykryto koronawirusa, wszyscy pracownicy, którzy mieli z nim bezpośredni kontakt zostali skierowani na kwarantannę. To oficjalnie, bo rozmówcy posłanki twierdzą, że nie wszyscy, którzy pracowali z zakażonym, zostali poddani kwarantannie. Utrzymują, że urzędnicy sanepidu, którzy przeprowadzali dochodzenie epidemiologiczne, zostali wprowadzeni w błąd.
Pierwszy do sanepidu z prośbą o kontrolę w magazynie. Drugi do wojewody łódzkiego Tobiasza Bocheńskiego z apelem o przyjrzenie się tematowi. Ostatni do zarządu Amazona, aby wyjaśnił sytuację.
Hanna Gill-Piątek napisała do sanepidu list z prośbą o kontrolę w magazynie. Zaapelowała do wojewody łódzkiego o przyjrzenie się tematowi. Napisała też do zarządu Amazona, by wyjaśnił sprawę.
Brak skierowania na kwarantannę wszystkich potencjalnie zarażonych nie jest jedynym zarzutem, jaki mają pracownicy wobec firmy. Drugi dotyczy tego, że w ramach rozdzielania ludzi – co jest samo w sobie potrzebne – pracodawca narusza podstawowe zasady higieny. Informatorzy "Gazety Wyborczej" powiedzieli, że w toaletach zaklejono taśmą co drugą umywalkę. Efekt jest ponoć taki, że w łazienkach zaczął robić się tłok. Pracodawcy limitują też wyjścia do toalet po to właśnie, by ludzie się w nich nie stykali.
Nie tylko pracownicy centrum pod Pabianicami chcieliby, aby forma zawiesiła działalność. Przypadki zakażenia odnotowano w Pawlikowicach, Kołbaskowie i Sosnowcu. Magazyny działają normalnie, choć wprowadzono w nich dodatkowe środki ostrożności. W praktyce nie da się jednak całkowicie wyłączyć kontaktów między ludźmi. Opowiada jeden z pracowników.
- Na własnym przykładzie opowiada, jak wygląda w tej chwili praca w największym magazynie w Polsce. Jestem w stanie zachować odpowiedni odstęp od innej osoby, kiedy pakuję karton, ale za chwilę przychodzi ktoś, kto mi te kartony dokłada, potem inna osoba przynosi towar, który trzeba szybko spakować. Amazon przesuwa nas między działami. W niedzielę moja koleżanka pracowała na pięciu różnych działach! Miała na nich kontakt z bardzo różnymi osobami – relacjonuje.
Pracownicy mają żal, że narażają zdrowie, choć wcale nie wykonują pracy o jakimś strategicznym w obecnych warunkach charakterze. Pakują płyty, ubrani, książki dla kupujących w Niemczech.
Zaniepokojeni pracownicy zgłosili się także do posła PO Franciszka Sterczewskiego. Interweniował u szefostwa Amazona i u wojewody wielkopolskiego. W odpowiedzi wojewoda pochwalił firmę za stworzenie bezpiecznych warunków pracy: stworzenie zespołu zarządzania kryzysowego, zapewnienie dodatkowych autobusów, uniemożliwienie osobom postronnym wejścia na teren zakładu. wstrzymała wycieczki odwiedzających.
- Amazon to tykająca bomba epidemiologiczna. Ubolewam nad tym, że w obliczu takiego zagrożenia zdrowia i życia są firmy, które wyżej cenią zysk niż bezpieczeństwo swoich pracowników, ich rodzin, a tym samym również naszego bezpieczeństwa, bo jeśli w jednym zakładzie Amazona pracuje kilka tysięcy osób, mają ze sobą bliski kontakt, nie mając przy tym rękawiczek i masek, to firma tworzy zagrożenie dla całych regionów – mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Sterczewski.
Amazon odpowiada
Po publikacji tego tekstu skontaktowała się z nami spółka Amazon. W piśmie zapewniła, że "wspiera pracowników, którzy zostali poddani leczeniu oraz stale monitoruje sytuację w centrach logistycznych oraz podejmuje proaktywne działania w celu ochrony współpracowników, którzy mogli mieć kontakt z osobą zakażoną".
- Warto zaznaczyć, że w ostatnich dniach, w czterech centrach logistycznych Amazon w Polsce odbyły się kontrole Państwowej Inspekcji Sanitarnej, które miały na celu weryfikację poziomu ochrony pracowników przed ewentualnym zakażeniem koronawirusem w miejscu pracy. Na obecną chwilę Państwowa Inspekcja Sanitarna zaaprobowała środki bezpieczeństwa wdrożone przez Amazon i nie znalazła żadnych uchybień w naszych procesach. Co więcej, kontrole wykazały, że w celu ochrony pracowników, firma zastosowała szereg zabezpieczeń wykraczających ponad wytyczne rządowe oraz Głównego Inspektoratu Sanitarnego - czytamy w piśmie.
Firma poinformowała również o działaniach, które mają minimalizować ryzyko zarażenia. Są to m.in. zwiększenie częstotliwości sprzątania, zwiększenie częstotliwości kursowania autobusów służbowych, a także powszechna dostępność płynu do dezynfekcji.
- Tymczasowo ograniczono kontrolę osobistą pracowników przy wyjściu, zapobiegając gromadzeniu się osób blisko siebie oraz przeorganizowano przestrzeń stołówek pracowniczych, tak aby zwiększyć przestrzeń pomiędzy osobami do min. 2 metrów – zapewnia biuro prasowe spółki.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem