Konflikt na linii PiS - Marian Banaś może być wyjątkowo bolesny dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego. I notowań partii. Najwyższa Izba Kontroli od lat może punktować rządzących. Pomysły, realizację, problemy. Banaś, przymuszany do dymisji, ma się czym bronić. Już w pierwszych miesiącach roku będzie… oceniał kilka kluczowych obietnic PiS i premiera.
A to wszystko za sprawą prezentów, które Banasiowi zostawił poprzedni prezes Izby. Prezenty to nic innego jak zaplanowane i już dawno rozpoczęte kontrole Najwyższej Izby Kontroli.
W najbliższych tygodniach na biurko szefa NIK spłynie masa raportów. I tylko od prezesa NIK zależy, w jakim świetle zostaną ostatecznie przedstawione.
Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna" Banaś jeszcze w tym roku opublikuje dwa dokumenty - jeden dotyczący reformy Krajowej Administracji Skarbowej, który ma go pokazać jako ojca sukcesu i źródło wyższych wpływów do budżetu. Drugi dotyczący afery GetBack i strat tysięcy obligatariuszy firmy. A NIK sprawdzi po prostu, czy działania instytucji państwowych wobec GetBack były legalne, rzetelne i skuteczne.
Wbrew pozorom na tym problematyczne dla PiS raporty Najwyższej Izby Kontroli się nie kończą.W pierwszym kwartale przyszłego roku Marian Banaś na biurku będzie miał cały karton dokumentów.
Pomysł premiera pod lupą
Jeszcze za Krzysztofa Kwiatkowskiego, poprzedniego prezesa NIK, zapadła decyzja, by kontrolerzy sprawdzili wybrane pomysły ze Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju i efekty ich wdrażania. A przecież "Strategia" to kluczowe dzieło samego premiera - zawierała wszystkie gospodarcze pomysły jego ekipy na lata. Najwyższa Izba Kontroli w swoich dokumentach dość enigmatycznie opisuje przedmiot kontroli. Pewne jest, że pod lupę trafiły "wybrane projekty flagowe".
Wstępny termin publikacji dokumentu to pierwszy kwartał 2020 roku. Na początku roku prezes NIK dostanie projekt raportu, później wystarczy już tylko akceptacja tych informacji. I publikacja. Zatem jeden podpis i gotowe.
A to dopiero początek problematycznych raportów. W tym samym czasie prezes Najwyższej Izby Kontroli będzie już przeglądał wnioski z kontroli dotyczącej wdrażania elektromobilności. To znów pomysł, który firmował sam premier Mateusz Morawiecki. To właśnie premier składał obietnice dotyczące rozwoju pojazdów elektrycznych w Polsce. To właśnie premier nowym pojazdom poświęcił wiele wypowiedzi, w tym w swoim pierwszym expose.
A NIK sprawdzał, czy "administracja publiczna zapewniła skuteczną realizację zadań dotyczących rozwoju elektromobilności w Polsce".
W ciągu pierwszych trzech miesięcy roku pojawić się jeszcze mają wnioski dotyczące reformy systemu budżetowego, innowacyjności w Polsce, skuteczności administracji skarbowej oraz gospodarowania nieruchomościami Skarbu Państwa. Tutaj sprawdzane będą działania jednego z ministrów.
Jednocześnie na biurko Mariana Banasia mają trafić dokumenty dotyczące realizacji inwestycji w resorcie obrony narodowej. Marian Banaś będzie je miał też na początku przyszłego roku.
Drugi kwartał 2020 roku będzie nieco łaskawszy. Raporty będą dotyczyć pomocy humanitarnej, akcyzy i długu publicznego. Kontrole te też były zaplanowane i już dawno przeprowadzone. Wystarczy tylko opisać wnioski.
Prezesa nie ma dla mediów
Planu działań Najwyższej Izby Kontroli na 2020 jeszcze nie ma. To dokument pokazujący, co w danym roku NIK będzie sprawdzał - i na szczeblu centralnym, i na szczeblu lokalnym. Zwykle rozpiska pojawiała się nie później niż w listopadzie. Tak było w ciągu ostatnich pięciu lat.
Marian Banaś o tym, jak planuje urządzić NIK po żądaniu jego dymisji mógł opowiedzieć sam - podczas najbliższej konferencji prasowej. Mógł, ale nie opowie.
Na wtorkowym spotkaniu w Najwyższej Izbie Kontroli Marian Banaś się po prostu nie pojawi. Będą dziennikarze, będą pracownicy NIK. I to na ich barki spadnie ciężar odpowiedzi na pytania - wynika z informacji money.pl. - Prezes jest prezesem i zawsze może przyjść. Doskonale wie, że ta konferencja to coś więcej niż tylko ogłoszenie raportu - słyszymy jednak od pracownika Izby.