O tym, że jeszcze we wtorek lub w środę Theresa May wyśle list do Donalda Tuska poinformował rzecznik brytyjskiej premier. Data wyjścia Wielkiej Brytanii z UE ma być przesunięta z 29 marca na 30 czerwca, z opcją na dalsze opóźnienie.
Theresa May uważa, że lekkie przesunięcie daty brexitu jest konieczne, by parlament zdążył przyjąć odpowiedniej umowy. Premier ostrzegła buntowników w Partii Konserwatywnej, że brexit będzie trzeba odłożyć jeszcze bardziej, jeśli wynegocjowana przez nią umowa nie zyska poparcia.
Jak informuje BBC, powołując się na jednego z członków rządu, brexit może zostać odłożony nawet o dwa lata, jeśli wokół jego warunków nadal będzie panował impas. Na jakiekolwiek zmiany terminu muszą się jednak zgodzić wszystkie kraje członkowskie.
Jeśli decyzja w sprawie opóźnienia brexitu nie zapadnie, zgodnie z obowiązującym obecnie prawem Wielka Brytania opuści Unię Europejską 29 marca, z umową czy bez niej.
W sens odkładania brexitu wątpi jednak główny negocjator UE Michael Barnier. - Skąd mamy mieć pewność, że po przesunięciu brexitu nie znajdziemy się w identycznej sytuacji jak teraz? - zapytał podczas wtorkowej konferencji prasowej.
Brexit w dalszym ciągu pozostaje wielką niewiadomą. Sytuacja skomplikowała się po raz kolejny, gdy spiker Izby Gmin stwierdził, że Theresa May nie może po raz trzeci poddać pod głosowanie umowy, nad którą głosowano już dwukrotnie.
Premier Theresa May w ostatnich dniach starała się uzyskać większość głosów Izby Gmin nad wypracowaną przez jej rząd umową z Unią Europejską ws. brexitu. Przygotowany dokument został odrzucony przez brytyjski parlament dwukrotnie - 15 stycznia i 12 marca.
W drugim głosowaniu Izba Gmin odrzuciła umowę większością 149 głosów - co oznaczało, że May musiała przekonać do zmiany zdania 75 parlamentarzystów. Przepadł też wniosek o przeprowadzenie kolejnego referendum.
- Drobna zmiana w tekście lub nowa opinia radcy rządu nie sprawia, że umowę - już dwukrotnie odrzuconą przez Izbę Gmin - będzie można po raz kolejny przedstawić pod głosowanie - zadecydował w poniedziałek spiker Izby Gmin, John Bercow.
Powołał się on tym samym na zasadę z 1604 roku, która głosiła, że w czasie jednej sesji parlamentu nie można poddać pod głosowanie odrzuconego już w głosowaniu wniosku. Brexit po raz kolejny stanął pod znakiem zapytania.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl