Polskie media w czwartek przystąpiły do protestu mającego wymóc na politykach wprowadzenie zmian w ustawie dotyczącej prawa autorskiego i ochrony tworzonych przez dziennikarzy treści wykorzystywanych przez gigantów technologicznych.
Media kontra giganci technologiczni
- Skoro wielkie korporacje twierdzą, że to państwa decydują, to państwo powinno zdecydować jasno, że udział wydawców w pieniądzach, które zarabiają korporacje powinien być wyraźny - powiedział w poniedziałek rano na antenie Radia ZET wicepremier Krzysztof Gawkowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polityk odniósł się także do swojej ostatniej wizyty w Stanach Zjednoczonych, gdzie spotkał się przedstawicielami branży technologicznej.
- Powiedzieli, że są różne rozwiązania w prawach różnych państw i oni z tym nie dyskutują i nie mają nic przeciwko. Dziś będę przekazywał informacje koleżankom i kolegom z klubu - powiedział wicepremier na antenie Radia ZET.
W sobotę do sprawy odniósł się także premier Donald Tusk.
"Władza nie powinna kupować przychylności mediów, media z władzą robić dwuznacznych interesów a big techy wykorzystywać autorów i wydawców. Jest o czym rozmawiać. Zapraszam wspólnie z Małgorzata Kidawa-Błońska organizatorów protestu do centrum "Dialog", środa, godzina 13" - napisał w sobotę premier Donald Tusk na platformie X.
O co walczą media?
Sejm przyjął ustawę o zmianie ustawy o prawach autorskich. Nie znalazły się w niej jednak kluczowe poprawki dla mediów, które miały wprowadzić zasady rozliczania się platform cyfrowych, jak Google czy Facebook, z mediami w Polsce.
Na czym polega problem? - Obecnie, po wpisaniu szukanego hasła np. w Chrome, od razu pojawia się szukana treść i czytelnik nie przechodzi na stronę wydawcy, który tę informację przygotował. Nie generuje więc ruchu na stronie portalu. Teraz big-techy nadal korzystają z zasobów wydawców, przygotowując odpowiedzi, nie dzieląc się z nimi korzyściami - wyjaśniał niedawno Maciej Kossowski, prezes Związku Pracodawców Wydawców Cyfrowych.
Mniejszy ruch na stronach oznacza mniejsze przychody. Przyjęta przez Sejm ustawa wprowadza dyrektywę unijną, która nakazuje, aby big-techy dzieliły się pieniędzmi z reklam z twórcami treści, ale wysokość wynagrodzenia obie strony - czyli redakcje i platformy - mają ustalać we własnym zakresie, w ramach negocjacji między sobą. Dlatego media postulują, aby państwo narzuciło zasady tych negocjacji, co do np. nieprzekraczalnych terminów i rozstrzygania sytuacji przy braku konsensusu.
Wydawcy oraz dziennikarze polskich mediów - łącznie ponad 350 tytułów gazet i portali lokalnych, w ramach jednodniowej akcji protestacyjnej, wystosowali w czwartek apel do polityków, by zmienili uchwalone w Sejmie niekorzystne dla mediów przepisy prawa autorskiego i praw pokrewnych.