Zwyczajowo tuż przed nowym rokiem Instytut Gospodarki Niemieckiej (IW) bada nastroje w 48 zrzeszeniach branżowych niemieckiego przemysłu pod względem oczekiwań na przyszły rok. Jak rozwinie się produkcja, zatrudnienie, inwestycje? W tym roku wyniki składają się na zróżnicowany obraz.
– Karta chyba się odwróci po niespodziewanie długich 10 latach ciągłego wzrostu. Bal się skończył i ten bardzo długi, bardzo stabilny ciągły wzrost gospodarki i intensywnego zatrudnienia chyli się ku końcowi – wyjaśnia dyrektor instytutu IW prof. Michael Huether w rozmowie z Deutsche Welle.
Od początku roku 2018 gospodarka przeszła w fazę umiarkowanego wzrostu. W różnych branżach ostatnie kwartały br. nacechowane były wyraźną recesją. Bierze się to stąd, że sytuacja biznesowa w branżach takich jak przemysł samochodowy, po szczególnie dobrej fazie, znów zaczyna się normalizować. Poza tym ryzyka geopolityczne i wyzwania wynikające z cyfryzacji i zmian klimatycznych wywołują niepewność w przedsiębiorstwach i u konsumentów.
Różne oczekiwania
Ankiety odzwierciedlają różne oczekiwania najważniejszych gałęzi gospodarki. Budowa maszyn, przetwórstwo metali, branże chemiczna, samochodowa i elektrotechniczna już teraz odczuwają wyraźny spadek i są powściągliwe. Podobnie zachowują się branże, które strukturalnie dotyka transformacja energetyczna i rezygnacja z eksploatacji węgla, jak np. cała branża energetyczna, kopalnictwo i przetwórstwo ropy naftowej.
Także oczekiwania sektora bankowości i branży finansowej są dość przytłumione w wyniku rekordowo niskich stop oprocentowania i państwowych regulacji. Wyjątek stanowią w tej branży działy zarządzania majątkami i leasingu, które po słabych latach znowu stanęły na nogi.
W odróżnieniu od tego optymizm przejawia gospodarka budowlana i rzemiosło, nawet jeżeli widoki nie są już tak różowe jak w ostatnich latach. Lecz te branże wykazują wciąż jeszcze wzrost rzędu 6 proc. po prawie 8 proc. w roku ubiegłym.
Kompleksowe ryzyka dla koniunktury
Czy oczekiwania te się spełnią, zależeć będzie także od rozwoju koniunktury. W tym punkcie szef IW wymienia kompleksowe ryzyka.
– Nawet jeżeli zostanie rozwiązany spór handlowy USA-Chiny, czego są już pierwsze zwiastuny, ogólnie gospodarka światowa nie będzie miała się zbyt dobrze. W konfliktach między wielkimi mocarstwami: USA, Rosją i Chinami, Europa znajduje się między wszystkimi frontami – wyjaśnia prof. Huether.
Polityka nie wspiera gospodarki
Globalizacja, będąca siłą napędową koniunktury w Niemczech, nieco osłabnie na skutek tych konfliktów. Nie możemy, jak w ubiegłych dziesięcioleciach, polegać na tym, że gospodarkę napędzać będą czynniki zewnętrzne. Sami musimy się wysilić – powiedział ekonomista, zaznaczając, że rozwój niemieckiej gospodarki będzie jednak hamowany przez własne impulsy, ponieważ niemieckiej polityce nie udaje się stworzyć nośnych warunków ramowych dla wielkich aktualnych wyzwań.
– Starzenie się społeczeństwa, cyfryzacja, neutralność klimatyczna w reakcji na zmiany klimatyczne to cały wachlarz wyzwań strukturalnych, ponad miarę obciążających narodową gospodarkę. Jest ona z pewnością bardzo wydajna, gdyż w innym przypadku nie stworzyłaby aż tak wielu atrakcyjnych miejsc pracy – zastrzega prof. Huether.
Z tego względu prognoza koniunkturalna Instytutu Niemieckiej Gospodarki jest dość skromna. – W roku 2019 mieliśmy 0,5 proc. przeciętnego rocznego wzrostu, w przyszłym roku oczekujemy 0,9 proc. Jeżeli odejmie się efekty wywołane przez układ dni świątecznych na niekorzyść pracodawców, pozostanie 0,7 proc., czyli różnica jest niewielka. Oznacza to, że gospodarka drepcze w miejscu – stwierdza niemiecki ekonomista.
Klaus Ulrich
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl