Jak podaje "Super Express", w 2018 roku "osoby zajmujące kierownicze stanowiska państwowe w KPRM nie korzystały z nagród". Takie zapewnienie gazeta dostała od Centrum Informacyjnego Rządu.
To oznacza, że premier Morawiecki odrobił lekcję, na której poległa jego poprzedniczka na fotelu premiera, Beata Szydło. Za jej czasów tylko w 2017 roku ministrowie dostali w sumie półtora miliona złotych nagród. Najbardziej docenionym ministrem został Mariusz Błaszczak, były szef MSW, obecnie kierujący MON. Otrzymał 82,1 tys. zł.
Mateusz Morawiecki - wówczas jeszcze jako wicepremier i minister finansów i rozwoju - otrzymał 75,1 tys. zł. Taka sama nagroda przypadła także minister edukacji Annie Zalewskiej. Wśród najhojniej nagrodzonych znaleźli się także Piotr Gliński, Witold Bańka, Anna Streżyńska, Witold Waszczykowski i Zbigniew Ziobro. Oni wszyscy dostali po 72,1 tys. zł.
Sprawa odbiła się głośnym echem, Szydło tłumaczyła potem podczas słynnego wystąpienia w Sejmie, że te nagrody się im "po prostu należały", ale nie udało jej się obronić przed krytyką. Ostatecznie ministrowie zadeklarowali, że oddadzą pieniądze z nagród na Caritas.
Niedługo po przejęciu rządowych sterów Morawiecki zapowiedział, że zlikwiduje nagrody dla ministrów. I wychodzi na to, że dotrzymał słowa.
Jak jednak podkreśla "Super Express", nagrody trafiły za to do ministerialnych urzędników - w sumie 4,8 mln zł. Po trzech latach rządów PiS daje to już około 15 mln zł nagród dla tej grupy pracowników - podaje gazeta. I dodaje, że nagrody trafiły też do pracowników gabinetów politycznych. Średnio było to 2,1 tys. zł, choć trzeba zaznaczyć, że w tym akurat wypadku CIR podało uogólnione dane za trzy ostatnie lata.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl