O propozycji nowych przepisów pisze "Rzeczpospolita". Ich współautorem jest znany senatori PiS Grzegorz Bierecki.
Chodzi w nich przede wszystkim o uregulowanie działalności kancelarii odszkodowawczych, które działają między poszkodowanym a ubezpieczycielem. W projekcie ustawy jest jednak zapis, który martwi branżę samochodową.
Do tej pory po wypadku samochodowym działało to w następujący sposób: właściciel auta zostawiał uszkodzony pojazd w autoryzowanym warsztacie, a ten dogadywał się bezpośrednio z ubezpieczycielem, który pokrywał koszty naprawy. Kierowcy nie interesowało więc niemal nic.
Teraz ma być inaczej. Wszystko dlatego, że w przepisach ustawy o kancelariach odszkodowawczych znajduje się niepozorny zapis o "zakazie przenoszenia wierzytelności na doradcę lub osobę trzecią". Czyli również na warsztat. Branża obawia się, że teraz za naprawę trzeba będzie zapłacić z własnej kieszeni, a później ewentualnie domagać się zwrotu. Niekiedy może nawet w sądzie.
– Tysiące Polaków znów będą musiały płacić za naprawy z góry i czekać tygodniami na decyzje ubezpieczyciela i swój samochód. A towarzystwa ubezpieczeniowe zarobią dodatkowe kilkadziesiąt milionów złotych - mówi "Rz" Marek Konieczny, prezes Związku Dealerów Samochodowych.
Z kolei prezes Polskiego Związku Leasingu Andrzej Sugajski dodaje, że w takim przypadku Polacy zamiast autoryzowanych warsztatów wybiorę te tańsze. Części też wybiorą gorszej jakości, a to wpłynie na bezpieczeństwo na drogach.
OC coraz tańsze. Ma to też złą stronę
Ubezpieczyciele jednak uspokajają. - Projekt ustawy dotyczy firm odszkodowawczych i nie ma żadnego związku z kontaktem kierowcy z ubezpieczycielem lub warsztatem. Poszkodowany będzie tak jak do tej pory bezgotówkowo naprawiał auto – zapewnia Marcin Tarczyński, menedżer ds. komunikacji i analiz w Polskiej Izbie Ubezpieczeń.
Branża samochodowa jednak pozostaje nieprzekonana i apeluje, by w przepisach dokonać korekt. Tak, by wątpliwości nie było.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl