Nasza czytelniczka z Torunia wybrała się do jednej z kawiarni w tym mieście. Kupiła tarteletkę.
"Kawał ciacha" - taka pozycja jest na paragonie. - Tymczasem ciastko było mikroskopijne. Mniejsze od paragonu - opowiada nam pani Patrycja, która wysłała do nas zdjęcie poprzez platformę dziejesie.wp.pl.
Jak dodaje, nie tylko nad morzem można spotkać się z "paragonami grozy" - ale również w modnej kawiarni na przedmieściach Torunia.
Jak słyszymy od naszych czytelników z tego miasta, kawiarnia raczej nie uchodzi za bardzo drogą. I faktycznie, jak wynika z cennika, kawa espresso kosztuje tam 6 zł, cappuccino - złotówkę więcej. Herbaty kosztują natomiast zwykle 7 zł, natomiast świeżo wyciskane soki - 9 zł.
Pani Patrycja, poza mikroskopijnym ciastkiem, zamówiła też dwie gałki lodów. Tu cena bardzo wygórowana też nie była - każda gałka kosztowała 6 zł.
"Paragony grozy" oznaczają zazwyczaj drożyznę w popularnych kurortach, zwłaszcza nadmorskich. Sporo trzeba zapłacić przede wszystkim za ryby ze smażalni. Znany krytyk kulinarny Robert Makłowicz mówił jednak w money.pl, że takie ryby latem rzadko tak naprawdę pochodzą z Bałtyku. Drożyzna go bardzo nie dziwi - bo ryby są generalnie drogie, a ceny rosną w całej gospodarce.