Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Tomasz Zalewski
|

Nietrwałe owoce nowej strategii w Iraku

0
Podziel się:

Militarne sukcesy USA w Iraku przytaczane w raporcie generała Davida Petraeusa nie przekładają się na postępy w politycznym rozwiązaniu konfliktu.

Nietrwałe owoce nowej strategii w Iraku
(PAP/EPA)

Eksperci z Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR) uważają, że militarne sukcesy USA w Iraku przytaczane w raporcie generała Davida Petraeusa nie przekładają się na postępy w politycznym rozwiązaniu konfliktu, a tym samym nie rokują trwałej stabilizacji i pokoju.

"Mimo spadku przemocy w Bagdadzie i współpracy sunnitów w walce z Al-Kaidą w prowincji Anbar, twierdzenia, że wzrost liczby wojsk amerykańskich osiąga szersze cele, nie mają po prostu wiarygodności. Problem nie polega na tym, czy dzięki wzmocnieniu wojsk osiągnęliśmy taktyczne sukcesy - tak się niewątpliwie stało.

Czy jednak to wzmocnienie przyniosło wystarczającą poprawę bezpieczeństwa w Bagdadzie i gdzie indziej, tak żeby doprowadzić do politycznej stabilizacji, pojednania frakcji religijnych i funkcjonowania instytucji państwowych? Odpowiedź na to jest jasna: nie" - stwierdził profesor Uniwersytetu Georgetown, Charles Kupchan, w oświadczeniu przysłanym PAP.

ZOBACZ TAKŻE:
Amerykanie wycofają część wojsk z IrakuZdaniem Kupchana, który kierował wydziałem ds. europejskich w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego za rządów prezydenta Clintona, zapowiedzi administracji prezydenta Busha o ewentualnym wycofaniu niewielkiej liczby wojsk na przełomie przyszłego roku oznaczają, że pragnie ona po prostu zyskać na czasie.

"Administracja gra na zwłokę i zamierza przekazać następnemu prezydentowi zadanie zdecydowania, jak i kiedy wycofać większość wojsk z dzielącego się Iraku" - dodał ekspert.

Podobną ocenę konkluzji raportu dowódcy wojsk w Iraku daje związany z CFR orientalista Vali Nasr.

"Wzrost liczby wojsk USA nie powstrzymał fali etnicznych czystek na przedmieściach Bagdadu, które zamieniły to miasto w bastion szyitów. Nie zahamował też ataków na cele szyickie. Szyici uważają Al-Kaidę tylko za swego najgorszego wroga, ale nie za cały problem. Równie mocno jak Al-Kaidy obawiają się sunnickich sojuszników Ameryki. Wydarzeń w Anbarze nie oceniają pozytywnie i prawdopodobnie nie pogodzą się z plemionami sunnickimi" - oświadczył Vali Nasr.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)