Rok 2021 będzie rokiem wielkich zmian na europejskim rynku pracy. Doświadczą ich również Polacy, którzy wybierają się w najbliższym czasie do pracy w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. W obu tych krajach sytuacja na rynkach pracy radykalnie się zmieniła w stosunku do lat ubiegłych.
Zacznijmy od Wielkiej Brytanii, gdzie pracujących Polaków jest wciąż najwięcej, ale dokąd również najwięcej naszych rodaków wyjechało już na stałe. Tych, którzy w 2021 r. będą chcieli dołączyć do nich lub wyjechać tylko na jakiś czas, by dorobić, czeka już gęste sito selekcji.
W wyniku kryzysu wywołanego pandemią, ale również brexitu pracę na Wyspach straciło już 1,7 mln osób (stopa bezrobocia wynosi obecnie 4,9 proc.), a tegoroczne prognozy dotyczące rynku pracy idą w kierunku dalszych redukcji zatrudnienia, szczególnie w usługach. Według prognozy Banku Anglii bezrobocie osiągnie swój szczytowy poziom 7,75 proc. w drugim kwartale 2021 r.
Brytyjskie służby poszukują chętnych do pracy
Kilka dni temu premier Boris Johnson zapowiedział interwencję rządu i wielką rekrutację do służb publicznych w całym kraju. Zatrudnienie będzie można szybko i bez problemu znaleźć w policji i więziennictwie, edukacji oraz w służbie zdrowia i służbach porządkowych.
Praca będzie, ale raczej dla osób, które na Wyspach już mieszkają, a nie dla tych, którzy dopiero się tam wybierają. Korzystny dla nowych emigrantów wyłom w przepisach zrobiono tylko jeden. Dotyczy on zagranicznych pracowników sektora medycznego i ich rodzin.
Narodowa Służba Zdrowia (NHS) w Wielkiej Brytanii już od lat cierpi na chroniczny niedobór wykwalifikowanego personelu. Sytuację pogarsza obecna pandemia i nowa, bardziej zakaźna odmiana wirusa, która odstrasza potencjalnych kandydatów do pracy.
Jak głosi oficjalna strona rządowa gov.uk, polscy lekarze, pielęgniarki, ratownicy czy rehabilitanci, którzy zdecydują się w najbliższych miesiącach wyjechać do pracy w Wielkiej Brytanii, będą potraktowani inaczej niż reszta tegorocznych emigrantów zarobkowych.
Przede wszystkim ominie ich długotrwała procedura związana ubieganiem się o wizę pracowniczą. W ich przypadku procedury będą uproszczone do niezbędnego minimum. Do tego nie będą płacić specjalnych dopłat imigracyjnych na cele opieki zdrowotnej.
Zdaniem dr. Marcina Kiełbasy, prawnika i eksperta Europejskiej Inicjatywy Mobilności Pracy, nowe zachęty Brytyjczyków, ale przede wszystkim dużo lepsze warunki pracy i płacy na Wyspach spowodują dalszy, chociaż nie tak już intensywny jak przed pandemią, drenaż młodej polskiej kadry medycznej.
Ofert pracy na Wyspach nie zabraknie też dla polskich kierowców zawodowych.
Jak przypomina nasz rozmówca, sektor transportowy ma w umowie handlowej zawartej pomiędzy Wielką Brytanią a Komisją Europejską zagwarantowane korzystniejsze warunki pracy i swobodnego wjazdu do kraju w stosunku do pozostałych pracowników z Unii Europejskiej (poświęcona tym pracownikom została nawet konkretna sekcja w brytyjsko-unijnej umowie o handlu i współpracy, tzw. TCA, szczegółowo regulująca sytuację takich pracowników).
Wywołany pandemią i lockdownami dynamiczny rozwój usług e-commerce oraz automatyzacja w wielu fabrykach zwiększyły również zapotrzebowanie na Wyspach na pracę inżynierów oprogramowania, programistów stron WWW, specjalistów ds. cyberbezpieczeństwa.
I chociaż była premier Wielkiej Brytanii, Theresa May, zaraz po referendum brexitowym zapowiadała, że zerwanie umów z Unią da jej krajowi nieograniczoną swobodę pozyskiwania talentów informatycznych i inżynierskich z całego świata, to zdaniem dr. Kiełbasy, rzeczywistość jest taka, że nadal w czołówce najbardziej poszukiwanych przez pracodawców na Wyspach ekspertów są właśnie Polacy.
Znają oni nie tylko świetnie język angielski, ale też brytyjską kulturę pracy, gdyż często w trakcie studiów odbywali na Wyspach praktyki i staże.
Co ciekawe, zdaniem dr. Kiełbasy, polscy informatycy i inżynierowie mogą już nie chcieć wyjeżdżać zarobkowo na Wyspy.
Podobne warunki zatrudnienia, ale już bez konieczności przechodzenia przez wieloetapowe formalności wizowe, dostaną w Niderlandach, Skandynawii czy w Niemczech.
Wyjątkiem są tu twórcy firm innowacyjnych i startupów z dziedziny nowych technologii – oni, podobnie jak personel medyczny – dostają specjalne wizy bez konieczności przechodzenia przez skomplikowane procedury administracyjne i nowy system punktowy do wizy.
Przez brexit mogą za to ucierpieć poważnie brytyjscy budowlańcy. Cześć firm straciła kontrahentów i będzie można ich szybko zastąpić nowymi. A to oznacza, że zarobki w tej branży również dla Polaków, którzy często są podwykonawcami projektów, w najlepszym razie w tym roku staną w miejscu.
Przywileje sanitarne w Niemczech tylko dla nielicznych
Zupełnie inaczej przestawia się sytuacja w Niemczech. Mimo panującego tam historycznego bezrobocia sięgającego 1,85 mln osób, oraz bardzo trudnej sytuacji epidemiologicznej w kraju, nawet w czasie lockdownu Polacy są tam wciąż poszukiwani.
Tzw. modelowe rozporządzenie rządu federalnego z października ubiegłego roku zezwala niektórym pracodawcom na sprowadzanie pracowników z zagranicy bez wymaganej kwarantanny nawet w czasie trwania lokalnego czy narodowego lockdownu.
Dotyczy ono również pracowników delegowanych, w tym m.in. polskich opiekunek osób starszych, chorych i niepełnosprawnych, jak i pracowników delegowanych przejeżdżających przez Niemcy tranzytem do innych państw członkowskich UE.
To rozporządzenie będzie podlegać nowelizacji do 11 stycznia 2021, a wraz z nim odpowiednie rozporządzenia poszczególnych landów i spodziewać się należy utrzymania już istniejących wyjątków.
Mimo że w niemieckich hotelach i gastronomii, pracę straciły już setki tysięcy pracowników, nie chcą oni przebranżowić się i pracować np. w opiece nad osobami starszymi.
Jak informuje dr Kiełbasa, pomimo wyższych już średnio o 30 proc. kosztów delegowania (od lipca 2020 r. weszła w życie nowa dyrektywa unijna nakazująca wypłatę takich samych wynagrodzeń delegowanym, jakie obowiązują w kraju przyjmującym), polskie firmy nie zamierzają ograniczać wysyłania w tym roku polskich pracowników do Niemiec.
Wciąż opłacalne jest to w sektorach takich jak opieka, medycyna, farmacja oraz przemysł konstrukcyjno-budowlany i mechaniczny – czyli wszędzie tam, gdzie w Niemczech brakuje bardzo ludzi do pracy.
Natomiast w sektorach rolniczych (prace sezonowe w ogrodnictwie czy sadownictwie) miejsce Polaków zajmują coraz liczniej tańsi Rumunii i Bułgarzy. Akcja rekrutacyjna do pracy będzie prawdopodobnie mniejsza.
Osobna sytuacja dotyczy sektora: przetwórstwa mięsnego, gdzie wymagane są wyższe kwalifikacje zawodowe i duża odporność na stres. Ten sektor, z uwagi na to, co działo się w nim w trakcie pandemii (brak higieny w zakładach produkcyjnych, który prowadził do szerzenia się koronawirusa), podlega ścisłemu nadzorowi służb sanitarnych i regulacjom, które zmniejszą wolumen zatrudnianych w jego ramach pracowników delegowanych.