Prezes NBP podczas konferencji prasowej, na której komentował czerwcową podwyżkę stóp procentowych, odniósł się również do kwestii uchodźców z Ukrainy. Jak wyjaśniał, dla polskiej gospodarki pozytywne skutki będzie mieć napływ nawet kilkuset tysięcy Ukraińców, gdyż mogliby oni wypełniać luki na rynku pracy.
Glapiński uderza w UE ws. uchodźców z Ukrainy
Według Adama Glapińskiego, przez Polskę przepłynęły w ciągu ostatnich dwóch miesięcy ok. 4 mln uchodźców z Ukrainy. Jak podkreślał, Polska przyjęła ich, wydała dokumenty, transportowała, wyżywiała czy oferowała badania medyczne. Zaznaczał też, że był to wysiłek zarówno państwa, jak i Polaków, którzy wykazali się solidarnością wobec obywateli Ukrainy.
- Ok. 1,5 mln kobiet, dzieci i starców pozostaje na naszym terytorium, stwarzamy im miejsca pracy. Wielu z nich już pracuje, dzieci chodzą do szkół, weszły w system edukacji, także w jęz. ukraińskim - powiedział prezes NBP.
Adam Glapiński zaznaczył jednak, że całą pomoc uchodźców Polska i Polacy finansowali sami.
- Nie dostaliśmy nawet jednego eurocenta na uchodźców z Ukrainy. Wszystko jest opłacane z naszych podatków. Niektórzy żyją naiwnym przekonaniem, że Unia Europejska zapewnia nam bezpieczeństwo. Takie bezpieczeństwo możemy zapewnić sobie tylko sami - przekonywał, uderzając w UE.
Dlaszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Glapiński stwierdził też, że za wysoką inflację w Polsce i Europie odpowiada nie tylko polityka Rosji i wojna w Ukrainie, ale też polityka energetyczna Unii Europejskiej. Prezes NBP uderzał też w strefę euro, przypominając, że kraje korzystające ze wspólnej waluty - m.in. Niemcy, Estonia czy Litwa - też mają rekordową inflację.
Szef Narodowego Banku Polskiego nie miał jednak wątpliwości co do roli swojej i rządu w walce z wysoką inflacją. - To jest moja ostatnia misja, więc mogę powiedzieć, bez nadmiernej skromności, ale też próżności, że jestem właściwym prezesem na tak trudny czas. Podobną opinię mam o tym rządzie - stwierdził Glapiński.