Przemysław Czarnek od momentu wygranej przez opozycję wyborów parlamentarnych jest bardzo aktywny w mediach. Szef resortu edukacji regularnie sugeruje, że Prawo i Sprawiedliwość utworzy rząd np. z Polskim Stronnictwem Ludowym, chociaż ci ostatni odżegnują się od pomysłów polityka.
Doszło do tego, że Czarnek chwalił Władysława Kosiniaka-Kamysza, który miałby zostać premierem. Mówił też, że mógłby dołączyć do PSL, jeśli nie istniałoby PiS.
Rzecznik PSL Miłosz Motyka odpowiedział mu, żeby się "nie kompromitował".
W ostatniej rozmowie z Bogdanem Rymanowskim minister Czarnek ocenił, że PiS nadal rozmawia z PSL w sprawie utworzenia rządu. A jeśli do tego dojdzie, nauczyciele otrzymają wysokie podwyżki.
Przypomnijmy, że opozycja chce podnieść pensje nauczycielom o 30 proc., co ma kosztować 5,6 mld zł rocznie. Mowa o podwyżkach wynoszących minimum 1,5 tys. zł brutto.
My dalibyśmy nawet 35 proc. - powiedział minister Czarnek we wtorek w Radiu Zet
Radio przypomina, że "w programie przedwyborczym PiS nie było mowy o podwyżkach dla nauczycieli".
W tym samym wywiadzie Przemysław Czarnek odniósł się również do prac domowych, a raczej ich braku. - Likwidacja szkoły to jest likwidacja prac domowych w wykonaniu PO. Gratuluję - ocenił.
Zarobki nauczycieli
Jak pisaliśmy na money.pl od 1 lipca najniższa pensja minimalna wynosi 3600 zł brutto. Jest to podwyżka o ok. 75 zł miesięcznie "na rękę" (z 2709 zł do 2784 zł netto). Natomiast od 2024 r. najniższa krajowa wzrośnie do 4242 zł.
To oznacza obecnie, że "tylko 950 zł (brutto) dzieli wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego od pracownika zatrudnionego na najniższej stawce. W przypadku nauczyciela bez wykształcenia pedagogicznego to zaledwie 360 zł" - pisał latem portalsamorzadowy.pl. Pensja nauczycieli nie została podniesiona przy podwyżce płacy minimalnej.