Szef MSZ Radosław Sikorski przyznał, że w niektórych europejskich krajach mówi się o gotowości do wojny z Rosją. - Mam nadzieję, że Putin aż tak szalony nie będzie, żeby atakować Sojusz Północnoatlantycki - powiedział w rozmowie z Newsweekiem
Tak Rosja przygotowywała się do wojny
- Nie będę tutaj epatować niebezpieczeństwem, ale rzeczywiście i w Niemczech, i w Szwecji, i w paru innych krajach zmienił się język. Mówi się o gotowości do wojny, co przez ostatnie kilkadziesiąt lat skończyłoby karierę polityka, który by coś takiego powiedział - przyznał w rozmowie z dziennikiem minister.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem ministra, Putin jest z nami na wojnie już od ok. 15 lat, ale Zachód nie przyjmował tego do wiadomości.
- Sądził, że to nie może być na poważnie, że to tylko gra na elektorat, bo przecież Putin nie może być tak szalony, żeby naprawdę strzelać. Niestety, było na poważnie. Dzisiaj już wiemy, że Putin bardzo systematycznie się do tego przygotowywał, budując Nord Stream, gromadząc zapasy złota, przesuwając aktywa banku centralnego ze Stanów Zjednoczonych do Europy i na wiele różnych innych sposobów - wyjaśnił w rozmowie z "Newsweekiem" Radosław Sikorski.
Sikorski przyznał, że na Zachodzie mamy do czynienia ze zmianą świadomości w kwestii Ukrainy.
- Jeśli jeszcze 10 lat temu mocarstwowość Rosji była niekwestionowana, a niezależność Ukrainy warunkowa, to dzisiaj europejskie elity już nie wątpią, że Ukraińcom należy się niepodległość, że to jest naród gotowy za nią umierać i zabijać. Ukraina, tak jak Polska po 20 latach II RP, już weszła na stałe do architektury świata - podkreślił.