Według brytyjskiego dziennika "The Times" rosyjskie władze opracowały już plan inwazji, zgodnie z którym Mołdawia miałaby zostać zaatakowana według tzw. "donbaskiego" scenariusza. Według doniesień Rosja może podjąć próbę inwazji na Mołdawię około 9 maja, kiedy to w Rosji obchodzony jest Dzień Zwycięstwa. W tym dniu prezydent Władimir Putin może ogłosić uznanie niepodległości Naddniestrza i stanowiłoby bezpośrednie zagrożenie dla integralności terytorialnej Mołdawii. Republika Naddniestrza oderwała się od Mołdawii w 1990 roku. Jej niepodległość uznają tylko separatystyczne republiki w Gruzji. W samym Naddniestrzu stacjonują rosyjscy żołnierze. W ciągu ostatniego tygodnia odnotowano tam kilka incydentów, w tym ataki na siedzibę lokalnej agencji bezpieczeństwa w Tyraspolu oraz na ośrodek radiowo-telewizyjny we wsi Maiac.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eugen Comendant, dyrektor operacyjny Purcari Wineries, jedynej spółki mołdawskiej notowanej na zagranicznej giełdzie wierzy, że walki nigdy nie przekroczą faktycznej granicy Naddniestrza.
Same winnice mają strategiczne położenie. Z tych terenów widać Dniestr, wyznaczający granicę z Ukrainą. Dwa kilometry dalej znajduje się Naddniestrze. Główne przejście graniczne do kluczowego ukraińskiego portu w Odessie znajduje się też blisko. Zresztą, właśnie z powodu tej bliskości akcje Purcari straciły około 40 proc. wartości w pierwszych dniach rosyjskiej wojny w Ukrainie, po czym odzyskały część wartości, gdy wojska moskiewskie wycofały się z okolic Kijowa na północy, a konflikt zdawał się przesuwać na wschód.
Putin powinien się mocno zastanowić, zanim zaatakuje Mołdawię
Comendant w rozmowie z Bloombergiem zauważa, że Mołdawia ma zapisaną w konstytucji neutralność, co oznacza, że nie ma ryzyka przystąpienia do Paktu Północnoatlantyckiego, na co Rosja powołuje się w sporze z Ukrainą, a także z Gruzją, z którą toczyła wojnę w 2008 roku. Dodaje też, że prezydent Rosji rozpoczynając wojnę, mówił, że jego "operacja" prowadzona jest w Ukrainie po to, aby "zdemilitaryzować" i "odkazić" ten kraj. - Ani jedno, ani drugie nie może dotyczyć Mołdawii. W kraju tym nie ma ultraprawicowych bojówek, na których można by oprzeć takie twierdzenie, i choć możemy produkować bardzo dobre wina, nie mamy czołgów — powiedział Comendant, cytowany przez Bloomberga.
Comendant uważa, że poważnym argumentem, dla którego Rosja powinna się wstrzymać ze swoimi planami, dotyczącymi ataku na Mołdawię jest fakt, że około jedna trzecia z 2,7 mln mieszkańców tego kraju ma rumuńskie paszporty, co mogłoby wciągnąć Rumunię — a potencjalnie także NATO — w konflikt. Rumunia jest bowiem członkiem Paktu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej.
Mołdawia może stawić symboliczny opór
Co ważne, Mołdawia obecnie nie posiada armii zdolnej do walki, przyznała to sama prezydent tego kraju Maia Sandu.
Od 30 lat armia mołdawska pozostaje bez uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Jesteśmy teraz dotkliwie świadomi konsekwencji. To musi się zmienić – oświadczyła Sandu, cytowana przez PAP.
Według corocznego przeglądu światowych sił zbrojnych, przeprowadzanego przez International Institute for Strategic Studies w Londynie, Mołdawia nie posiada czołgów, samolotów bojowych. Jej armia liczy zaledwie 3250 żołnierzy, z których większość to poborowi. Jak zauważa IISS, jest to siła, która może zaoferować "jedynie symboliczny opór".