Rada Polityki Pieniężnej utrzymała stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Z komunikatu RPP dowiadujemy się, że główna stopa wciąż wynosi 5,75 proc. Doniesienia wywołały wyraźną reakcję rynku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Złoty reaguje na decyzję RPP
Złoty wzmacniał się względem dolara jeszcze przed ogłoszeniem decyzji. Po opublikowaniu komunikatu trend się pogłębił. Po godz. 16:00 dolar wyceniany był na 3,97 zł. To oznacza spadek o ok. 0,60 proc. wartości - czyli mniej więcej 3 grosze. Reakcja nie należy więc do najsilniejszych, ale jest wyraźna.
Jeszcze przed publikacją komunikatu RPP serwis MacroNext zauważył, że złoty jest "najsilniejszy od miesiąca".
Michał Stajniak, analityk XTB, w swoim komentarzu zwrócił uwagę na fakt, że złoty po decyzji zachowywał się stabilnie i umiarkowanie zyskiwał, choć jednocześnie słabsze dane z USA doprowadziły do tego, że za dolara płacimy poniżej 4 zł.
"Konkretnie para USDPLN notowana jest na poziomie 3,9874 zł, za euro płacimy z kolei 4,2903 zł, za funta 4,9833 zł, natomiast za franka 4,3967 zł" - zauważa Michał Stajniak.
Podobnego zdania jest Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl. "Złoty korzysta na braku widoków na cięcie" - napisał w komentarzu do danych.
Czy złoty umocni się na trwałe?
Otwartym pozostanie pytanie, jak silne i długotrwałe będzie umocnienie złotego. Jak zauważa Bartosz Sawicki, w minionych dwunastu miesiącach złoty był silniejszy od niemal wszystkich walut na świecie, z wyjątkiem meksykańskiego i kolumbijskiego peso. Oznacza to, że umocnił się w największym stopniu względem głównych walut - dolara i euro.
Zdaniem Bartosza Sawickiego, przed szczytem sezonu wakacyjnego złoty ma szansę jeszcze nieco zyskać w relacji do dolara oraz euro, choć nie będą to zapewne spektakularne ruchy. - Polska waluta ma solidne fundamenty, które będą sprawiać, że kurs EUR/PLN stopniowo powinien osuwać się w kierunku 4,25, czyli kilkuletnich minimów notowanych na początku kwietnia - pisze analityk. Wskazuje również, że w najbliższym czasie dominować może atmosfera wyczekiwania na rozwój sytuacji gospodarczej i ewolucję nastawienia amerykańskich władz monetarnych - tłumaczy ekspert.