Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Ranking kredytów na zakup samochodu – czerwiec 2019

9
Podziel się:

Renault Captur, mimo że jest jednym z coraz popularniejszych miejskich crossoverów, wyróżnia się spośród nich wyglądem. Przejechałem za jego kierownicą ponad 250 km i wiem, że jest przestronnym i dynamicznym samochodem. Sprawdziłem też najlepsze opcje finansowania jego zakupu.

Ranking kredytów na zakup samochodu – czerwiec 2019
(renault.pl, Renault)

Renault Captur to auto należące do zyskującej coraz większą popularność grupy miejskich crossoverów (chociaż daje sobie też radę w trasie). Captur produkowany jest od 2013 r., a w 2017 r. przeszedł face lifting, po którym upodobnił się z wyglądu do swojego większego brata – Renault Kadjara. Na początku czerwca jeździłem przez kilka dni Renault Capturem napędzanym 130-konnym silnikiem, współpracującym z manualną skrzynią biegów o 6 przełożeniach.

Kredyt na zakup Renault Captur

W czerwcu szukałem najlepszego finansowania dla Renault Captur w wersji Red Edition. Samochód w tej wersji kosztuje – z uwzględnieniem dodatkowych opcji – 89 300 zł. Przyjąłem, że osoba chcąca kupić ten samochód ma 30 proc. środków własnych (tj. 26 790 zł).

W zastawieniu oprócz kredytów samochodowych znajdą się też kredyty gotówkowe. Za ich pośrednictwem także możesz sfinansować zakup auta.

Najlepszy kredyt na zakup Renault Captur Red Edition

Poprosiłem banki o przygotowanie i przysłanie propozycji kredytów w kwocie 62 510 zł spłacanego w miesięcznych równych ratach przez 6 lat. Odpowiedzi dostałem z 14 banków, a w rankingu pokazałem 10 najlepszych propozycji z obu kategorii – kredytów samochodowych i kredytów/pożyczek gotówkowych.

W czołówce zestawienia znalazły się 2 kredyty samochodowe i 1 kredyt gotówkowy.

Pierwsze miejsce zajął kredyt samochodowy BNP Paribas Banku Polska. Jego oprocentowanie wynoszące 5,99 proc. w skali roku przekłada się na 1 046,21 zł miesięcznej raty. Za jego udzielenie zapłacisz zaledwie 1 proc. prowizji. Za kredyt zapłacisz w sumie 12 817 zł, a RRSO dla tej oferty wynosi 6,52 proc.

Na drugiej pozycji – z całkowitym kosztem w wysokości 14 089 zł – znalazła się propozycja mBanku. Wysokość miesięcznej raty tego kredytu to 1 063,88 zł (odsetki od pożyczonej kwoty są obliczane na podstawie oprocentowania wynoszącego 5,39 proc. rocznie). Za udzielenie kredytu zapłacisz 4,5 proc. prowizji. RRSO wynosi 7,17 proc.

Miejsce na najniższym stopniu podium przypadło Pożyczce pieniężnej ING Banku Śląskiego. Jej całkowity koszt wynosi 16 573 zł. Miesięczna rata dla tej oferty to 1 098,37 zł. Oprocentowanie wynosi 6 proc., a prowizja za udzielenie finansowania – 6 proc. pożyczanej kwoty, a RRSO – 8,38 proc.

Poz. Nazwa banku Nazwa kredytu/pożyczki Całkowity koszt kredytu Miesięczna rata RRSO Weź kredyt
1 BNP Paribas Bank Polska Kredyt samochodowy 12 817 zł 1 046,21 zł 6,52% Weź kredyt
2 mBank kredyt samochodowy 14 089 zł 1 063,88 zł 7,17% Weź kredyt
3 ING Bank Śląski Pożyczka pieniężna 16 573 zł 1 098,37 zł 8,38% Weź kredyt
4 Santander Consumer Bank Kredyt samochodowy 17 581 zł 1 112,55 zł 8,89% Weź kredyt
5 Bank Millennium Pożyczka Gotówkowa 18 498 zł 1 125,12 zł 9,32% Weź kredyt
6 EnveloBank Kredyt z EnveloKontem 20 083 zł 1 147,00 zł 9,85% Weź kredyt
7 BOŚ Bank EKOpożyczka rozkwitająca 20 618 zł 1 154,55 zł 10,35% Weź kredyt
8 eurobank Europożyczka 20 660 zł 1 155,14 zł 10,36% Weź kredyt
9 Santander Bank Polska Kredyt gotówkowy z prowizją 0% 20 708 zł 1 157,05 zł 10,40% Weź kredyt
10 Bank Pocztowy Kredyt w Porządku z niską ratą 22 480 zł 1 180,29 zł 10,98% Weź kredyt

Kredyt na auto nowe - przeznaczony na zakup Renault Captur Red Edition. Cena pojazdu 89 300 zł (środki własne klienta - 26 790 zł). Okres spłaty 6 lat. Klient (dwuosobowe gospodarstwo domowe) z miesięcznymi dochodami netto w wysokości 5 521 zł netto uzyskiwanymi z umowy o pracę zawartej na czas nieokreślony. Klient nie posiada innych kredytów. Ma kartę kredytową z limitem 5 000 zł. W zestawieniu zostały ujęte banki, które odesłały wypełnione ankiety do 17 czerwca 2019 r.

Renault Captur – pierwsze wrażenia

Renault Captur jest autem popularnym i często spotykanym na ulicach. Z informacji importera wynika, że w 2018 r. sprzedano 3 960 sztuk tego modelu (większą popularnością cieszyło się Clio i Megane). Sylwetka samochodu – zarówno w wersji sprzed liftingu, jak i poliftingowej, jest mi dobrze znana. Podobają mi się dwukolorowe nadwozia, w jakich dostępny jest Captur (zwłaszcza połączenie lakieru Orange Atacama i Czarnego Etoile) – w sumie dostępnych jest siedem takich opcji kolorystycznych, kosztujących od 950 zł (Kość Słoniowa i Czarny Etoile) do 2 400 zł (Biała Perła i Czarny Etoile oraz Czerwony Flamme i Czarny Etoile).

Moim testowym autem był Captur polakierowany na czerwono – czarno. Z przodu auto ma elementy charakterystyczne dla pozostałych modeli marki – duże logo i „uśmiechnięty” grill. Ciekawie prezentują się przednie, LED-owe światła do jazdy dziennej w kształcie litery „C”, wewnątrz których umieszczone są przednie światła przeciwmgłowe. Uwagę zwracają też ozdobne elementy na przednich i tylnych drzwiach. Na nadwoziu i na progach znajdują się tabliczki z nazwą wersji wyposażenia (Red Edition) – dyskretna na nadwoziu i mocno rzucająca się w oczy ma progach.
Ciekawie robi się dopiero wejściu do wnętrza samochodu. Styliści pracujący nad Capturem postawili sobie – przynajmniej w mojej opinii – za punkt honoru zaprojektowanie wnętrza takiego, jakie trudno będzie znaleźć w innych samochodach. I wiecie co? Udało im się. Co prawda kilku moich znajomych, którzy widzieli zdjęcia stwierdzili, że wnętrze auta jest zabawkowe, ale wg mnie nie jest to wada, a zaleta. Co konkretnie odróżnia wnętrze Captura od konkurencji? Zacznę od zegarów na desce rozdzielczej. W Capturze nie znajdziesz standardowego zestawu, tj. prędkościomierza i obrotomierza, oddzielonych wyświetlaczem komputera pokładowego.

Miejsce, w którym są umieszczone, przypomina wizjer urządzenia, do którego trzeba przyłożyć głowę żeby np. oglądać zdjęcia czy film albo korzystać z rzeczywistości wirtualnej. W lewej części tego „wizjera” znajdował się obrotomierz, w prawej – wskaźnik poziomu paliwa. Między nimi – po środku – umieszczony był cyfrowy prędkościomierz, nad którym znajdował się wyświetlacz komputera pokładowego. Po środku na dole z kolei było podłużne światełko. Jego przeznaczenie początkowo było dla mnie zagadką. Po pewnym czasie dowiedziałem się, że informuje ono kierowcę o stylu jego jazdy.

Inaczej zaprojektowany był też panel do sterowania klimatyzacją (testowe auto wyposażone było w klimatyzację automatyczną). Zamiast wyświetlacza pokazującego temperaturę oraz pokręteł służących do ustawiania temperatury i siły nawiewu, w Capturze było pokrętło do ustawiania temperatury (umieszczone były na nim jej wartości) i drugie – do regulowania siły nawiewu. Między nimi znajdowały się przyciski m.in. wyłączające klimatyzację czy ustawiające nawiew w konkretnym kierunku.

Najbardziej zaskoczył mnie… schowek, nazwany przez Renault - Easy Life. Ma on formę szuflady. I to niemałej – o objętości 11 litrów. W schowku mógłbyś zmieścić np. nawet aparat fotograficzny.

Kolorystyka wnętrza? Ciemna. Z mojego punktu widzenia, niestety ciemna. Czarne tworzywa rozjaśniały nieco czerwone obwódki wokół kratek nawiewu na desce rozdzielczej, przy schowku i wokół panelu, w którym umieszczony był ekran systemu inforozrywki i sterowanie klimatyzacją. Sytuację poprawiał też szklany dach, dość dobrze doświetlający wnętrze. Na całe szczęście opcjonalnie można zamówić wnętrze w jasnej tonacji.

Testowe Renault wyposażone było w tapicerkę z elementami skóry i alcantary (tj. materiału używany do produkcji m.in. tapicerki meblowej, samochodowej czy samolotowej. Alcantara charakteryzuje się miękkością, wytrzymałością i łatwością czyszczenia) oraz przeszyciami w czerwonym kolorze. Ładnie współgrało to z czerwonymi obwódkami wokół niektórych elementów wnętrza. Kompletu dopełniały: pokryta skórą kierownica i czarne materiałowe dywaniki z wyszytą czerwonymi nićmi nazwą modelu.

Rozstaw osi Renault Captur jest – jak na miejskie auto – spory. Wynosi 2 606 mm. Oznacza to, że nawet bardziej rośli pasażerowie siedzący z tyłu nie powinni narzekać na brak miejsca (potwierdziłem to, wykonując „test tylnej kanapy”).

Renault Captur – jak się nim jeździ?

Renault Captur, którym jeździłem, napędzany był czterocylindrowym turbodoładowanym silnikiem benzynowym o pojemności 1 333 cm3 i mocy 130 KM (producent nazywa ten silnik TCe 130 FAP). Silnik połączony był z sześciostopniową przekładnią manualną. Maksymalny moment obrotowy tej jednostki wynosi 220 Nm i dostępny jest przy 1 500 obr./min. Silnik ten zapewniał małemu Renault więcej niż przyzwoite osiągi. Co więcej – jeżdżąc miałem wrażenie, że maksymalny moment obrotowy dostępny jest w większym zakresie obrotów.

Testowe auto wyposażone było w dostęp bezkluczykowy. Do otwierania i zamykania drzwi nie służył pilot, a karta, nieco większa i grubsza np. od karty płatniczej. Karta Renault Hands Free ma też swoje miejsce w samochodzie (po wejściu do środka nie trzeba się martwić co z nią zrobić) – wkłada się ją do szpary na konsoli centralnej – obok przycisku uruchamiającego silnik.

Silnik pracuje cicho, auto sprawnie się rozpędza. Kiedy wskazówka obrotomierza zbliża się do 1 500 obr/min, na wyświetlaczu prędkościomierza wyświetla się sugestia zmiany przełożenia na wyższe. Z takim rozwiązaniem spotykałem się w każdym z testowanych przeze mnie samochodów (za wyjątkiem wyposażonych w automatyczną skrzynię biegów). W Capturze było jeszcze jedno rozwiązanie, z którym nigdy wcześniej się nie spotkałem.

Pamiętacie podłużne światełko pod prędkościomierzem? Tak, to, o którym nie wiedziałem, do czego służy. Wszystko stało się jasne w czasie jazdy. Renault nazywa je wskaźnikiem stylu jazdy. Jego 3 kolory (zielony-żółty-pomarańczowy) informują kierowcę o ekologicznej jeździe.

Jak wskaźnik stylu jazdy działa w praktyce? Kiedy jechałem ze stałą prędkością, zmieniając biegi zgodnie z sugestiami komputera – świecił się miłym dla oka zielonym kolorem. Kiedy jednak albo a) nie zmieniłem biegu i obroty silnika zaczynały wzrastać, albo b) wcisnąłem mocniej gaz np. przy wyprzedzaniu – jego barwa zaczynała się zmieniać na żółtą. Im dłużej mocniej wciskałem gaz, żółte światło zmieniało się na pomarańczowe. Po odpuszczeniu pedału przyspieszenia/zmianie biegu na wyższy, światło znów – po chwili – było zielone.

Dodać też trzeba, że podczas jazdy po drodze ekspresowej z prędkością nieznacznie przekraczającą 120 km/h we wnętrzu auta, praktycznie nie było słychać dźwięku silnika.

W czasie testu przejechałem zarówno w ruchu miejskim, jak i po trasie (w tym, po drogach szybkiego ruchu) ponad 250 km.

Fotel kierowcy był wygodny i miał dobre trzymanie boczne. Wszystkie przełączniki i pokrętła znajdowały się w zasięgu ręki. Przekonałem się, że trzykrotne mrugnięcie kierunkowskazu po lekkim trąceniu jego dźwigni (tzw. autostradowy tryb pracy kierunkowskazów) nie jest tylko domeną Volkswagena, Skody czy Seata. Obecność tego rozwiązania bardzo miło mnie zaskoczyła. Przyzwyczajenia wymagało sterowanie komputerem pokładowym – przyciski umieszczone były nie na kierownicy a końcówce włącznika wycieraczek. Także – podobnie jak w Dacii Sandero Stepway – przyciski do sterowania radiem znajdowały się na pilocie za kierownicą.

Jedno zastrzeżenie miałem do umiejscowienia przycisku włączającego podgrzewanie foteli. Znajdował się on nie tam, gdzie się go spodziewałem, czyli na konsoli centralnej, a po lewej stronie fotela.

Jak wyposażony jest Renault Captur Red Edition?

Lista standardowego wyposażenia Renault Captur w wersji Red Edition obejmuje m.in.:

  • system multimedialny R-LINK Evolution z 7-calowym ekranem dotykowym,
  • klimatyzację automatyczną,
  • kierownicę pokrytą skórą,
  • tapicerkę z elementami skóry i alcantary z czerwonymi elementami i przeszyciami,
  • przedni podłokietnik,
  • Pakiet Premium (nakładki aluminiowe na pedały, lusterko wewnętrzne elektrochromatyczne, podświetlane lusterka w osłonie przeciwsłonecznej, oświetlenie LED na podsufitce, schowek na okulary po stronie kierowcy),
  • kartę Hands Free,
  • osłony przedniej i tylnej części podwozia w kolorze szarym,
  • 17-calowe obręcze kół ze stopu metali lekkich, wzór Filante,
  • oznakowanie Red Edition,
  • dywaniki,
  • zapasowe koło dojazdowe,
  • regulator – ogranicznik prędkości,
  • czujniki światła i deszczu,
  • światła przeciwmgłowe z funkcją doświetlania zakrętów,
  • światła przednie Full LED „Pure Vision” oraz światła tylne LED.

Dodatkowymi elementami wyposażenia były:

  • podgrzewane fotele przednie – 1 000 zł,
  • stały dach panoramiczny – 2 500 zł,
  • system wspomagania parkowania tył/przód oraz kamera cofania – 1 500 zł,
  • dwukolorowe nadwozie (Czerwony Flamme + Czarny Etoile) – 2 400 zł.

Renault Captur – dla kogo?

Za Renault Captur Red Edition trzeba zapłacić co najmniej 81 900 zł. To niemała cena za miejskiego crossovera. W zamian jednak dostajesz auto napędzane dynamicznym silnikiem benzynowym o mocy 130 KM, z możliwością personalizacji (m.in. dwukolorowe nadwocie) i wyróżniające się spośród innych samochodów (z zewnątrz, a zwłaszcza w środku). Możesz co prawda kupić Captura w jednej z niższych wersji wyposażenia (np. Limited czy Intens) i doposażyć go w wybrane przez siebie opcje. Jeżeli zdecydujesz się na takie rozwiązanie, sprawdź, czy bardziej nie opłaca się wersja droższa, wyposażona standardowo w opcje, za które musiałbyś dopłacić wybierając wersję tańszą.

Renault Captur na swoim pokładzie wygodnie przewiezie 4 osoby. Jeżeli na tylnej kanapie nie będzie nikt podróżował, będziesz mógł powiększyć przestrzeń bagażową (standardowo wynosi ona 377 l) nawet do 455 l. Jest to możliwe dzięki przesuwanej tylnej kanapie. Po złożeniu tylnych siedzeń będziesz dysponował aż 1 235 l przestrzeni.

Kolejną zaletą miejskiego crossovera Renault jest jego prześwit wynoszący (dla auta obciążonego) 170 mm. Dzięki temu nie będziesz musiał obawiać się opuszczenia asfaltu i wjechania na drogę biegnącą przez pole czy las. Pamiętaj tylko, że Captur nie jest „pełnoprawną” terenówką i nie powinieneś wjeżdżać nim np. w rozjeżdżoną błotnistą drogę.

Capturem mogą wygodnie podróżować 4 osoby. Jak napisałem wcześniej, pasażerowie jadący z tyłu nie powinni narzekać na brak miejsca – nawet ci wysocy.

W lipcowym rankingu kredytów na zakup samochodu pozostanę w temacie crossoverów. Będę szukał najlepszego finansowania dla japońskiego crossovera, promowanego kilka lat temu przez Roberta Korzeniowskiego, czterokrotnego mistrza olimpijskiego w chodzie sportowym.

ranking money.pl
ranking
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
direct.money.pl
KOMENTARZE
(9)
WYRÓŻNIONE
Mii
5 lata temu
Kolejna bezczelna manipulacja pisarczyków. O czym miało być, o kredycie? A co jest głównym tematem? Samochodzik.
Doming
5 lata temu
Artykuł całkowicie beznadziejny. Wzmianka o kredycie z banków komercyjnych, ale autor zapomniał, że są jeszcze Bank Spółdzielcze, które niejednokrotnie posiadają lepszą ofertę kredytową niż w/w Banki. Ktoś komuś zapłacił, zeby zrobił reklamę samochodu i Banków. Stronniczosc porazajaca. Jeśli ktoś chce być obiektywny, przynajmniej niech się wysili do pewnego obszaru, gdzie znajdują się wszystkie Banki, a nie do reklam z TV na zasadzie "bo kojarze".
Nigdy więcej ...
5 lata temu
Wolę starym kondonem jeździć niż samochód na kredyt
NAJNOWSZE KOMENTARZE (9)
Odradzam kred...
4 lata temu
Najgorsze jest finansowanie z Renault (RCi). Wygląda dobrze na papierze, ale pod koniec umowy masz dowyboru oddać auto z dużą stratą, spłacić od ręki dużą ratę balonową i bujać się ze sprzedażą samemu, albo negocjować kolejny kredyt. O wkłądzie na kolejne auto można zapomnieć - więc docelowo jest to najdroższy kredyt jaki można wziąć. Można powiedzieć, że dealer wyłudza dodatkowe kilka tysięcy prowizji za nic.
Robert
5 lata temu
Co za kuchnia gniot ! Redaktorku kup sobie mózg na kredyt !
777
5 lata temu
Niech sobie autor artykułu sam kupi kaptur na raty :)
Kowalski
5 lata temu
Typowy sponsorowany pseudo artykuł w wv bank 45000 wziąłem 47000do spłaty na 4 lata i mam wv
Marcin
5 lata temu
Wolę sobie odkładać i za gotówkę kupić. Udało mi się na MOFree sprzedać Nisana Almerę, i mam zamiar trochę dołożyć i kupić coś nowszego, większego i na ropę. Mam na oku Toyotę RAV4. Mam nadzieję że się na tym modelu nie zawiodę.