Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Robert Kędzierski
Robert Kędzierski
|

Słowacy szturmują polskie sklepy. "U nas byłoby o 100 euro drożej"

57
Podziel się:

Polskie sklepy odnotowują gwałtowny wzrost klientów ze Słowacji, którzy coraz częściej robią zakupy w naszym kraju. Wszystko za sprawą umocnienia się złotówki w stosunku do euro, co sprawia, że Słowakom znacznie bardziej opłaca się kupować towary w Polsce.

Słowacy szturmują polskie sklepy. "U nas byłoby o 100 euro drożej"
Słowacy odwiedzają Polskę (Licencjodawca, Doko Ing. Mgr. Jozef Kotulič)

Słowacy coraz częściej wybierają się na zakupy do Polski, wykorzystując korzystny dla nich kurs euro. Podczas gdy liczba czeskich klientów na przygranicznych targowiskach w województwach śląskim, opolskim i dolnośląskim znacząco spada, to Słowacy wręcz robią "najazd na Polskę" - donosi Onet.

Słowacy masowo robią zakupy w Polsce

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polak sprzedaje roboty warte miliony. Utrze nosa gigantowi? Cezary Kozanecki w Biznes Klasie

Na słowackich stronach internetowych pojawiło się nawet określenie "otok na Polsku", co oznacza najazd na Polskę. Słowacy chętnie robią zakupy na targowiskach w Nowym Targu i Jabłonce, gdzie w niektóre dni jest ich więcej niż stałych mieszkańców. Zdaniem sprzedawców, choć na samych targowiskach obroty spadają, to Słowacy przenoszą się do marketów. Tam bowiem ceny są jeszcze niższe.

- Słowaków jest w naszej lokalnej Biedronce tylu, że ja sam często po pracy jeżdżę do innego marketu tej sieci w położonym dalej Czarnym Dunajcu lub Rogoźniku. Tam bowiem nawet wieczorem znajdę towar, który w danym dniu jest na promocji. W Jabłonce często brakuje go już przed południem - wyjaśnia rozmówca Onetu.

Słowaków kupuje w Polsce tylu, że pracownicy przygranicznych sklepów musieli nauczyć się nawet słowackich upodobań kulinarnych, by lepiej odpowiadać na potrzeby klientów zza południowej granicy. Jak tłumaczy w rozmowie z Onetem Zofia, kierowniczka marketu spożywczego w Białce Tatrzańskiej, Słowacy kupują na potęgę serki topione, których Polacy prawie nie jedzą. Używają ich do zagęszczania zup, tak jak my śmietany. Podstawowym mięsem dla Słowaków jest tańsza karkówka, a nie jak u nas szynka.

W rezultacie w dni, gdy sklep odwiedzają Słowacy, nawet połowa utargu to euro.

Tania benzyna w Polsce wciąż przyciąga Słowaków

Popularnością wśród Słowaków wciąż cieszy się benzyna. W przygranicznej Bukowinie Tatrzańskiej cena 95-oktanowej benzyny wynosiła 6,59 zł. Tymczasem w miejscowości Wysokie Tatry - po słowackiej stronie granicy - cena w przeliczeniu na złotówki to 6,93 zł za litr. Daje to ok. 40 groszy różnicy.

- Na całym 60-litrowym baku zaoszczędzę 20 zł. Zbyt mało, by jechać tu specjalnie tylko po paliwo, ale jeśli połączy się to z zakupami, to już sprawa jest opłacalna. Znam zresztą wielu Słowaków, którzy do was, Polaków, jeżdżą tankować także dlatego, iż uważają, że macie po prostu lepszą benzynę - wyjaśnia w rozmowie z Onetem Mirko, który regularnie przyjeżdża do Polski na zakupy. Oznacza to, że popularność polskich stacji wśród południowych sąsiadów, o której pisaliśmy w zeszłym roku, nie spada.

Porównali ceny w Polsce i na Słowacji. Olbrzymie różnice

Dziennikarz słowackiego portalu SME sprawdzili, jakie są różnice w cenach po polskiej i słowackiej stronie granicy. Zestawił ceny podstawowych produktów w polskim dyskoncie Biedronka.

Masło kosztuje tam w przeliczeniu 1,69 euro, podczas gdy na Słowacji trzeba za nie zapłacić 2,99 euro. Kilogram schabu wieprzowego to wydatek rzędu 4,36 euro, a na Słowacji aż 6,49 euro. Podobnie jest z mięsem mielonym - 3,78 euro w Biedronce i 4,49 euro w słowackim sklepie.

Słowacy chętnie kupują w Polsce nabiał. Jogurty są tańsze o około 20-30 proc., a tzw. "masło śmietankowe" prawie o połowę. Słowacki dziennikarz zauważył też duże różnice w cenach owoców i warzyw. Polskie truskawki kosztują 2,18 euro za kilogram, czyli o ponad euro mniej niż na Słowacji. Papryka to wydatek 2,72 euro/kg - u naszych południowych sąsiadów trzeba zapłacić 4,49 euro.

Taniej jest też pieczywo, wędliny, a nawet papier toaletowy i środki czystości. Różnice w cenach sięgają kilkudziesięciu procent, co sprawia, że Słowakom opłaca się jechać na zakupy do Polski nawet z dalszych miejscowości. Minimalna kwota, jaką zostawiają w polskim sklepie, to 150 euro, czyli ponad 700 zł.

Słowaccy emeryci ratują domowe budżety. "U nas byłoby 100 euro drożej"

Jak podaje SME, dzięki różnicy cen Słowacy oszczędzają w przeliczeniu kilkaset złotych miesięcznie. Często na zakupy jeżdżą całe rodziny, poświęcając na to nawet kilka godzin. Opłacalność podróży zależy jednak od odległości od granicy i aktualnych cen paliw. Przy zbyt dużych kosztach dojazdu oszczędności na zakupach mogą być znikome.

Liczną grupą słowackich klientów w Polsce stanowią emeryci a także całe rodziny. Przykładem jest starsze małżeństwo ze Skalitego, którego dziennikarz SME spotkał na parkingu dyskontu w Istebnej. Jak tłumaczą, zakupy w Polsce to dla nich konieczność. Ceny na Słowacji są wysokie, a świadczenia emerytalne niskie.

- Trzeba płacić rachunki za gaz, prąd, lekarstwa. Nie mamy aż tyle pieniędzy, bo wiadomo, jak wyglądają emerytury w naszym kraju. Najwięcej pieniędzy z budżetu wydajemy na jedzenie. Wcześniej ceny były wysokie, ale po ostatnim wzroście cen jest to nie do zniesienia. W Polsce zakupy są znacznie bardziej opłacalne. Dzisiaj zapłaciliśmy około stu pięćdziesięciu euro, ale na Słowacjki byłoby to na pewno o 100 euro więcej - wylicza w rozmowie ze SME.sk pan Rudolf.

Słowaccy turyści kochają Zakopane

Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej (TIG) w rozmowie z portalem o2.pl potwierdza, że sąsiedzi z południa uwielbiają nas odwiedzać. - Wyjeżdżają z Podhala z pełnymi bagażnikami, kupują u nas wszystko - mówi w rozmowie z o2.pl.

- Słowacy to zaraz po Polakach turyści, którzy najchętniej odwiedzają Zakopane. Absolutnie trwa renesans naszej relacji. Słowacy cenią sobie bardzo jakość naszych usług. Ta jakość w obiektach (baseny, jacuzzi itp.) jest nie do znalezienia na Słowacji, a na pewno nie w takiej ilości. Tam podaż luksusowych obiektów jest dużo mniejsza, a cena jest dużo wyższa, nie tylko ze względu na euro, ale z założenia jest wyższa. Więc u nas obiekt 3-gwiazdkowy, dla Słowaka jest w rejestrach 4-gwiazkowy i do tego 20-30 proc. tańszy - wyjaśnia Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(57)
Adam
2 miesiące temu
Najlepszy dowód aby nie przechodzić na euro.
matt
2 miesiące temu
Jeżeli złotówka jest coraz silniejsza do euro … czyli np Słowacy coraz mniej za nią złotówek dostają… to ja czegoś tu nie rozumiem, że im się coraz bardziej opłaca się tu kupowac
placek
2 miesiące temu
Inna sprawa to jakość. Może u nich nie ma schabu napompowanego wodą i solą.
PanDoktor
2 miesiące temu
Mam pomysł: na złość obcokrajowcom wprowadźmy euro także w Polsce. Będziemy mieć wszystko dużo drożej i nie będą do nas przyjeżdżać by robić tańsze zakupy. Premierze Donaldzie - do dzieła!
Pomyłka
2 miesiące temu
Jest akurat odwrotnie. Im złotówka tańsza względem euro, tym większa korzyść dla Słowaków.
...
Następna strona