W 2016 roku po ulicach polskich miast jeździło 160 autobusów z napędem gazowym. Dziś jest to już 470 pojazdów. Dodatkowo samorządy wyposażyły się w 200 elektryków. Eksperci szacują, że do 2022 roku liczba autobusów napędzanych gazem wzrośnie do 1500 sztuk.
Już wkrótce samorządy będą wymieniać także pojazdy komunalne. Projekt zmian w ustawie o elektromobilności (przepisy miałyby wejść w życie na początku 2022 roku) zobowiązuje miasta do wymiany w pierwszym roku 10 proc. floty (m.in. śmieciarek czy pługopiaskarek) na pojazdy napędzane paliwami alternatywnymi, w tym gazem.
W Rzeszowie podczas Kongresu 590 eksperci zastanawiali się, czy tylko miasta elektromobilne (wykorzystujące transport napędzany gazem i elektryczny) są smart. Wnioski? Elektromobilość to element niewystarczający, by uznać dane miasto za smart.
Wiedza z fabryki, przyda się do zarządzania miastem
Dużo istotniejsze może być wykorzystanie sztucznej inteligencji, Internetu Rzeczy czy big data.
– Miasta nigdy nie rozwijały się w oderwaniu od przemysłu. I przemysł też powinien nadążać za smart city, a w pewnych aspektach być nawet liderem. Jedna z naszych hut ma powierzchnię małego miasta. Stawiając na optymalizację procesów analizujemy ogromne ilości danych i szukamy wzorców. Dzięki temu udało nam się np. zmniejszyć ruch pojazdów zamiatających o kilkadziesiąt procent. Takie rozwiązania doskonale sprawdzą się także w mieście – przekonuje Ireneusz Jazownik, dyrektor Centralnego Ośrodka Przetwarzania Informacji KGHM Polska Miedź.
KGHM wykorzystuje też możliwości światłowodów do monitorowania temperatury w procesie wytwarzania miedzi i znajdowania miejsc, w których dochodzi do jej niekontrolowanego spadku.
– Podobnie jest w mieście. Sieć ciepłownicza zawsze ma jakąś stratę. Szybkie identyfikowanie takich miejsc jest niezwykle ważne. Rozwiązania sprawdzające się w przemyśle z powodzeniem można wykorzystywać także w mieście – przekonuje Ireneusz Jazownik.
Analiza danych związanych np. z transportem, w tym zapotrzebowanie na odpowiednią liczbę autobusów w określonym czasie, liczbę pasażerów i wiele innych zmiennych pozwoli na lepsze zarządzanie transportem miejskim.
Dziś nikt nie wie jakimi danymi dysponują miasta
Miasta codziennie przetwarzają kilkadziesiąt terabajtów danych. Do ich analizy także potrzeba algorytmów.
– Problemem może się okazać odpowiedź na pytanie, gdzie szukać optymalizacji w mieście. W KGHM wiemy, że koszt 1 minuty przestoju to jest kilkadziesiąt tysięcy złotych straty. Optymalizacja i zyskanie nawet sekundy to spora oszczędność. W mieście odpowiedź na pytanie, czym potrzebujemy się zająć może być trudniejsza – przyznaje Ireneusz Jazownik.
Wielka ilość danych wymaga uporządkowania. Bo miasta same nie do końca wiedzą, do których danych mają dostęp.
– W pierwszej kolejności trzeba je zinwentaryzować, a następnie zbudować platformę, która pozwoli – płatnie lub bezpłatnie w zależności od ich rodzaju – udostępnić je wszystkim zainteresowanym. Pierwsze dwa lata pracy to próba zorientowania się, jakie dane ma w swoich zasobach miasto, a następnie komu je udostępniać i na jakich zasadach – sugeruje Jarosław Wajer, partner w dziale doradztwa biznesowego EY.
Wyzwaniem, przed którym staną miasta aspirujące do bycia smart, będzie także zabezpieczenie ogromnej liczby informacji przed cyberatakami.
Gdy po polskich miastach zaczną jeździć autonomiczne pojazdy, bezpieczeństwo ludzi będzie zależało od bezpieczeństwa systemu chroniącego te urządzenia.
– Cyberbezpieczeństwo to niezwykle ważne zagadnienie. Jest to jednak ryzyko, którym przy odpowiedniej świadomości można zarządzać. Wystarczy wiedza, jakim zagrożeniom podlega smart city – twierdzi Ireneusz Jazownik. I dodaje: Bo bycie smart to konieczność i szansa.