Dress code w pracy zdalnej zwykle nie obowiązuje. Do pracy w domu nie trzeba zakładać krawata, garsonki, ani tym bardziej butów. Nic dziwnego, że sprzedaż eleganckich kolekcji spada.
- Widzimy spadek sprzedaży odzieży formalnej i wzrost udziału casual we wszystkich markach odzieżowych. W Vistuli i Bytomiu asortyment formalny to dziś mniej niż połowa sprzedaży – mówi "Rzeczpospolitej" Radosław Jakociuk, wiceprezes VRG, właściciela także W. Kruk, Deni Cler. – Trend został przyśpieszony przez wpływ Covid-19 i wymuszone przejście na pracę zdalną.
Sieci znane dotychczas głównie ze sprzedaży garniturów wprowadzają do oferty np. dresy.
Z kolei działająca w Polsce od niedawna sieć Primark zanotowała wyraźny wzrost sprzedaży piżam.
Choć to i tak kropla w morzu, bo z powodu pandemii ubrań w ogóle kupujemy mniej. Nie tylko tych eleganckich.
Jak podaje Primark, pandemia kosztowała sieć 2 mld funtów utraconej sprzedaży oraz 650 mln funtów zysków.
– Pandemia zmieniła nasze przyzwyczajenia i rytuały. Ponieważ mniej wychodzimy i się socjalizujemy, to rzeczywiście może się wydawać, że popyt na stroje wizytowe się zmniejszy. Należy jednak wziąć poprawkę, że bardzo za tym tęsknimy i proces ten będzie raczej krótkotrwały. Chyba że sytuacja, jaką dziś mamy, będzie się utrzymywać lub powtarzać – mówi "Rzeczpospolitej" Sebastian Sadowski-Romanov, prezes firmy doradczej Itro. – To, że więcej czasu spędzamy w domu, a tu może się też przenieść nasza praca, spowoduje, że ubrania casual staną się jeszcze bardziej popularne. Stawiałbym na wygodę użytkowania tak samo, jak dziś stawia się na design, ponieważ to, jak się czujemy w danym ubraniu, będzie ważniejsze od tego, jak w nim wyglądamy.