- Jestem za tym, żeby nie płacić pieniędzy, które nam zasądzono, w sytuacji, gdy naruszone zostały wszystkie standardy zachowania Trybunału, instytucji unijnych. Inne podobne kopalnie działają kawałek dalej i nikt się ich nie czepia - ocenił Terlecki w niedzielę w radiowej "Jedynce".
Dodał, że Polska była gotowa była wydać pieniądze, "żeby mieszkańcy tego pogranicza po stronie czeskiej mieli większy komfort życia, mniej obaw, że ta woda wyschnie w studniach, czy będzie większe zanieczyszczenie powietrza". "Za te pieniądze mogliśmy znacznie więcej zrobić i chcieliśmy" - mówił szef klubu PiS.
W jego ocenie w kwestii Turowa doszło do splotu kilku zdarzeń. Wymienił m.in. wybory w Czechach i to, iż mieszkańcy pogranicza mieli - według niego - nadzieję, że z Polski "wyciśnie się ogromne pieniądze".
"Porozumienia nie ma, ale pamiętajmy, że nowy rząd czeski to są zaledwie tygodnie, więc on też musi ogarnąć jakoś tę sytuację" - mówił Terlecki. Jak dodał, jeśli chodzi o inne sprawy Czesi w sporach unijnych zachowywali się "solidarnie z nami". "Więc myślę, że i tą sprawę w końcu uda się rozwiązać pomyślnie" - zaznaczył.
Spór o Turów
Spór o kopalnie w Turowie dotyczy skargi Czechów, którzy zwracają uwagę na negatywne oddziaływanie odkrywki na życie mieszkańców przygranicznych miejscowości. Sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości UE, a ten, w ramach tzw. środków tymczasowych, nakazał wstrzymanie wydobycia. Polska nie dostosowała się do tego nakazu, przez co musi płacić 500 tys. euro kary dziennie.
Na początku grudnia w Brukseli odbyło się posiedzenie komisji petycji Parlamentu Europejskiego. Jednym z tematów były petycje dotyczące kopalni Turów. Władze samorządu w Libercu, który to region sąsiaduje z polską kopalnią, nawiązując do postępowania w komisji PE, zaapelowały o zwiększenie wysokości kary dla Polski.
Negocjacje z Czechami
Polsko-czeskie negocjacje dotyczące kopalni Turów rozpoczęły się w czerwcu br. Prowadził je minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka, a następnie Anna Moskwa.
Przerwane 30 września rozmowy zostały wznowione 5 listopada. Z uwagi na proces tworzenia się nowego rządu w Czechach, nie były kontynuowane.