Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|

Szkoła przekazała laptopy dzieciom. Odnalazły się w lombardach

443
Podziel się:

Uczennica z lubuskiego Kożuchowa dostała od szkoły komputer, ale i tak nie logowała się na zajęciach. Dyrektor placówki postanowił zbadać sprawę. - To, co odkryłem, było i szokujące, i po prostu smutne - mówi w rozmowie z money.pl.

Szkoła przekazała laptopy dzieciom. Odnalazły się w lombardach
Laptopy miały służyć dzieciom, ale "odnalazły" się w lombardach (Facebook, WP, Mateusz Madejski)

- Czuję rozczarowanie i bezsilność - nie ukrywa Arkadiusz Sidor, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Kożuchowie.

Szkoła przekazała pewien czas temu 42 komputery dla dzieci, których rodziny miały problemy z kupieniem takiego sprzętu. Laptopy były wypożyczone na czas pandemii, gdy zajęcia odbywają się w większości zdalnie. - Zauważyliśmy jednak, że jedna z uczennic, która miała taki laptop, nie logowała się na lekcje - opowiada dyrektor placówki w rozmowie z money.pl. Jak dodaje, przez około dwa tygodnie próbował się skontaktować z rodzicami dziewczynki i wyjaśnić sprawę. Bezskutecznie.

Szkolne komputery w lombardzie

- Poszedłem na policję. Ta znalazła naszego laptopa w jednym z lombardów. Nie był to jednak ten, którego szukaliśmy - mówi. Wkrótce okazało się, że w okolicznych lombardach znajdują się aż trzy komputery z kożuchowskiej szkoły. Jak dodaje dyrektor, wszystkie trzy laptopy zostały wypożyczone innym rodzinom.

Zobacz także: Powrót do szkół. Prof. Krzysztof Simon o terminie decyzji. "Trzeba to zrobić"

Sprzęt, dzięki policji, został już odzyskany. Sierżant sztabowy Justyna Sęczkowska z lokalnej policji informuje nas, że jedna matka już usłyszała zarzuty i grozi jej nawet 8 lat więzienia. Pozostali rodzice dopiero mają być przesłuchiwani.

Z naszych informacji wynika, że wszystkie trzy rodziny miały kłopoty finansowe i otrzymywały pomoc z opieki społecznej. I właśnie "trudną sytuacją materialną" rodzice mieli tłumaczyć swoje czyny.

- Może to pokazywać dramatyczną sytuację materialną tych rodzin, ale takie działanie to po prostu robienie krzywdy dzieciom - komentuje dr Joanna Śmigielska z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW. Podkreśla, że jest zaskoczona postawą rodziców, którzy zastawiają wypożyczone ze szkoły komputery.

- Ta sytuacja niestety pokazuje myślenie jakiejś części naszego społeczeństwa. Niedużej części, ale jednak występującej. To jest podejście, że jak nadarza się jakaś "okazja", to można po prostu z niej skorzystać, bez żadnego myślenia o konsekwencjach - dodaje ekspertka z Uniwersytetu Warszawskiego.

"Granica została przekroczona"

- Jestem zszokowany całą sytuacją. Myślałem, że ta granica jednak nie zostanie przekroczona - mówi z kolei dyrektor Sidor. Co z uczniami? Radzą sobie - dodaje smutno - pewnie na komórkach, co znacznie wpływa na jakość edukacji - brak interakcji, np. przy zadaniach domowych czy sprawdzianach.

Zamieszanie odczują także inni rodzice. - Teraz będę musiał poprosić pozostałe rodziny, które korzystają ze szkolnych laptopów, by przyszły do szkoły – oczywiście w pełnym reżimie sanitarnym – i pokazały laptopy. To bardzo smutne, że muszę to robić. Jednak nie widzę innego rozwiązania - mówi money.pl dyrektor szkoły.

Dyrektor podkreśla, że szkolne laptopy bardzo łatwo było zidentyfikować. - Były przez nas oznaczone niezmywalnym markerem - mówi. I dodaje, że ma trochę żalu do właścicieli lombardów, że nie zweryfikowali, skąd pochodzi sprzęt.

ZNP nie ma niepokojących sygnałów

Od początku pandemii tysiące laptopów trafiły do dzieci w wieku szkolnym. Częściowo takie projekty finansował rząd, częściowo samorządy czy niezależne organizacje. Szkoły również wypożyczały uczniom swoje komputery - tak zrobiła placówka w Kożuchowie.

Czy podobne sytuacje zdarzają się i w innych częściach kraju? - Słyszeliśmy o tej sytuacji, mamy nadzieję, że to incydentalny przypadek - mówi money.pl rzeczniczka resortu edukacji i nauki Anna Ostrowska.

- Przy tej okazji warto podkreślić, że od początku pandemii dbamy o to, aby każde dziecko miało możliwość uczenia się online. Przekazaliśmy duże środki finansowe na zakup sprzętu, takie działania prowadziły również inne instytucje - dodaje rzeczniczka ministerstwa.

Rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego jest zaskoczona sprawą. - Nie dostawaliśmy żadnych informacji o podobnych sytuacjach. Ani od szkół, ani od nauczycieli, ani od samorządów - mówi money.pl Magdalena Kaszulanis.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(443)
WYRÓŻNIONE
pol
4 lata temu
takie są efekty rozbudowanego socjalu. Zamiast 500+ i innych dodatków wręczyć rodzicom nakaz pracy do pracy interwencyjnej i do roboty a nie siedzenie na 4 literach i wyciąganie ręki bo nam się należy
gru
4 lata temu
Bez litości ścigać tych zlodzieji. Nie dość że pobierają co miesiąc kasę z 500 plus na każde dziecko(z tych srodkow powinien być zakupiony sprzęt) z to jeszcze sprzedają wypożyczone że szkoły laptopy. I to jest właśnie wypaczenie systemu. Finansowanie lumpenproletariatu, dla których dzieci to kolejne następne 500 na "przelew"
Fisiek
4 lata temu
500+ wszystko tłumaczy do pracy nie pójdą bo oni mają dostać wszystko za free
NAJNOWSZE KOMENTARZE (443)
Nikt
3 lata temu
Za 1000pln do 1500pln można kupić komputer poleasingowy nie tylko do szkoły ale i do pracy zdalnej z dużym zapasem. Internet za 100pln/miesiąc no limit. Jakim cudem dzieci 500+ od 6 lat nie mają jeszcze swojego komputera i dostępu do internetu by się uczyć?
Rodzic
3 lata temu
Dzieci powinny być zabrane z patologicznych rodzin w trybie natychmiastowym. Dla dobra ich. To jest jedyne słuszne rozwiązanie.
Mmm
4 lata temu
Pomijając fakt że ktoś zastawił w lombardzie czyjąś własność (jest to niedopuszczalne) to jak można być tak podłym dla własnego dziecka??? W głowie się to nie mieści. Nie można takiego zachowania tłumaczyć trudną sytuację materialną danej rodziny. Strasznie mi żal tych dzieci.
jaa
4 lata temu
Kasa jest bezmyślnie rozdawana. Ludziom biorącym 6 tys. zł rocznie na dziecko (z 500+) od 5 lat trzeba jeszcze dawac po 300 zł na zeszyty i długopisy dla dzieci. Młodzi często uczyć się nie chcą. Nie chodzą do szkoły. Na zdalnych śpią albo tylko się podłączają i zajmują się czym innym. Znajoma pracuje w zawodówce i technikum. Blisko połowa nieobecności jest niemal normą. Nawet na zdalne lekcje nie chce im się włączyć komputera. Jak się podłączą to mówią że nie mają mikrofonu żeby odpowiadać na pytania. Dostają tylko 6000 rocznie i nie mają 20-30 zł na słuchawki z mikrofonem Dajcie im jeszcze z 10 tysięcy w ramach programu mokrofon+. Na koniec roku poprawianie jedynkowiczów marzących o ocenie 2, żeby mogli zdać. 500+ powinno byc płacone małym dzieciom do wieku szkolnego, a potem tym które mają wysoką frekwencję w szkole, np. 90% i średnią ocen co najmniej 3,0. Takie podejście mobilizowałoby dzieciaki i czegoś uczyło . Byłaby motywacja da rodziców by dzieci dopilnować i dawałoby też oszczędności dla budżetu.. Powinno się stawiać na edukację (praktyczne umiejętności), odpowiedzialność i samodzielność (przedsiębiorczość) młodych ludzi. Jak zmotywować dziecko (ucznia/studenta) do nauki umiejętności za które inni chcą dobrze płacić? – przeczytajcie sobie poradnik dla rodziców i uczniów pt. Co robic, by zawsze mieć pracę i więcej zarabiać. O takim podejściu do 500+ tam piszą. Warto prezczytać.
Grześ
4 lata temu
Bo te zdane nauczanie to kpina Połowa uczniów w naszej klasie i tak się nie loguje na lekcje. A szkoła udaje tylko ,ze pracuje. Rosnie pokolenie analfabetow
...
Następna strona