Ponad połowa statków powietrznych na wyposażeniu francuskiej armii nie jest zdolna do użycia, a ponad trzy czwarte śmigłowców typu Caracal jest uziemionych. Powód? Cały system utrzymania sprawności francuskich sił powietrznych jest niewydolny i drogi. Poinformowała o tym sama szefowa francuskiego MON.
Aktualizacja 13:02
Polskie media zelektryzował wątek uziemionych caracali, ponieważ to właśnie te maszyny znalazły się w centrum głośnego politycznego sporu w Polsce. Produkowane przez Airbus Helicopters śmigłowce miała kupić polska armia, ale szef MON Antoni Macierewicz doprowadził do zerwania zawartej przez rząd PO-PSL umowy.
W całej sprawie nie chodzi jednak o problemy z konkretnymi typami statków powietrznych, lecz o niewydolność całego systemu utrzymania sprawności sił powietrznych we Francji.
Jak informuje tygodnik "La Tribune", zdolność bojową posiada obecnie zaledwie 44 proc. samolotów i śmigłowców będących na wyposażeniu francuskiej armii. W przypadku jednostek używanych na misjach zagranicznych, między innymi w Syrii i Afryce, wskaźnik ten sięga wprawdzie 80 proc., ale w samej Francji wynosi mizerne 30 proc.
- Ta sytuacja jest nie do utrzymania, dlatego ta sprawa jest moim osobistym priorytetem - powiedziała szefowa francuskiego MON Florence Parly podczas poniedziałkowej wizyty w jednej z baz powietrznych, gdzie zaprezentowała plan modernizacji francuskich sił powietrznych.
Jeden samolot na dwanaście
Jak pisze tygodnik, uziemienie ponad połowy statków powietrznych ma wpływ na zdolności operacyjne francuskiej armii, która nie zawsze dysponuje odpowiednim sprzętem do natychmiastowego użycia.
Najgorzej sytuacja wygląda w przypadku ciężkich samolotów transportowych Airbus A400M. Jak mówi minister Parly, armia może liczyć na jedną, góra dwie maszyny z dwunastu, jakie wchodzą w skład francuskich sił powietrznych.
Problem dotyczy też śmigłowców typu Caracal. Jak pisze "La Tribune", koszt godziny lotu tych maszyn we francuskiej armii wzrósł z 19 tys. euro w 2012 r. do 34 tys. euro w 2016 roku.
4 miliardy euro rocznie
- Przypadek A400M jest skrajny, ale jak wytłumaczyć fakt, że śmigłowiec Caracal, który jest produkowany od lat 90. ma współczynnik dostępności na poziomie niższym niż 25 proc? - pyta Florence Parly, cytowana przez "Les Echos". - Mam wrażenie, że płacimy więcej, by latać mniej, co nie jest zadowalające - stwierdza.
Jak poinformowała szefowa MON, struktura armii odpowiedzialna za utrzymanie sprawności operacyjnej sił powietrznych zatrudnia 16 tys. osób i zajmuje się flotą 1200 maszyn 45 typów.
Problemem są szybko rosnące koszty funkcjonowania tej struktury. Jeszcze w 2012 roku rocznie poszło na ten 3,2 mld euro z budżetu, a cztery lata później już 4 miliardy.
Choć już od kilkunastu lat są podejmowane próby zreformowania systemu utrzymania sił powietrznych, w praktyce niewiele się dzieje. Florence Parly zapowiada, że teraz to się zmieni.
Berczyński "wykończył caracale"
Przypomnijmy, że Polska miała kupić od Airbus Helicopters 50 takich maszyn za 13,5 mld zł. W rozpisanym przez MON za rządów Ewy Kopacz zamówieniu to właśnie francuski producent zdobył przewagę nad konkurentami i przeszedł do kolejnego etapu postępowania przetargowego.
Po objęciu władzy przez PiS, nowy minister obrony narodowej Antoni Macierewicz zaczął podważać ustalenia przetargowe. Aby kontrakt doszedł do skutku, trzeba było jeszcze wynegocjować warunki offsetu. Ostatecznie do porozumienia jednak nie doszło.
Wokół sprawy przetargu wybuch skandal, gdy szef podkomisji smoleńskiej, Wacław Berczyński w wywiadzie prasowym oznajmił, że "wykończył caracale". Berczyński musiał złożyć dymisję z zajmowanej funkcji, a następnie wyjechał z Polski.
Śmigłowców wciąż nie ma i długo nie będzie
Platforma Obywatelska uznała słowa Berczyńskiego za przyznanie się do działań nielegalnych i do tego, że powodem decyzji nie były - podawane oficjalnie jako przyczyna rezygnacji - kwestie offsetowe.
Kierownictwo PO oceniło, że sprawą powinna z urzędu zająć się prokuratura lub komisja śledcza. Wniosek o powołanie komisji śledczej przepadł jednak w Sejmie.
Po zerwaniu kontraktu na caracale w październiku 2016 roku, Antoni Macierewicz obiecał szybki zakup innych śmigłowców - Black Hawk produkowanych przez zakłady w Mielcu. Do dzisiaj nic z tych obietnic jednak nie wynikło.
We wrześniu 2017 roku Antoni Macierewicz zapowiedział, że możliwy jest podział oferty na śmigłowce dla wojsk specjalnych "dla więcej niż jednego przedsiębiorstwa". Jak jednak ostrzegają eksperci, pierwsze dostawy śmigłowców mogą nastąpić dopiero w 2020 roku.