Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Walków
Marcin Walków
|

Wbrew spekulacjom polski rząd nie zostanie akcjonariuszem Airbusa? Wyjaśniamy

41
Podziel się:

Airbus i MON nabierają wody w usta w sprawie rzekomego wejścia do grona akcjonariuszy przez polski rząd. Jednak, jak nieoficjalnie ustalił money.pl, tematu nie ma na agendzie w Tuluzie. Przedstawiciele Airbusa w kuluarach mówią, że inwestycje w Polsce nie zależą od udziałów. Podobne spekulacje pojawiły się lata temu.

Wbrew spekulacjom polski rząd nie zostanie akcjonariuszem Airbusa? Wyjaśniamy
Airbus złamał globalną dominację Boeinga w przemyśle lotniczym (GETTY, NurPhoto)

W połowie czerwca "Rzeczpospolita" informowała, że na biurku Władysława Kosiniaka-Kamysza leżą dokumenty ws. zakupu przez polski rząd udziałów w koncernie Airbus, przygotowane już pod koniec kwietnia. "Celem przedsięwzięcia byłoby dołączenie do grona decyzyjnego Airbusa i zrzeszonych w nim krajów, co przyniosłoby nam szereg strategicznych korzyści" - pisał dziennik. Miałoby to zwiększyć liczbę komponentów dostarczanych z Polski, dać Polsce głos przy podejmowaniu decyzji, zacieśnić współpracę.

- Nie mogę tego komentować - mówi nam wysoki rangą menedżer Airbusa. Oficjalna odpowiedź firmy jest identyczna. Tyle samo dowiadujemy się w resorcie Władysława Kosiniaka-Kamysza. "Nie komentujemy doniesień i spekulacji medialnych pojawiających się w przestrzeni publicznej" - stwierdza również Centrum Operacyjne MON w odpowiedzi na pytania money.pl.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Bilety zdrożeją? Lufthansa już ogłosiła. Bruksela zmienia reguły gry
Jednocześnie informujemy, że MON wspiera wszelkie inicjatywy zamierzające do wzmocnienia potencjału polskiego i europejskiego przemysłu obronnego, które przynoszą korzyści gospodarce oraz podnoszą bezpieczeństwo i naszą pozycję w UE oraz NATO - dodaje resort obrony w przesłanym nam stanowisku.

Według "Rz", pomysł wyjścia z inicjatywą do Airbusa miał podobać się Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi, który z kolei miał być gotów przedstawić go premierowi. W razie zielonego światła, rząd w Warszawie miałby podjąć negocjacje z Airbusem, a następnie z rządami państw kluczowych akcjonariuszy, czyli Francji, Niemiec i Hiszpanii. "Kolejnym krokiem – w razie akceptacji – byłoby utworzenie międzyresortowej grupy roboczej z przedstawicieli ministerstw: Obrony Narodowej, Spraw Zagranicznych, Aktywów Państwowych, a także Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu" - pisał dziennik.

Gdyby do inwestycji miało dojść, to - według "Rz" nie poprzez kupowanie akcji na giełdzie, ale raczej w drodze specjalnej emisji skierowanej dla Polski.

Jak jednak słyszymy od osób z Airbusa, koncern wybrał milczenie nie dlatego, że toczą się owiane ścisłą tajemnicą negocjacje, ale dlatego, że... takiego tematu nie ma na agendzie i nie chce polemizować z medialnymi spekulacjami. Nieoficjalnie dowiadujemy się też, że posiadanie udziałów lub ich brak "to nie jest aspekt, który decydowałby o obecności Airbusa w Polsce".

Akcjonariusze Airbusa. Jest miejsce dla Polski?

Airbus notowany jest na giełdach we Frankfurcie, Paryżu i Madrycie. Według stanu na 30 czerwca koncern wyemitował 792 mln 283 tys. 683 akcje. Niemal trzy czwarte z nich znajdują się w wolnym obrocie na giełdzie. W rękach rządów Niemiec i Francji jest po 10,8 proc. akcji, a kolejne 4,1 proc. należy do rządu Hiszpanii.

Co ciekawe, pogłoski o tym, że Polska może kupić udziały w Airbusie pojawiły się także 10 lat temu, gdy koncern uczestniczył w dwóch przetargach dla polskiej armii - na 70 śmigłowców wielozadaniowych i kolejne 30 śmigłowców bojowych. W grudniu 2013 r. spekulowano, że w polskie ręce może trafić 1-2 proc. udziałów w Airbusie.

Jak pisał serwis Forsal.pl we wrześniu 2014 r., "gorące nastroje w tej sprawie chłodzi jednak wiceprezes koncernu Fabrice Lievin, który podkreśla, że ścisła współpraca i wspólne inwestycje nie muszą wcale wiązać się z kupnem udziałów w grupie". Dodawał wówczas, że "choć kupno udziałów w Airbus Group mogłoby być swoistym symbolem owocnej współpracy koncernu z Polską, to jednak nigdy nie będzie jej sednem".

Niemal identyczne wypowiedzi z ust przedstawicieli koncernu Airbusa w kuluarach słychać teraz. I również dziś koncern stara się o duże zamówienie - tym razem z Polskich Linii Lotniczych LOT. Narodowy przewoźnik zaprosił do stołu także Embraera w procesie, który ma wyłonić dostawcę 84 samolotów do obsługi połączeń regionalnych. W grze są tylko Airbus A220 oraz Embraer E195-E2. - Polska to jeden z krajów, w którym nie ma zarejestrowanego ani jednego Airbusa - mówił money.pl Johan Pelissier, nowy prezes koncernu w Europie.

Również jego poprzednik, Wouter van Wersch, który awansował w strukturach Airbusa, podkreślał znaczenie Polski dla europejskiego koncernu. - Chcemy być częścią przyszłości LOT-u i być bardziej obecni w Polsce - deklarował w wywiadzie dla money.pl w lipcu 2022 r.

Struktura właścicielska Airbusa odzwierciedla europejski charakter, który od początku miało to przedsięwzięcie. W 1969 r. podczas pokazów lotniczych Paryż-Le Bourget podpisano porozumienie inicjujące projekt samolotu A300. Rok później założono koncern Airbus Industry, który miał rzucić rękawicę amerykańskim gigantom - Boeingowi, Lockheed, McDonell Douglas. Europejskie konsorcjum utworzyły lotnicze przedsiębiorstwa z Francji i Niemiec, a później dołączyła do nich hiszpańska CASA. W projekcie A300 uczestniczyły też przedsiębiorstwa z Wielkiej Brytanii, a w 2000 r. uformowano firmę Airbus UK.

Znalazło to swoje odzwierciedlenie także w procesie produkcji samolotów. Główne zakłady w Europie są w Tuluzie we Francji i Hamburgu w Niemczech. Skrzydła są projektowane i produkowane w Wielkiej Brytanii, co dotyczyło także potężnych skrzydeł do Airbusa A380.

I to właśnie na przykład Wielkiej Brytanii pokazują nasi rozmówcy. Brytyjski udziałowiec już w pierwszej dekadzie tego stulecia postanowił sprzedać swoje udziały, a mimo to Wielka Brytania "nadal jest jednym z fundamentów" koncernu. Takiej roli Wysp zagrażał dopiero brexit bez umowy.

Airbus w Polsce od ponad 20 lat

W Polsce Airbus prowadzi działalność od 2001 r. Koncern ma swoje zakłady w Warszawie, Łodzi, Strykowie, a od niedawna także w Gdańsku. W naszym kraju produkowane jest już około 60 proc. komponentów do samolotów C295 CASA. W Warszawie mieści się ich centrum serwisowe. Powstają u nas także elementy kadłubów samolotów pasażerskich.

W Łodzi z kolei projektowane są helikoptery tego producenta, a w Strykowie działa centrum testowe. W Gdańsku ulokowano spółkę Navblue, która dostarcza m.in. rozwiązania nawigacyjne, do planowania i optymalizacji lotów.

Globalne przychody Airbusa w 2023 r. sięgnęły 65,4 mld euro. W Polsce Airbus zatrudnia około 800 pracowników. Jego sieć dostawców liczy w naszym kraju około 50 firm, a wartość inwestycji w 2023 r. sięgnęła 400 mln euro.

Rząd kupił od Airbusa 17 samolotów C295 CASA oraz 28 śmigłowców H135/145 dla wojska i służb takich jak Straż Graniczna. Latają także dla Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Airbus ostrzy sobie zęby nie tylko na kontrakt dla LOT-u. Jak wyliczał serwis Defence24.pl, na radarze jest możliwe zamówienie przez Polskę śmigłowców szkolnych H145M – samodzielnie lub wraz z pakietem szkoleniowym, a także przetarg na samoloty tankowania powietrznego (w jego ofercie jest A330 MRTT).

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(41)
Jedrek
3 tyg. temu
Cieplaki z pelo nic dobrego dla Polski nie zrobią tylko żabojady i niemiaszki
Tomasz Gabrie...
3 tyg. temu
My Polacy to jesteśmy śmieszny naród wesołkowaty!
Dobre
3 tyg. temu
My nie możemy od Kioto atomówki postawić, a oni biznes chcą robić na Air busie. Hehehe
fas
3 tyg. temu
Nie wchodzić w temat bo będziemy wysysani tylko płacić za darmo. Jak będziemy potrzebować to możemy sobie kupić jednego czy dwa Airbusy, więc po co ten temat
Mocher
3 tyg. temu
Coś tu śmierdzi! Ta zagrywka raczej nie będzie z korzyścią dla Polski. Francja,Niemcy to tylko cwaniactwo. Może jeszcze Hiszpanie ,ale Oni są tylko kropelka w możu Arbasa. W samo sedno trafił gość który piął wcześniej "70 Carcali które stały by zepsute. Nikt ich nie chciał" .Teraz szukają durnia który zapłaci za błędy i łapówkarstwo. Znając Donalda Tuska I jego miłość do Niemiec i władz w KE. Pewnie w to wejdzie. Przyjaciołom trzeba pomóc, tym bardziej , że z jego to nie pójdzie.A stołeczek za trochę ponad trzy lata już czeka np w Brukseli.
...
Następna strona