Zdaniem Szewacha Weissa, Jaser Arafat wielokrotnie odrzucał oferowane porozumienia pokojowe. Dlatego też rząd postanowił izolować Arafata. "Może izolacja pomoże" - powiedział ambasador i dodał, że po zamachach Izrael nie ma innej alternatywy jak tylko działania wojenne. "Jeżeli Arafat nie ma siły zatrzymać swoich terrorystów, czy żołnierzy [...] to my powinniśmy to zrobić" - dodał.
Ambasador Palestyny Hafez el-Nimer przypomniał, że ONZ uchwaliła rezolucje nakazujące Izraelowi wycofanie się. Ambasador porównał sytuację w Autonomii Palestyńskiej do powstania warszawskiego.
Rezolucja ONZ, na którą powołuje się ambasador Palestyny, budzi jednak kontrowersje. W rezolucji Rada Bezpieczeństwa zażądała wycofania izraelskich wojsk z palestyńskich miast, w tym z Ramallah. Biały Dom, podobnie jak Izrael zwraca uwagę, że rezolucja ONZ nie określa jednoznacznie kiedy i w jaki sposób ma dojść do zawieszenia. Amerykański Departament Stanu twierdzi, że zawieszenie broni powinno przebiegać równocześnie z wycofywaniem się wojsk izraelskich. Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan uważa, że dyskusja nad interpretacją rezolucji jest stratą czasu, a sytuacja na Bliskim Wschodzie może wyrwać się spod kontroli.
Tymczasem na terytoriach okupowanych trwają walki. Izraelskie śmigłowce i czołgi ostrzelały kwaterę główną palestyńskich służb bezpieczeństwa w Ramallah. W centrum miasta dochodzi do poważnych starć. Nad ranem izraelscy żołnierze wtargnęli do centrum Betlejem. Wcześniej zajeli obóz palestyńskich uchodźców Deheiszeh, położony na przedmieściach miasta. Palestyńczycy zabili w Betlejem trzech swoich rodaków, oskarżonych o kolaborację z Izraelem. Izraelczycy okupują także Kalkiję i Tulkarem. W zajętych miastach przeczesują dom po domu, przeszukują też palestyńskie wioski.