Górnicy, którzy od rana okupują siedzibę Bytomskiej Spółki Węglowej w Bytomiu prawdopodobnie nie otrzymają swoich należności - uważa Jerzy Pilot, pełniący obowiązki prezesa Spółki.
Ponad 200 górników z likwidowanego Zakładu Górniczego Bytom I, przebywających na urlopach górniczych, domaga się niewypłacanych im od 2 lat 25 procent należnych im nagród jubileuszowych, "barbórek" i czternastych pensji. Sprawa zaległości zakończyła się w sądzie korzystnym dla górników prawomocnym wyrokiem. Zdaniem górników należności pracodawcy wobec górników wynoszą kilka milionów złotych, każdemu z górników zalega średnio od 8 do 10 tysięcy złotych.
Jerzy Pilot powiedział, że majątek zakładu jest niewystarczający by zaspokoić żądania związkowców. Jego zdaniem nalepszym rozwiązaniem dla protestujących byłoby przejście do zakładów czynnych. Związkowcy nie godzą się jednak z tym ponieważ obawiają się, że w takiej sytuacji stracą prawo do zaległych świadczeń.
Marek Klementowski, przewodniczący Solidarności przy Bytomskiej Spólce Węglowej poinformował, że związek interweniował telefonicznie w tej sprawie u wiceministra
Marka Kossowskiego, odpowiedzialnego w rządzie za górnictwo. "Mamy deklarację, że załatwi sprawę pozytywnie" - powiedział Klementowski.
Zarząd spółki zadeklarował górnikom, że jutro rano przedstawi im konkretną propozycję. Górnicy zapowiedzieli jednak, że nie opuszczą budynku spółki do czasu załatwienia ich sprawy.