Napisały o tym "Gazeta Wyborcza" i "Super Express".
Według "Gazety", która powołuje się na kilka niezależnych, anonimowych źródeł obecność wirusa stwierdzono u Wojciecha K. kilkanaście dni temu. Redakcja zdecydowała się poinformować o tym opinię publiczną - jak mówi - ze względu na dobro osób, które mogły zostać zarażone przez byłego dyrygenta.
Prawnik Tomasz Grzybkowski odrzuca te argumenty. Według niego, nie byłoby "żadnego kłopotu", by dwustu chłopców przebadać na obecnośc HIV w czasie rutynowych szkolnych badań okresowych i "załatwić sprawę spokojnie i elegancko". Dodaje, że "opowiadanie, że osoba prywatna jest nosicielem wirusa HIV jest naruszeniem jego dóbr osobistych, a ponadto rażącym naruszeniem tajemnicy lekarskiej".
Dla poznańskiej prokuratury, informacje prasowe, jakoby były dyrektor chóru był zarażony wirusem HIV, nie są podstawą do wszczęcia postępowanie w tej sprawie. "Możemy działać tylko na wniosek osoby poszkodowanej" - powiedział Polskiemu Radiu Merkury prokurator Andrzej Jóźwiak. Podkreśla też, że podczas śledztwa, do prokuratury nie dotarły żadne sygnały czy podejrzenia, że Wojciech K. może być zarażony wirusem HIV. Do prokuratury nie zgłosiła się dotychczas żadna poszkodowana osoba. Nie zgłosił się także Wojciech K., który - jeżeli faktycznie jest zarażony - mógłby uznać, że takie informacje prasowe to złamanie tajemnicy lekarskiej.
Postawą mediów, a zwłasza jednej ze stacji telewizyjnych, oburzona jest Alina Kurczewska, córka założyciela poznańskiego chóru. Według niej pokazywanie przez ową stację zdjęć szkoły, wraz ze zbliżeniem na twarze uczniów, jest nieetyczne, ponieważ te dzieci "są Bogu ducha winne".