Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Podatek solidarnościowy w Polsce - nie jedyny w Unii, ale po raz pierwszy na taki cel

45
Podziel się:

Podatek pobierany od najbogatszych to w Europie nie nowość. Płacą go na przykład zamożni obywatele państw, które w ten sposób broniły się przed kryzysem gospodarczym. Nie była to jednak danina na zasadzie "janosikowego", aby pomóc konkretnej grupie społecznej.

Grecy, Niemcy, Portugalczycy, czy Włosi także odczuli podatek solidarnościowy
Grecy, Niemcy, Portugalczycy, czy Włosi także odczuli podatek solidarnościowy (THIERRY MONASSE REPORTER)

Podatek pobierany od najbogatszych to w Europie nie nowość. Płacą go na przykład zamożni obywatele państw, które w ten sposób broniły się przed kryzysem gospodarczym. Nie była to jednak danina na zasadzie "janosikowego" - na rzecz konkretnej grupy społecznej.

Daniny pobierane od najbogatszych w Europie już obowiązują, jednak przeznaczane są na zupełnie inne cele.

Zobacz także: Zobacz: Adam Andruszkiewicz broni Morawieckiego. "Ciężko go rozliczać za to, co było kiedyś"

Na kryzys - podatek

Mariusz Ignatowicz z działu prawno-podatkowego PwC podaje Portugalię jako przykład kraju, w którym pobierany jest podatek solidarnościowy.

Obowiązują tam dwa rodzaje danin. Pierwsza płacona jest przez najbogatszych, którzy zarabiają powyżej 80 tys. euro rocznie. Wynosi między 2,5-5 proc. dochodu.

Drugi podatek płaci szersza grupa osób. To stawka dla średnio zamożnych, zarabiających powyżej 20 tys. euro rocznie. Wynosi między 0,88-3,21 proc.

Podatki te wprowadzono w 2011 r, aby przezwyciężyć kryzys gospodarczy. Miały być zniesione w tym roku, jednak na razie portugalski rząd się na to nie zdecydował.

- To nie jest podatek solidarnościowy "janosikowy", tylko podatek pod hasłem "wszyscy musimy ponieść dodatkowe koszty po to, żeby wydobyć się z kryzysu". Hasło solidarności w tym przypadku odnosi się nie do tego, że jedni zapłacą na drugich, ale że wszyscy musimy jakoś rozłożyć koszty tej sytuacji, w której się znaleźliśmy - tłumaczy Ignatowicz.

Ze względu na kryzys zdecydowano się wprowadzić podatek także w Grecji. Obowiązuje od 2011 r. i jest bardzo zróżnicowany (od 2,2 proc. do 10 proc.). Najniższą stawkę płacą osoby, które zarabiają powyżej 12 tys. euro rocznie. 10 proc. to natomiast stawka dla tych, którzy zarabiają ponad 220 tys. euro.

We Włoszech, w związku z kryzysem, 3 proc. podatku od dochodu płacili obywatele, którzy zarabiali powyżej 300 tys. euro rocznie. Danina obowiązywała w latach 2011-2016.

W Niemczech coraz głośniej mówi się o zniesieniu podatku solidarnościowego (Solidaritätszuschlag). Obowiązuje on od 1991 r. Wprowadzono go po zjednoczeniu kraju, by zrównać poziom życia na wschodzie i zachodzie. Wynosi, niezależnie od dochodów, 5,5 proc. od kwoty podatku PIT.

Rząd nie może przesadzić

Dyrektor w dziale prawno-podatkowym PwC Joanna Narkiewicz-Tarłowska podkreśla, że polski rząd nie powinien przesadzać z opodatkowaniem.

- Trzeba być bardzo ostrożnym. Nie można nadmiernie tych podatków podwyższać, bo później okazuje się, że efekt jest odwrotny i dochodów nie jest więcej, tylko mniej - tłumaczy specjalistka.

Mariusz Ignatowicz wskazuje też na inne zagrożenia, m.in. możliwość wykorzystywania ściągniętych podatków na inne cele.

- Pamiętam wiele inicjatyw, które były realizowane pod hasłem sprawiedliwości społecznej i nie do końca służyły tej sprawiedliwości. Pod nimi ukrywane były zupełnie inne elementy. Jestem gorącym zwolennikiem sprawiedliwych rozwiązań. Uważam, że mogłoby to być na przykład jakieś celowe odliczenie na rzecz organizacji, które zajmują się osobami niepełnosprawnymi, czy pomocą społeczną. Niezależne od odliczenia 1 proc. podatku - proponuje specjalista PwC.

Ignatowicz podkreśla, że to rozwiązanie byłoby lepsze od zaproponowanego przez rząd, ponieważ eliminowałoby koszty administracji i dawałoby większą swobodę tym, którzy przekazują pieniądze.

Minister finansów Teresa Czerwińska zapowiedziała, że w jej resorcie trwają analizy i prace nad podatkiem dla najbogatszych, z którego miałyby zostać sfinansowane nowe świadczenia dla dorosłych niepełnosprawnych. Szczegóły mają być znane w połowie maja.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

podatki
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(45)
WYRÓŻNIONE
obywatel
6 lat temu
Jestem z małej wsi. Rodzice - jak to na wsi, od wypłaty do wypłaty. Ale trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce - wyprowadzka do dużego miasta, 2 kierunki studiów, praca na studiach, potem praca na 2 etaty i jednocześnie doktorat. Po 13 latach od wyprowadzki spłacam własne 50 metrowe mieszkanie (dodam, że mieszkanie w dużym mieście kosztuje więcej niż 5 razy większy dom na wsi), zarabiam powyżej średniej krajowej, mam na rękę ok. 8 tys. zł (uwaga - mój pracodawca płaci za mnie co miesiąc 14,5 tys.zł!), samochodu nie mam, bo uważam, że mnie nie stać (kredyt za mieszkanie i miesięczny koszt leków skutecznie ograniczają budżet domowy) ale i kilka razy w roku wspieram ludzi w gorszej sytuacji ode mnie (szlachetna paczka, przelewy na fundacje itp.) bo pamiętam jak to było i wiem, jak ludziom w tym kraju żyje się ciężko. Ale krew mnie zalewa jak mi polityk mówi, jak mam wydawać zarobione pieniądze i w zasadzie zanim je zobaczę na oczy, to mi je zwyczajnie zabiera. Bo on wie lepiej ode mnie. Guzik ma taki polityk doświadczenia (poza politykowaniem), na rynku pracy nie przetrwałby pół roku (ratują go tylko kontakty) i nie wie co to znaczy praca po 18 godzin 7 dni w tygodniu, ale łapy wkłada do mojej kieszeni. Mam nadzieję, że politycy w tym kraju nigdy nie będą w potrzebie, bo z pełną szczerością mówię, że obok polityka w potrzebie przejdę obojętnie i będę po tym spać jak dziecko. Mało wam, że z pensji zabieracie mi co miesiąc 6,5 tys. zł? Mało wam, że od każdej kupionej rzeczy płacę dodatkowe 23% VATu (czasem łaskawie 8%)? Mało wam, że opłaty za prąd, gaz itp. idą do waszej kieszeni (bo przecież dostawcami mediów są spółki skarbu państwa), a wy wypłacacie sobie dywidendę, a potem wmawiacie, że trzeba podnieść opłaty bo nie ma pieniędzy na inwestycje? Mało wam, że mając przewlekłe choroby muszę chodzić prywatnie do lekarza, bo nawet podstawowej opieki zdrowotnej nie potraficie zapewnić? Aa, no i wisienka na torcie - jeszcze mam sobie prywatne środki odłożyć na emeryturę, bo sami mówicie, że pieniądze "rządowe" jej nie zapewnią (a myślałam, że to moje pieniądze, bo to z mojej pensji jest odkładana składka na moją emeryturę co miesiąc). PITy, CITy, akcyzy, podatki od nieruchomości, opłaty skarbowe, itd. itp.... a potem jadąc autobusem do pracy oglądam lśniące banery z twarzami polityków na których mam głosować. Oczywiście, za moje pieniądze. Żyć nie umierać w tym kraju.
jaro
6 lat temu
A potem sięgną do kieszeni kolejnej grupy i kolejnej... Az doją do równej pensji dla wszystkich ludzi... Skąd oni tego krzywoustego wyskrobali??? Chwali się takimi sukcesami, że propaganda radziecka przy nich to pikuś, a jak przyjdzie coś komuś dać, to nie ma kasy... Te przechwałki śmierdzą na kilometr... A jeszcze niedawno Polska była w ruinie... Ha, ha, ha...
zyga
6 lat temu
Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych! Mówi wam to coś?! Każdy pracodawca płaci składkę procentową. W skali kraju potężna kasa. A korzystają z niej kombinatorzy pokroju mecenasa D.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (45)
piotrek
6 lat temu
a nie wystarczy cofnąć paru najzabawniejszych odliczeń VAT?
podatnik
6 lat temu
Coś tu mocno śmierdzi. Żeby wprowadzić pińcetplus, co oznaczało wydatek rzędu 30 mld rocznie i duży nakład pracy organizacyjnej, PiS-owi wystarczyło kilka miesięcy po przejęciu władzy, choć wtedy – jeśli wierzyć Morawieckiemu – sytuacja finansów państwa była nieporównanie gorsza (nie będę się spierał, czy Tusk doprowadził Polskę do „ruiny”, ale na pewno mieliśmy wtedy za sobą kilka lat słabej koniunktury). Dziś Morawiecki nie jest w stanie wygospodarować niespełna miliarda dla niepełnosprawnych, którzy – w odróżnieniu od 80% beneficjentów pińcetplusa – naprawdę potrzebują pomocy, choć przez poprzednie dwa lata bez przerwy chwalił się ogromnymi sukcesami finansowo-gospodarczymi, a tydzień wcześniej zapowiedział obniżkę CIT i ZUS przy równoczesnym zwiększeniu socjalu, bo podobno sytuacja budżetu na to pozwalała… Nie wiem, dla kogo Morawiecki pracuje, ale na pewno nie dla Polski. W sieci krąży artykuł „Wiem, kim pan jest, panie Morawiecki”. Wszystko wskazuje na to, że autor miał rację...
Bil
6 lat temu
Na zachodzie jak bogaci płacą to nie.na przeżarcie, tylko na rozwój... Tylko czekam jak zachodni biznes zacznie zwijać żagle...i dobrze...
emig
6 lat temu
Hmm, Jak to mówiono w kampanii wyborczej PiSu "wystarczy nie kraść" - wygląda na to że PiS kradnie więcej niż poprzednicy - Jest lepiej niż kiedykolwiek było (źródło TVP ;)) a nie starcza ...
Tomek TC
6 lat temu
Różne są zdania. Ale uważam że powinno istnieć coś takiego jak uczciwe stopnie płacy. Tzn wielokrotności. Pracownik na najniższym szczeblu w firmie powinien zarabiać minimum podstawa krajowa lub np 5 razy mniej od szefa firmy (przykład) więc skoro szef chce mieć wypłatę 10000 netto to pracownik powinien mieć 2000 netto natomiast jeżeli jest słabszy okres i szef bierze np 6000 netto to pracownik wtedy otrzymuje podstawę krajową. (Innymi słowy wielokrotność ale nie mniej niż podstawa krajowa). Druga sprawa podatki wg mnie osoby zarabiające do średniej krajowej lub np 3000 pln powinny być zwolnione z podatku. Powinno się wyliczyć pensję jaka pozwala na w miarę normalne funkcjonowanie (czynsz, media, wyjście 2 razy w miesiącu do kina lub teatru, telefon, internet, jakaś suma na leki, szkoła dla dzieci czy przedszkole i aby można było z 500 zł przeznaczyć na odłożenie , czyli około 3000 - 3500pln) I taka kwota powinna być wolna od podatku. Pozwalało by to normalnie funkcjonować każdej rodzinie. i można było by nawet sobie pozwolić na wspólny wyjazd na wczasy raz do roku. Podatki i tak płacimy w produktach które kupujemy bo płacimy za nie z Vatem nikt nam Vatu nie odlicza. Więcej ludzie będą mieli na rękę więcej wydadzą na zakupy i podatek i tak trafi do Państwa ,a i gospodarka będzie się kręciła.
...
Następna strona