Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Dokładnie 76 lat temu nazista Heinrich Harrer zdobył ścianę Eigeru. To o nim nakręcono "Siedem lat w Tybecie"

0
Podziel się:

Siedem lat w Tybecie odmieniło narodowosocjalistyczne wartości wybitnego alpinisty, a hollywoodzka produkcja zmusiła do przyznania się do niechlubnej przeszłości.

Dalajlama XIV i Heinrich Harrer, czyli dawny uczeń i nauczyciel z Tybetu. Do śmierci Harra pozostali przyjaciółmi.
Dalajlama XIV i Heinrich Harrer, czyli dawny uczeń i nauczyciel z Tybetu. Do śmierci Harra pozostali przyjaciółmi. (ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK)

Była druga w nocy, kiedy wraz z towarzyszem Fritzem Kasperackiem ruszyli na _ Mordwand _ - morderczą, północną ścianę Eigeru w szwajcarskich Alpach. Miał zaledwie 26 lat, kiedy 21 lipca 1938 roku postanowił rzucić wyzwanie 1800 metrowemu, prawie pionowemu murowi ze skał i lodu. To miał być jego trumf woli. Kamienne i śnieżne lawiny, lodospady i gwałtowne burze zabiły już ośmiu alpinistów z państw faszystowskich. - _ Pająk czeka. Kto wybrał drogę przez północną ścianę, musi przezeń przejść, nie może go ominąć. I nawet dla najlepszych i najszybszych Pająk jest najcięższą próbą _ - napisał Heinrich Harrer w książce _ Biały Pająk _. Przez śmiertelną ścianę lodu przeniósł flagę z godłem hitlerowskiej organizacji politycznej i 24 lipca, dokładnie o 15:30 wbił ją na szczycie Eigeru. Sam führer potraktował to zwycięstwo jako dowód wyższości rasy panów: Niemca oraz Austriaka i uścisnął dłonie bohaterów Rzeszy. Dopiero siedem lat spędzonych w Tybecie odmieniło narodowosocjalistyczne wartości wybitnego alpinisty, a
hollywoodzka produkcja zmusiła go do przyznania się do niechlubnej przeszłości.

_ - Gdybym wiedział to wcześniej, nie zagrałbym w tym filmie _ - przekonywał Brad Pitt, który wcielił się postać Hanricha Harrera w biograficznym filmie _ 7 lat w Tybecie, _ nakręconym na postawie wspomnień słynnego podróżnika i alpinisty. Skandal wybuchł na pół roku przed głośną premierą, po tym, jak dwaj dziennikarze magazynu Stern: Tilman Müller i Gerald Lehner, ujawnili 80 stron akt SS-Oberscharführera Heinricha Harrera.

Publikacja wywołała wrzenie w całym świecie. Chiny robiły wszystko, żeby nie dopuścić do emisji filmu. Biuro reprezentujące Dalajlamę przekonywało, że: _ Pekin szuka możliwości oszukania świata przez kampanię prasową, jakoby Dalajlama podczas swojego dzieciństwa był pod wpływem nazisty. _Również reżyser zabrał głos. Jean-Jacques Annaud zapewniał, że: _ Heinrich Harrer nie był ani przestępcą wojennym, ani też walczącym czynnie. Był pięknym blondynem, zadowolonym z siebie, antysemitą jak większość jego współobywateli i dumnym z tego _. Później podkreślał fakt, że po powrocie z Tybetu Heinrich Harrer, bez żadnych naleciałości nazistowskich, oddał się z pełnym zaangażowaniem walce o prawa człowieka i równość rasową.

Co kryje się między wierszami książek kontrowersyjnego podróżnika, które stały się podręcznikami dla alpinistów? O czym milczało Hollywood, a co wykrzyczały nagłówki światowych gazet? W ciągu 93 lat życia Harrer zdążył zostać bohaterem, olimpijczykiem, jeńcem wojennym, nauczycielem samego Dalajlamy, autorem bestsellerów, a w końcu zdemaskowanym nazistą i wielkim obrońcą praw człowieka. Będzie to opowieść o człowieku, który po mimo wielkich sukcesów do końca życia musiał zmagać się brunatnym cieniem swojej przeszłości.

Biały pająk, czyli narodziny SS-Oberscharführera

_ Pająk w ścianie Eigeru jest biały - jego korpus składa się z lodu i wiecznego śniegu. Także stumetrowe odnóża są białe. Żywy lód ciągnie się z niesamowicie stromego pola firnowego poprzez rynny, rysy i szczeliny - w górę, w dół, na prawo i lewo, we wszystkich kierunkach i pod różnymi kątami. _Tak opisywał jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc w Alpach człowiek, który dla wielu stał się największym guru wspinaczkowym. Dziś od zdobycia północnej ściany mierzącego 3970 metrów Eigeru mija dokładnie 76 lat. To ekstremalne przejście sprawiło, że Heinrich Harrer zyskał sławę i szacunek w środowisku.

Fama północnej ściany Eigeru, jako niemożliwej do zdobycia, tylko pobudzała jego wyobraźnię. Pamiętał o pierwszej próbie monachijczyków sprzed trzech lat - Maxa Seidlmayera i Karla Meringera z 1935 roku, których to ciała zostały dostrzeżone z samolotu dopiero po trzech tygodniach! Znał historię ataku zespołu: Hinterstoissera, Kurza, Reinera i Angerera, z którego zejście lawiny przeżył tylko uczepiony liny Kurz. Tę dramatyczną opowieść słyszał przecież każdy alpinista. Monachijczyk wisiał tak dzień i noc, choć ratownicy dotarli do niego na odległość 50 metrów. Z powodu fatalnej pogody zostawili go jednak na kolejną noc. Po burzy śnieżnej skrajnie wyczerpany próbował sam zjechać do ekipy ratunkowej. Zmarł zaledwie pięć metrów od wyciągniętej ręki ratownika.

Zespół włoski miał więcej szczęścia, rok później został w ostatniej chwili ewakuowany z Nordwand, ale dla dwójki Austriaków już go nie starczyło. Jeden ze wspinaczy zmarł, a drugi poważnie odmroził stopy. Harrer za nic miał sobie deklarację stowarzyszenia lokalnych przewodników, którzy zapowiedzieli, że nie będą więcej ratować śmiałków, a samo atakowanie północnej ściany powinno być zakazane, co formalnie uczynił rząd Kantonu Bern w 1936 roku. W końcu zaledwie przed rokiem Ludwig Vorg i Mathias Rebitsch pokonali ją docierając aż pod mur szczytowy. Musieli się co prawda wycofać, ale to już był przełom. Harrera nie przerażał fakt, że chwilę po nich dwóch włoskich wspinaczy umarło na końcu trzeciego pola lodowego, które od tego zdarzenia zyskało nazwę _ biwaku śmierci _.

Mimo tego, z cała tą wiedzą, Harrer ruszył po szczyt Eigeru. Wierzył w siebie. Wyprawę rozpoczął 20 lipca 1938 w czteroosobowym zespole. Była druga w nocy, kiedy opuścili namiot, nad którym powiewała nazistowska flaga. We dwóch, wraz z towarzyszem Fritzem Kasperackiem, jako pierwsza dwójka ruszyli na _ Mordwand _. Mieli tylko jedną parę raków, z której korzystał Kasperack. Poruszali się więc wolno. Rano inna, niemiecka ekipa, Heckmair i Vorg, która w tym czasie próbowała swoich sił na ścianie północnej, postanowiła się wycofać. Tego samego dnia zrobili to też dwaj towarzysze Harrera - Fraissl i Brankowsky. O drugiej w nocy 22 lipca Heckmair i Vorg ponownie jednak rozpoczęli wspinaczkę i jeszcze tego samego dnia dogonili Harrera i Kasparka. Pomogła im w tym lina celowo pozostawiona przez Austriaków. Dalej wszyscy wspinali się razem. Oba zespoły prowadzone przez najbardziej doświadczonego z całej czwórki - Heckmaira - współpracowały ze sobą na najtrudniejszych odcinkach.

Ich wejście o mały włos nie zakończyłoby się tragedią. Przy pokonywaniu słynnego Pająka - dużego lodowego pola, w górnej części ściany - zostali zaskoczeni przez lawinę. Cudem cała czwórka miała jeszcze dość siły, aby nie dać się oderwać ze ściany. - _ Kto chce ujść potokom lawin na Pająku, musi wiedzieć, że z tego niezwykle stromego miejsca nie ma ucieczki. Musi umieć cierpliwie i rozważnie rozłożyć swoje siły, bo ponad Pająkiem zaczynają się przewieszone,zalodzone Rysy Wyjściowe i tam są one potrzebne. Kto cierpliwość i rozwagę zamieni na pędzony strachem, gorączkowy pośpiech, stanie się rzeczywiście podobny do muchy, która tak długo trzepocze się w pajęczej sieci, aż traci przytomność i pozostaje w niej na zawsze _ - pisał później o morderczej walce z Pająkiem Harrer. Wykończeni, 24 lipca o godzinie 15:30, stanęli wreszcie na szczycie, jako jeden czteroosobowy, między narodowy zespół.

Zobacz także: Zobacz wywiad z Harrerem pod Eigerem:

Sukces połączonych sił dla nazistów był doskonałą alegorią jedności Austrii i Niemiec, niemal symbolicznym potwierdzeniem słuszności dopiero co dokonanego Anschlussu. Sam Adolf Hitler gratulował Harreorwi na specjalnie zorganizowanym spotkaniu podczas Święta Sportu we Wrocławiu dekorując jego pierś złotym medalem olimpijskim i pozując do wspólnego zdjęcia. Jeszcze w maju 1938 roku alpinista zapisał się do NSDAP, członkostwo otrzymał bez zastrzeżeń, bo od marca 1933 roku Harrer był aktywnym członkiem nielegalnej wówczas NSLB Oesterreich - Nationalsozialistischen Lehrerbund. Jako bohater z Eigeru przyjął czarny mundur SS-Oberscharführera.

- _ W 1938 roku, aby szybko otrzymać pozwolenie na ślub z Lottą Wegener, córką podróżnika i badacza Grenlandii, podpisałem dokument, który miał potwierdzić moją dawną przynależność. W rzeczywistości nigdy nie byłem członkiem SA. Jednak w 1938 roku poprosiłem o członkostwo w NSDAP, aby w ten sposób umożliwić sobie wykonywanie mojej profesji profesora sportu i geografii w liceum. Ale nigdy nie otrzymałem książeczki członkowskiej, ponieważ w maju 1939 roku wyjechałem na Nanga Parbat - tłumaczył się później na łamach Der Spiegela przytaczanych przez Ewę Kuczaj-Jasińską w artykule "Tajemnica Heinricha Harrera", choć w dokumentach wydanie owej książeczki partyjnej numer członkowski 6307081,świadczyło o czymś zupełnie innym. - Zostałem członkiem SS. W tym czasie byłem trenerem austriackiej ekipy narciarstwa kobiecego w zjeździe i w slalomie. Właśnie z tego powodu byłem przyjęty do SS jako sierżant, aby trenować ekipę narciarską SS. W rzeczywistości nie dałem nigdy ani jednej lekcji - _szedł w zaparte przyciskany
przez dziennikarzy.

Ci, którzy go znali, nie wierzyli jednak w ową dość mętną linię obrony. Są pewni, że Harrer był przekonany o słuszności idei głoszonych przez nazistów i w pełni identyfikował się z przedstawianymi przez nich wartościami moralnymi i wzorami zachowania. Nie krył się z tym. W klapie marynarki nosił znaczek ze swastyką, taki sam wpięty miał do plecaka. - _ Wiedziałem, że Heini Harrer był w SS. On bez zastrzeżeń wierzył - jak wielu innych w tamtych latach - że ten system rządów poprawi warunki życia w Niemczech i Austrii. Był młody, a zaszczyty, które mu oddawano po Eigerze umocniły go w tym przekonaniu. Jego wstąpienie do partii nazistowskiej i do SS było bez wątpienia powiązane z jego dumą i potrzebą uznania _- stwierdza później jego towarzysz z Eigeru Anderl Heckmair w wywiadzie dla Le Monde.

Zdobycie Eigeru otworzyło mu możliwość realizowania najskrytszych wspinaczkowych marzeń, a przynależność do nazistowskiej partii pomagała w karierze. Kolejnym wyzwaniem dla alpinistów germańskich był Nanga Parbat - nazywany _ niemiecką górą przeznaczenia _. W końcu to na jej zboczach, podczas dwóch kolejnych wypraw w 1934 i 1937 roku, zginęło aż 25 uczestników niemieckich ekspedycji. Partyjna książeczka i sukcesy sportowe spowodowały, że Heinrich Harrer znalazł się w ekipie. Nie należący wówczas do partii Heckmair został w domu.

**

Heinrich Harrer z Dalajlamą. Wspólne spotkanie w 1997 roku Fot. ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK7 lat w Tybecie **

W rekonesansowej wyprawie na Nanga Parbat wziął udział w 1939 roku. Ekspedycja na himalajski ośmiotysięcznik okazała się totalną porażką. Nie obyło się bez ofiar śmiertelnych. To miej więcej wtedy rozpoczyna się najsłynniejsza przygoda Harrera, która posłużyła Jean-Jacques'oswi Annaudowi jako kanwa do scenariusza.

Spisane w 1952 roku wspomnienia z tego okresu, zatytułowane: _ Siedem lat w Tybecie. _ _ Moje życie na dworze Dalajlamy _ stały się światowym bestsellerem. Przetłumaczony na 53 języki dziennik, sprzedany został w liczbie blisko 3 milionów egzemplarzy. Chociaż zarówno książka, jak i film w znacznym stopniu przybliżyły sprawę Tybetu ludziom na całym świecie i uzyskały poparcie dla ciemiężonego narodu tybetańskiego, różni je wiele.

Annaud skupia się na warstwie przygodowej, podkreślając egzotykę miejsca, zarysowując problem polityczny, ale przede wszystkim snuje dość banalną historię. Pokazuje rywalizację między dwoma mężczyznami o dominację i sławę, walkę o serce pięknej kobiety i w końcu pokazuje łzawą opowieść o ojcowskiej miłości Harrera do syna, w pewnym momencie przeniesionej na młodego Dalajlamę. Mimo że film opiera się na dziennikach Harrera, reżyser pozwala sobie na daleko posuniętą konfabulację. Zawiedzeni będą więc ci, którzy w oryginale będą szukać wątków związanych z tęsknota za pozostawionym w Austrii synem bohatera, któremu pod koniec filmu Brad Pitt przywozi tybetańską pozytywkę, albo romantycznych opisów starań o względy uroczej krawcowej.

_ - W starej ojczyźnie nie pozostawiliśmy obaj bardziej osobistych związków. W chwilach samotności nosiłem się niekiedy z myślą, aby znaleźć sobie towarzyszkę, ale jeśli nawet spodobała mi się jakaś dziewczyna, było mi trudno się zdecydować. Obawiałem się, że nasz kontakt duchowy byłby niewystarczający, a inne rzeczy nie miały dla mnie aż tak wielkiego znaczenia, aby wiązać się z dziewczyną na stałe. Najchętniej sprowadziłbym sobie żonę z Ojczyzny. Ale najpierw brakowało mi na to środków, a później na przeszkodzie stanęły wydarzenia polityczne _ - tylko tyle napisał w swojej książce.

[

Fot. Kadr z filmu Siedem lat w Tybecie ]( http://static1.menstream.pl/i/art/129/314497_big.jpg ).

Bestsellerowa powieść oraz hollywoodzki film, które przyniosły powszechne uznanie autorowi, jednocześnie przyczyniły się do zdemaskowania jego przeszłości. Bo chociaż w kinowej wersji Brad Pitt niechętnie pozuje do zdjęć ze swastyką, a wręczoną mu przez nachalnych ludzi z propagandy sztandar nazistowski z niecierpliwością ciska wraz z bagażem w przedział pociągu, zaczęto stawiać niewygodne pytania, które szczątkowe odpowiedzi można było znaleźć w książkach.

Wybuch II wojny światowej zaskoczył Harrera wraz z trzema pozostałymi współuczestnikami wyprawy: kierownikiem ekspedycji Peterem Aufschnaiterem, _ nota bene _ również działającym od 1933 roku w NSDAP, oraz Kutzem Chickenem i Hansem Lobenhofferem w Karaczi. W Indiach oczekiwali na statek mający zabrać ich z powrotem do Europy. To tam, jako obywatele III Rzeszy, zostali zatrzymani przez Anglików pod zarzutem szpiegostwa i przewiezieni do obozu jenieckiego w Ahmednagarze koło Bombaju. Następnie przetransportowano ich do Deodali i w końcu do największego indyjskiego obozu internowania znajdującego się w pobliżu Dehra-Dun u samych stóp Himalajów. Na tych peryferiach cywilizowanego świata wielka wojna nie przybrała jeszcze formy totalitarnego mordu jak w Europie, ale inaczej niż w filmie próby ucieczki nie miały tak idyllicznego charakteru. Przygotowania trwały latami.

_ Taka ucieczka wymagała oczywiście specjalnych, gruntownych przygotowań. Najpierw przystąpiłem do nauki języka hindostani, tybetańskiego i japońskiego, by móc porozumieć się z tubylcami. Następnie przewertowałem wszystkie dostępne w obozowej bibliotece przewodniki po Azji, szczególnie po tych okolicach, przez które miała przebiegać nasza trasa. Zrobiłem notatki i przekopiowałem mapy - _ pisze Harrer w dzienniku. _ Przy tak zaplanowanej trasie ucieczki nie mniej ważne było utrzymanie ciała w jak najlepszej kondycji. Wiele godzin dziennie spędzałem na ćwiczeniach sportowych. Zadanie, które sobie sam wyznaczałem, odrabiałem niezależnie od pogody. Ponadto - niekiedy jeszcze nocą - stawałem na czatach, aby poznać zwyczaje wartowników. _ Po dwóch niepowodzeniach, dopiero trzecia próba okazała się pomyślna. Po pięciu latach niewoli! Minęło kilka majowych dni 1944 roku i z kilkunastu uciekinierów na wolności pozostało tylko dwóch: Harrer i Aufschnaiter. Reszta została złapana.

Zobacz także: Zobacz zwiastun filmu Siedem lat w Tybecie:

Tak rozpoczęła się wędrówka przez płaskowyż Changthang - rozległe pustkowie odwiedzane tylko przez pasterskich nomadów i rozbójników. Szanse na przeżycie były niewielkie. _ Nie znaliśmy dialektu, mieliśmy mało pieniędzy, ale przede wszystkim zagrażała nam śmierć z głodu i dlatego musieliśmy jak najszybciej dotrzeć do jakiegoś zaludnionego osiedla. Jednak jak okiem sięgnąć widać było tylko puste doliny i góry. Na podstawie map mogliśmy jedynie niejasno przypuszczać, że muszą tu istnieć jakieś wioski _.

Z relacji Harrera to wcale nie hart duch, zaradność i determinacja ocaliła alpinistów, ale _ porządek serca _ Tybetańczyków, ich pomoc i ochrona oferowana w imię nauk bodhisattwy _ Nie mogliśmy wprost uwierzyć, że potraktowano nas tak przyjaźnie _. Podróżnik nie przedstawia ich, jak filmowcy, jako naiwnych głupców lub w najlepszym razie szczęśliwych prostaczków, którzy pochylają się nad byle dżdżownicą. Dostrzega w ich działaniu filozofię zgoła odmienną do egoistycznej postawy skoncentrowanych na sobie Europejczyków. Na jednej ze stron swojego dziennika zapisał: _ Na pożegnanie ten zamożny Tybetańczyk powiedział kilka słów, których mądrość wiele razy przydała mi się w Tybecie. Stwierdził on, że tutaj europejski pośpiech na nic się nie zda i aby szybciej osiągnąć cel, musimy mieć czas i nauczyć się cierpliwości _.

Tułaczka trwała 21 miesięcy. Nim dotarli do bram Lhrasy pokonali około dwa tysiące kilometrów. Harrer miał świadomość, że za mury świętego miasta dotąd nie został wpuszczony żaden obcy, a tym bardziej przedstawiciel narodu, który w Europie rozpętał wielką wojnę. _ Tutaj nie mógł nas zaaresztować już żaden Anglik i po raz pierwszy mogliśmy się nacieszyć poczuciem bezpieczeństwa. Wprawdzie nie wiedzieliśmy jak potraktuje nas rząd tybetański, mieliśmy jednak nadzieję na gościnne przyjęcie. Nasza ojczyzna nie prowadziła bowiem wojny z Tybetem - _pisał. Między wierszami jego zapisków można wyczytać tęsknotę za potężną ojczyzną. Nieraz pisze o szacunku, przeważanie podszytym strachem, jaki okazywali Tybetańczycy wielkiemu państwu niemieckiemu. Unika jednak wszelkich stwierdzeń dotyczących prowadzonej przez III Rzeszę polityki, czy ideologii. Tylko w jednym momencie jednoznacznie wyraża swoją niechęć do homoseksualizmu, który zaobserwował wśród mnichów.

#

Nauczyciel Dalajlamy

Zaledwie po ośmiu dniach pobytu w Lhasie, Heinrich dostaje zaproszenie do domu Świętej Matki - _ Imponująca postać kobieca, pełna dostojeństwa i szlachetności. Chociaż obca jest nam pełna pokory i czci postawa Tybetańczyków w obliczu _ Świętej Matki _, to jednak wyraźnie odczuliśmy podniosłość tej chwili. Święta Matka uśmiecha się już do nas ciepło i z promiennym, dobrodusznym uśmiechem, wbrew tybetańskim zwyczajom, podaje nam rękę na przywitanie _ - pisał .

Obcokrajowiec z bezprecedensowym pozwoleniem na pobyt w świętym mieście staje się lokalną atrakcją. Wieść o jasnowłosym człowieku doszła do pałacu. Dalajlama zapragną go poznać. - _ Zapytał, ile mam lat, i bardzo się zdziwił, że dopiero trzydzieści siedem. Podobnie jak wielu Tybetańczyków, moje _ żółte _ włosy uznał za oznakę podeszłego wieku. Z dziecięcą ciekawością przyglądał się mojej twarzy i dziwił się rozmiarom mojego nosa, który jest przecież zupełnie normalnej wielkości, ale w porównaniu z małymi nosami mongolskimi, wzbudzał już nie raz sensację. Wreszcie dostrzegł włoski na mojej dłoni i powiedział śmiejąc się rozbrajająco: _ Henrig, ty masz włosy jak małpa! _ _ - zanotował później.

Wzajemna fascynacja sprawiła, że himalaista został zatrudniony jako nauczyciel geografii i angielskiego oraz doradca politycznego i duchowy przywódcy Tybetańczyków. Przez lata rozwija się przyjaźń między przedstawicielami skrajnie różnych cywilizacji, poglądów i filozofii. To właśnie te ścisłe kontakty postanowiły wykorzystać później Chiny, aby zdyskredytować przywódcę Tybetu, jako zindoktrynowanego przez narodowego socjalistę. _ Czułem się bardzo szczęśliwy z powodu zadania, które na mnie czekało. Nauczanie i przekazywanie wiedzy temu inteligentnemu młodzieńcowi - władcy kraju tak wielkiego jak Niemcy, Francja i Hiszpania razem wzięte - było naprawdę wielkim zadaniem - _pisał Harrer.

Przedstawiciele komunistycznych Chin nie pozostawiali jednak na himalaiście suchej nitki, dolewając oliwy do ognia, kiedy w 1997 roku ujawnione zostają akta Harrera. Nic dziwnego, gdyż Austriak jednoznacznie opowiedział się przeciwko _ wyzwoleniu _ Tybetu przez Chiny, przeciw komunizmowi i rewolucji kulturalnej. Siedem lat w Tybecie zmieniło go w zgorzałego obrońcę praw człowieka i jeden z najdonioślejszych Zachodnich głosów, sprzeciwiających się chińskiej okupacji. - _ Na naszą przyjaźń już od samego początku kładły się cieniem wydarzenia polityczne _- pisał. To właśnie z powodów politycznych Harrer w 1951 roku opuszcza Tybet i swojego ucznia udając się powrotem do Europy.

- _ Z ciężkim sercem przyszło mi pożegnać się z domem, który tak długo był jak mój własny, z ulubionym ogrodem, z płaczącą służbą. Niewielką pociechą była nadzieja, że większość z nich wkrótce znowu zobaczę, gdy z orszakiem Króla-Boga opuszczą Lhasę. Wielu z nich łudziło się, że Chińczycy nigdy tu nie dojdą i że po skończonym urlopie będę mógł spokojnie wrócić do miasta. Niestety – nie podzielałem tej kojącej nadziei i w duchu żegnałem się z wszystkimi miejscami, które pokochałem _- zanotował. W 1959 roku wybuchło powstanie, które stłumili kosztem 100 tysięcy ofiar. Dalajlama ostatecznie wybrał emigrację, a nad Tybetem zapadła krwawa kurtyna.

Fot. Publick domainWielki Heinrich Harrer* *

Zakończenie książki Harrera świadczy, że wraz ze swoim przyjacielem przeszli wystarczająco daleko, by po powrocie do Europy już nigdy nie poczuć się w niej jak w domu i do końca życia tęsknić za Tybetem. Po powrocie do Europy Heinrich Harrer przez blisko 30 lat mieszkał w Liechtensteinie.

Nim ukazał się film z Bradem Pittem w roli głównej, podróżnik rozpoczął wielką akcję na rzecz Tybetu. Zorganizował wystawy jemu poświęcone, a dochód z nich przeznaczał dla uchodźców tybetańskich.

Na jedną z nich, zorganizowaną w Vaduz, przybył nawet sam Dalajlama. On też w 1992 roku dokonał inauguracji muzeum zbiorów tybetańskich Heinricha Harrera w jego rodzinnym domu w Hüttenbergu. Była to okazja do ponownego spotkania po latach dwóch przyjaciół.

Chociaż deklarowana przyjaźń między nimi miała trwać aż do śmierci Harrera w 2006 roku i zaowocowała ostatnim spotkaniem w Wiesbaden podczas ceremonii _ Friends For A Friend _ na rok przed jego śmiercią, Dalajlama słowem nie wspomina o przyjacielu w swojej autobiografii, choć przecież książka _ Siedem lat w Tybecie _ stała się światowym bestsellerem.

Niechlubną przeszłość Harrera przyćmiło spisane przez niego świadectwo okrucieństw popełnionych przez chińskiego agresora oraz zaangażowanie w sprawę Tybetu. Po wędrówce po Dachu Świata nie wyzbył się pasji odkrywcy. Po powrocie z Tybetu podjął kolejne przedsięwzięci badawcze. Już w 1953 udał się do Ameryki Południowej w poszukiwaniu źródeł Amazonki. Rok później dokonał pierwszych wejść na szczyty Alaski - Mount Drum z Georgem Shallerem i Keith Hart oraz Mt Hunter i Mt Deborah. W1957 wyruszył do Afryki, gdzie eksplorował Ruwenzorii.

List Dalajlamy do Harrera Zobacz, jak kształtowała się inflacja w Polsce w ciągu ostatniego roku

Jego poszukiwanie przygód i stawianie sobie coraz trudniejszych wyzwań zaprowadziło go na początku 1962 roku na Nową Gwineę. Okazała się ona jedną z najbardziej niebezpiecznych ekspedycji. Jej celem było wejście na odkrytą w 1936 roku i niezdobytą Carstensz Pyramide - najwyższy szczyt Nowej Gwinei w Górach Śnieżnych w Irianie Zachodnim. Harrer nie tylko zdobył szczyt, ale dokonał również 30 nowych wejść w Górach Śnieżnych. Nie wiele brakowało, aby nigdy nie powrócić do kraju. Dwukrotnie spojrzał śmierci w oczy. Cudem przeżył upadek z dwudziestometrowego wodospadu podczas filmowania ekspedycji oraz uniknął katastrofy samolotu, którym miał lecieć nad Indiami.

Ekstremalne doświadczenie tylko wzmocniły jego przekonanie o własnej niezniszczalności i szczęściu. Dwa lata później podczas ekspedycji do Brazylii - na wyżynę Mato Grosso - odkrył źródła Rio Xingu. A po nich przyszły jeszcze ekspedycje w Himalaje, do Amazonii, Gujany Francuskiej, na Borneo, do Afryki i do ukochanego Tybetu.

Harrer stał się bohaterem, guru podróżników i alpinistów. W 36 książkach opisał poszczególne wyprawy, skąpiąc czytelnikom głębszych informacji na swój temat. Za całokształt swojej działalności badawczej otrzymał w 1964 r. od prezydenta Austrii honorowy tytuł profesora, a w 1992 r. odznaczony został, rzadko przyznawanym, medalem American Explorer's Club. W elitarnym stowarzyszeniu stanął w jednym szeregu z takimi postaciami jak: Thor Heyerdahl, Neil Armstrong, sir Edmund Hillary, Reinhold Messner. Przez te wszystkie lata skrzętnie skrywał swoją brunatną przeszłość. Messner zapytany o opinię dotyczącą ujawnionych faktów z życia Harrera powiedział: _ Nie mogę zrozumieć dlaczego dzisiaj, gdy ma 85 lat, nie jest zdolny zrobić realnej i krytycznej analizy ideałów swojej przeszłości i przyznać się otwarcie do swoich błędów. _

"W życiu trzeba mieć ideę i zrealizować ją..."

Hollywood wykastrowało barwną i niejednoznaczną historię Harrera. Przemilczało, albo zbagatelizowało co bardziej kontrowersyjne fakty z jego życia. To, co dostrzec można między wierszami pierwowzoru, albo bardziej jednoznacznie wyczytać w _ Białym Pająku _, w którym niezwykle ostrożnie Harrer próbował oczyścić się z zarzutów sugerujących, że to wyłącznie nazistowskie przekonania były motywem podejmowania ekstremalnych wspinaczek, pokazuje bardziej ludzką stronę bohatera niepozbawionego - jak napisał Stern - _ brunatnych plam _. Za powrotem w rodzinne strony, do Friesach w austriackiej Karyntii , miał podobno przeważać fakt, że jego rodzinny dom, w czasie II wojny światowej był miejscem, w którym znalazło ratunek wiele rodzin - być może właśnie dzięki nazistowskim powiązaniom Harrera w latach trzydziestych.

Chociaż nie brakuje głosów, że Heinrich Harrer wielokrotnie gloryfikował ideały swojej młodości i z tego punktu widzenia krytykował młodsze pokolenia wspinaczy, a jego książki sławią niezłomną postawę germańskich alpinistów, kult siły ciała i hartu ducha, trudno nie oddać mu zasług w walce o poszanowanie praw i wolności człowieka. Nie łatwo jednoznacznie stwierdzić, czy był zdeklarowanym nazistą, czy uległ podobnym fascynacjom, jak większość pokolenia dorastającego w latach 30. w Niemczech, czy może raczej był zapatrzonym w siebie oportunistą widzącym w przynależności do partii wymierne korzyści. Być może wierzył, że chcąc spełnić swoje marzenia wspinaczkowe, musiał wykorzystać każdą sprzyjającą okoliczność oraz wsławić się takim wyczynem, który nie pozostałby niezauważony przez właściwe władze.

_ W życiu trzeba mieć ideę i zrealizować ją _ - pisał w swoich książkach. Jego cel był wyraźny - najpierw Eiger, a następnie Nanga Parbat. Wielkie wyzwanie i chwała dla zdobywców._ To takie fantastyczne uczucie, którego się doznaje, gdy wielki wysiłek nagrodzony jest zwycięstwem. Jednakże ani triumf nad przeciwnikiem, ani publiczne uznanie - wszystko to mi nie wystarczało. Pragnąłem zmierzyć się z górami i tylko to naprawdę się liczyło! _
Przez lata urywając swoje młodzieńcze związki z nazizmem, później długo wypierał się i zaprzeczał doniesieniom na swój temat. Zdjęcie, na którym ściskał dłoń Hitlera, skomentował krótko: _ Ach ta historia. Chamberlain również uścisnął mu rękę. Skąd miałbym wiedzieć, że Hitler będzie zbrodniarzem. To jest śmieszne. _ Z cała pewnością nie był zbrodniarzem wojennym, nie brał czynnego udziału w walce i nie mógł być oskarżony o zbrodnie wojenne. Mimo tego dopiero, kiedy jego teczka trafiła pod ekspertyzę berlińskiego historyka, eksperta od SS - Hansa-Heinricha Wilhelma oraz została skonfrontowana z wówczas 85-letnim Harrerem, przyznał się do niechlubnej przeszłości.

Dziś nazwisko Heinrich Harrer właściwie kojarzy się jedyne z gładką twarzą Brada Pitta i ładnym filmem o przyjaźni z Dalajlamą. Wśród wspinaczy wiąż pamięta się co prawda jego wyczyn na Eigerze i późniejsze wyprawy badawcze, ale dla większości pozostanie głosem Tybetu. -_ Lata spędzone w tym ostatnim spokojnym zakątku świata zmieniły nas _ - zapewniał Harrer.

Chociaż hollywoodzka wizja Harrera daleka jest od prawdy o tym człowieku, chce się wierzyć, że to pod wpływem pobytu na dworze Dalajlamy i kontaktów z młodym Królem-Bogiem oraz jego poddanymi następuje wewnętrzna przemiana Aryjczyka.

Artykuł powstał na podstawie książek: _ Biały Pająk _, _ Siedem lat w Tybecie. Moje życie na dworze Dalajlamy _ i _ Powrót do Tybetu _ autorstwa Heinricha Harrera, skąd pochodzą cytaty, oraz archiwalnych wydań Stern'a, Spigel'a i La Mode.

Czytaj więcej w Menstream.pl
Historia polskiego himalaizmu do obejrzenia w sieci Filmoteka Narodowa, Instytut Adama Mickiewicza i Narodowy Instytut Audiowizualny udostępniły na internetowej platformie Google Cultural Institute interesujace wystawy.
Za zdobycie Everestu dostał 5-dolarówkę Edmund Hillary nawet nie przypuszczał, że za życia trafi na nowozelandzki banknot.
Polacy przelecieli szybowcem nad Himalajami Więcej kłopotów mieli z pokonaniem nepalskiej biurokracji, niż z szybowaniem nad ośmiotysięcznikami.
wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)