Rosja jest mocarstwem dążącym do hegemonii, a jej obliczona na ekspansję polityka zagraża nie tylko Ukrainie, lecz także Polsce – ostrzega „FAS”. Dla Kremla Nord Stream 2 jest bronią przeciwko Ukrainie.
Autor komentarza, długoletni korespondent gazety w Polsce i na Ukrainie, Konrad Schuller pisze, że rosyjska interwencja w Cieśninie Kerczeńskiej jest „kolejnym krokiem w rosyjskiej polityce podbojów” prowadzonej przez Kreml od lat 90. i zagrażającej bezpieczeństwu Europy.
Czy Niemcy dadzą Rosji nową broń?
Od Niemiec zależy, podkreśla Schuller, czy Moskwa, „dysponująca kałasznikowami i kanonierkami, dostanie do ręki nową broń - gazociąg Nord Stream 2”.
Autor przypomina genezę konfliktu rosyjsko-ukraińskiego: aneksję Krymu i działania we wschodniej Ukrainie, a następnie pisze, że nową strefą walki jest Morze Azowskie, duża zatoka Morza Czarnego.
Przypomina, że północne wybrzeże zatoki pomiędzy Krymem a Rosją należy ciągle jeszcze, pomimo licznych rosyjskich ataków, do Ukrainy. Port Mariupol z dwoma stalowniami jest „niewygodnym ryglem” oddzielającym Rosję od zdobycznego Krymu.
Rosja atakuje miasto od dłuższego czasu, a od tego lata na dodatek utrudnia żeglugę po Morzu Azowskim. Pewnego dnia cały ten skrawek wybrzeża może wpaść w ręce Putina – ostrzega „FAS”.
Rosyjska strategia podbojów
Schuller tumaczy, że postępowanie Rosji jest zgodne z „klasyczną strategią podbojów stosowaną przez mocarstwa hegemonialne”. Kolejne zdobycze tworzą zagrożone przedpola i niestabilne strefy przejściowe. Aby je zabezpieczyć, konieczne są dalsze podboje – czytamy w „FAS”.
W ten sposób powstawało rosyjskie imperium. Kierując się tą logiką, Związek Sowiecki po II wojnie światowej okupował nie tylko Berlin, lecz także Warszawę, Pragę i Budapeszt.
Najnowszy atak odpowiada temu schematowi: ponieważ Rosja ma już Krym, musi więc dostać także Morze Azowskie i Mariupol. Ukraina broni się, lecz jest słabym państwem.
Schuller ostrzega, że jeżeli Ukraina by się rozpadła lub znajdzie się pod dominacją Rosji, nie zapanuje pokój, lecz dojdzie do dalszych napięć.
Czy Moskwa przypomni sobie o Warszawie?
Podbój Ukrainy doprowadziłby do powstania nowego „przedpola”, które tym razem znajdowałoby się w kraju należącym do NATO - Polsce. „W Moskwie ktoś mógłby sobie przypomnieć, że jeszcze niedawno nie tylko Kijów, lecz także Warszawa, Praga i Berlin należały do rosyjskiego systemu hegemonialnego” – ostrzega Schuller.
„Angela Merkel zrobiła dużo, by nie dopuścić do takiej sytuacji. Bez niej nie byłoby europejskich sankcji, które skłoniły Rosję do zatrzymania marszu w Donbasie” – zaznacza niemiecki dziennikarz.
Jego zdaniem obecnie Niemcy robią jednak „wszystko, by zdezawuować ten sukces”, dając Putinowi do ręki nowy niebezpieczny instrument do destabilizacji Ukrainy – gazociąg z Rosji przez Bałtyk do Pomorza Przedniego.
Schuller podkreśla, że gazociąg szkodzi Ukrainie, ponieważ spowoduje, że ukraiński system gazociągów, którymi płynie rosyjski gaz, stanie się niepotrzebny.
Rosyjski gaz w ukraińskich rurociągach jest z punktu widzenia Kijowa „ubezpieczeniem na życie”. Dopóki Rosja potrzebuje ukraińskich gazociągów, dopóty Putin nie zaryzykuje większej wojny, podczas której ukraiński system transportu gazu mógłby zostać zniszczony.
Nord Stream 2 to broń przeciw Ukrainie
Gdy Nord Stream 2 zacznie działać, Moskwa przestanie potrzebować ukraińskich rurociągów i będzie mogła odrzucić ostatnie pozory. „Rurociąg przez Bałtyk nie jest w swej istocie projektem biznesowym, lecz bronią przeciwko Ukrainie” – ostrzega w konkluzji Schuller.
„FAS” jest niedzielnym wydaniem czołowego niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.