W przypadku CIT największym płatnikiem jest PKO BP (patrz zestawienie największych płatników)
. Ale podatek dochodowy nie wyczerpuje listy obowiązkowych opłat nakładanych na firmy. Rządowi od pewnego czasu zaczyna nie odpowiadać poziom wpływów i wymyśla coraz to nowe formy opodatkowania.
Zaczął w 2011 roku Donald Tusk, wprowadzając podatek od kopalin, który tak naprawdę obciążył tylko KGHM. Potem ten pomysł twórczo rozwinęło PiS w postaci działającego od dwóch lat podatku bankowego.
Teraz PiS chce dodać do zestawu jeszcze podatek paliwowy od PKN Orlen i Lotosu i cały czas liczy, że uda się uruchomić wprowadzony we wrześniu 2016 r. podatek od sieci handlowych, zablokowany przez unijny Trybunał Sprawiedliwości. To propozycje na zwiększenie obciążeń tych firm, które są według władzy „niedociążone”.
Postanowiliśmy sprawdzić, które firmy płaca najwięcej danin. Zbadaliśmy 30 największych spółek giełdowych. I tak, PGE, KGHM oraz PKO BP wnoszą łącznie aż co dwudziestą złotówkę, która wpływa do budżetu. W 2017 roku wpłaciły aż 14 mld zł w postaci szeregu różnych podatków, od CIT poprzez akcyzę, podatek bankowy, podatek od kopalin, ale również PIT, składki na ubezpieczenia społeczne i inne.
Wpłaty tylko tych trzech firm dały 5,2 proc. dochodów budżetu państwa, liczonych bez podatku VAT (płaconego przez konsumentów) oraz 1,9 proc. składek wpłaconych do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Ale co ciekawe, to nie te firmy są najbardziej obciążone daninami publicznymi. Niby płacą najwięcej, ale mają na to odpowiedni majątek. Jak sprawdzić skalę obciążeń poszczególnych firm?
Porównaliśmy wpłaty podatków z wartością księgową spółek, czyli wartością wynikającą z zebranego kapitału od akcjonariuszy, powiększonego o zgromadzone zyski. Innymi słowy, ktoś wykłada kapitał na działanie spółki, a państwo zabiera mu określony procent. Wyliczyliśmy jaki. A widok takiego zestawienia niesie ze sobą ciekawe wnioski.
Przede wszystkim pomysł obciążenia branży handlu detalicznego większymi opłatami, to idea dociążenia tych, którzy i tak są mocno obciążeni. Dino Polska zapłacił w ub. roku 267 mln zł różnych danin, z czego szacunkowo 167 mln zł wpłat na ZUS, 52 mln zł - CIT, 24 mln zł - PIT od pracowników i niecałe 24 mln zł innych podatków. Stanowi to w sumie aż 29,5 proc. kapitału własnego spółki.
W przypadku CCC było to 26,9 proc., a LPP 17,9 proc. Te trzy firmy są w pierwszej siódemce, płacących najwięcej w zestawieniu z kapitałem spółki.
Innymi słowy, rząd chce się dociążyć zagraniczne sieci sklepów, które podejrzewane są o unikanie podatków poprzez ceny transferowe, a w rezultacie dociąży się przy okazji polskich i tak już bardzo obciążonych detalistów. Być może rozwiązaniem byłoby ustalenie dla całej branży stawki CIT na poziomie 1 proc. z brakiem możliwości odliczania kosztów lub np. z odliczaniem tylko wynagrodzeń pracowników? Podobne rozwiązanie proponowało kiedyś Centrum im. Adama Smitha.
Z trójki największych płatników - PGE, KGHM, PKO BP - jako wysoko obciążony można uznać KGHM, który wniósł w ub. roku podatki o wartości 24,5 proc. kapitału własnego. To właśnie skutek podatku od kopalin. W ub. roku wyniósł 1,8 mld zł, czyli 42 proc. całości danin wpłaconych przez spółkę.
A pozostałe dwie firmy? PGE wpłaca „zaledwie” 12,2 proc. kapitału, a PKO BP - 10,6 proc. Najmniej obciążony był Cyfrowy Polsat (5,1 proc.). Banki choć dociążone podatkiem bankowym płacą od 13,5 proc. w przypadku Aliora, do 8 proc. w przypadku Banku Handlowego.
Najbardziej obciążoną spółką jest natomiast Grupa Żywiec. Akcyza na alkohol nie należy do małych. Wyliczyliśmy, że spółka wpłaciła jej około 1,3 mld zł w ub. roku, co sumując z innymi podatkami i para-podatkami daje razem 1,5 mld zł. To aż 10-krotność kapitału własnego spółki!
Akcje sprzedali, a teraz chcą zysków
Cała sytuacja z wprowadzaniem nowych podatków wygląda dość zastanawiająco, jeśli chodzi o częściowo sprywatyzowane spółki giełdowe. Kontrolę cały czas ma w nich państwo, ale nie ma już całości zysków.
Historia wygląda więc następująco. Najpierw sprzedano znaczącą część akcji, nazywając to prywatyzacją, choć państwo nadal sprawuje kontrolę i obsadza kluczowe posady. Prywatne osoby i instytucje kupowały akcje tych prywatyzowanych spółek, by czerpać korzyści z ich działalności. Po kilku, czasem kilkunastu latach państwo stwierdza, że co prawda sprywatyzowało, ale więcej i tak mu się należy ponad CIT i podatek od dywidend.
2,9 mld zł wpłat podatkowych od PKN Orlen, to jak widać za mało. Spółka płaci państwu w różnych podatkach 10,6 proc. kapitału własnego, co jest jedną z niższych stawek wśród gigantów giełdy. Skarb Państwa ma tylko 28 proc. akcji, a więc prawo tylko do takiej części zysków - reszta idzie do pozostałych akcjonariuszy. To władzy nie zadowala, więc wnioskuje o więcej.
W przypadku Lotosu państwo ma 53 proc. akcji, ale też swój dotychczasowy dochód ze spółki 1,6 mld zł może zwiększyć właśnie podatkiem paliwowym. Za co w ostatecznym rozrachunku zapłacą oczywiście klienci.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl