Uczestnicy zorganizowanej przez wrocławską "Gazetę Wyborczą" debaty wskazali na pozytywne skutki napływu Ukraińców na polski rynek pracy. Zarówno przedstawiciele firm, jak i lokalnej administracji podkreślili, że Ukraińcy nie odbierają pracy Polakom, lecz ratują gospodarkę przed niedoborem rąk do pracy.
- Gdyby nie było imigrantów, nie tylko nie miałby kto nas obsługiwać w sklepach czy restauracjach. Mielibyśmy też jeszcze większe problemy na rynku budowlanym - mówiła Ewa Kaucz, prezes Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej. - W kłopotach byłaby też branża informatyczna, finansowa i te wszystkie nowoczesne centra usług biznesowych - dodała.
Karol Przywara, dyrektor wydziału współpracy z zagranicą w dolnośląskim urzędzie marszałkowskim, wskazał, że dzięki Ukraińcom miasto może pozyskiwać inwestorów, którzy jako warunek stawiają zapewnienie dopływu pracowników. Z kolei Marek Pasztetnik, prezes Zachodniej Izby Gospodarczej, podkreślił, że Ukraińcy są cenionymi pracownikami, bo są lepiej zmotywowani niż Polacy.
Przedsiębiorcy chcą zatrudniać Ukraińców, ale wciąć narzekają na trudności biurokratyczne. Choć wprowadzone w zeszłym roku uproszczone przepisy pozwalają na ich bezwizowy wjazd do Polski, przebywać mogą tu maksymalnie pół roku. To dla wielu firm zdecydowanie za mało.
Przedstawiciel Zachodniej Izby Gospodarczej zwrócił uwagę, że aby pracownik mógł zostać dłużej, potrzebne jest zezwolenie na pracę wydane przez urząd wojewódzki, ale formalności trwają zbyt długo. Igor Lisin z działającej we Wrocławiu fundacji Ukraina powiedział, że na pozwolenie czeka się ponad pół roku, czyli dłużej niż można przebywać w Polsce bez wizy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl