Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Jamroży wspierał Deutsche Bank

0
Podziel się:

Były prezes PZU SA Władysław Jamroży zawierając tajne umowy wspomagał Deutsche Bank w próbie przejęcia kontroli nad BIG BG

, co spowodowało opóźnienia w prywatyzacji spółki - wynika z raportu NIK upublicznionego we wtorek.

Izba skrytykowała również byłego ministra Skarbu Państwa Emila Wąsacza, który zezwolił konsorcjum Eureko i BIG BG na uzyskanie ogromnych przywilejów w zakresie zarządzania PZU SA.

NIK podaje, że 4 listopada 1999 r., czyli dzień przed podpisaniem przez ministra Skarbu Państwa umowy z Eureko i BIG BG o sprzedaży im 30 proc. akcji PZU SA, Jamroży podpisał umowę z Deutsche Bankiem na sprzedaż akcji BIG Banku Gdańskiego, znajdujących się w posiadaniu PZU SA.

Według Izby, prezes PZU miał prawo samodzielnie zawrzeć umowę. 'Krytycznie należy natomiast ocenić to, że decyzja o zawarciu umowy (...) została podjęta przez prezesa Jamrożego bez konsultacji z organami statutowymi spółki. Fakt ten miał istotne znaczenie, ponieważ umowa ta dotyczyła sprzedaży pakietu akcji o szczególnym znaczeniu dla PZU SA' - napisała NIK w raporcie.

Ustalenia kontroli pozwalają, według NIK, stwierdzić, że Jamroży nie tylko osobiście negocjował warunki sprzedaży akcji BIG BG, lecz również współpracował z Deutsche Bankiem w celu umożliwienia temu bankowi przejęcia kontroli nad BIG BG.

29 stycznia 2000 r. rada nadzorcza PZU SA zawiesiła w pełnieniu obowiązków Jamrożego i Grzegorza Wieczerzaka, szefa PZU Życie (który sprzedał Deutsche Bankowi ponad 11,8 mln akcji BIG Bank). NIK zarzuca ówczesnemu ministrowi Skarbu Państwa Emilowi Wąsaczowi, że za późno podjął decyzję o ich odwołaniu.

'Opóźnienie w podjęciu tej decyzji doprowadziło do 5-miesięcznego funkcjonowania zarządu w niepełnym składzie, co spowodowało poczucie braku stabilności w zarządzaniu spółką i skutkowało opóźnieniami w przygotowaniu dalszych etapów prywatyzacji' - czytamy w raporcie NIK.

Izba twierdzi też, że wraz z nabyciem 30 proc. akcji PZU SA konsorcjum Eureko i BIG BG uzyskały ogromne przywileje, które pozwoliły im wpływać na najważniejsze decyzje w PZU SA.

'Nie mamy zarzutów co do sposobu wyboru inwestora, bo rzeczywiście konsorcjum Eureko i BIG BG złożyło najlepszą propozycję. Nie mamy zastrzeżeń co do wyceny majątku PZU, bo kwota 10 mld zł była rzetelnie skalkulowana. Mamy natomiast zarzuty do sposobu zawarcia kontraktu prywatyzacyjnego w listopadzie 1999 r. Generalnie ten zarzut sprowadza się do tego, że inwestor strategiczny - konsorcjum Eureko i BIG BG - za nabycie 30 proc. akcji PZU uzyskał niewspółmierne uprawnienia w zakresie wpływu na spółkę' - powiedział we wtorek na konferencji prasowej prezes NIK Janusz Wojciechowski.

'Taki charakter tej umowy wynika z zawartych w niej oświadczeń ministra SP, które m.in. dotyczyły: wspierania w przyszłości starań Eureko o otrzymanie zgody na nabycie ponad 25 proc. akcji PZU SA oraz ograniczenia w statucie PZU SA prawa głosu dla innych akcjonariuszy do 10 proc. (w późniejszym okresie 20 proc.) ogólnej liczby głosów, a przed upływem terminu tego ograniczenia - do poparcia starań Eureko o uzyskanie zezwoleń na zwiększenie posiadanego pakietu akcji PZU SA do ponad 50 proc.' - czytamy w raporcie.

Zdaniem Wojciechowskiego minister Skarbu Państwa najpierw wynegocjował cenę za akcje spółki, a dopiero później dołączył do nich 'pakiet przywilejów'. Wojciechowski wyjaśnił, że chodzi m.in. o to, iż minister zgodził się na rekomendowanie do 9-osobowej rady nadzorczej spółki po czterech członków z każdej strony. Przewodniczący rady miał być niezależnym ekspertem.

W opinii Wojciechowskiego, do kłopotów prywatyzacyjnych PZU przyczynił się brak współdziałania między Skarbem Państwa a władzami PZU.

'Przy tak wielkiej prywatyzacji należałoby oczekiwać, że wszystkie podmioty reprezentujące interes Skarbu Państwa będą ściśle ze sobą współdziałać. Tymczasem minister robił swoje, nie informując o tym władz spółki' - powiedział prezes NIK.

Dodał, że taka praktyka przyniosła negatywne skutki, bo władze PZU podejmowały działania sprzeczne z treścią umowy prywatyzacyjnej i zawierały umowy z Deutsche Bankiem.

Materiały z kontroli NIK zamierza przekazać Prokuratorowi Generalnemu. Będą one dodatkowymi dokumentami w toczącym się już postępowaniu karnym dotyczącym prywatyzacji PZU.

Na pytanie o odpowiedzialność Wąsacza, Wojciechowski odpowiedział, że ma ona charakter nie kryminalny, ale polityczny. Jego zdaniem minister zrobił źle, zatajając przed rządem informacje o koncepcji prywatyzacji PZU.

Konflikt w grupie PZU SA trwa od stycznia ubiegłego roku, gdy ówczesny prezes PZU SA Władysław Jamroży oraz Grzegorz Wieczerzak, członek zarządu spółki, poparli Deutsche Bank w próbie przejęcia BIG BG, będącego akcjonariuszem PZU.

Po tych wydarzeniach Jamroży został w czerwcu odwołany z funkcji prezesa PZU SA. Zastąpił go Jerzy Zdrzałka. Wieczerzak pozostał prezesem PZU Życie.

Przez kilka miesięcy nowy zarząd PZU SA ze Zdrzałką usiłował doprowadzić do zmiany zarządu PZU Życie.

W końcu zeszłego roku, gdy kolejne części ciągnącego się walnego zgromadzenia PZU nie doprowadziły do wyboru przewodniczącego rady nadzorczej, Skarb Państwa złożył pozew o unieważnienie umowy prywatyzacyjnej, gdyż uważa, że konsorcjum kupiło w listopadzie 1999 roku za 3 mld zł 30 proc. PZU nie po to, żeby rozwijać działalność ubezpieczeniową, ale żeby chronić przed zmianami akcjonariat BIG BG.

Skarb Państwa twierdzi, że Eureko złamało wielokrotnie umowę prywatyzacyjną. SP twierdzi również, że rzeczywistą intencją zakupu akcji PZU była ochrona stabilności akcjonariatu BIG BG.

Na zakończonym w miniony wtorek NWZA głosami Skarbu Państwa odwołano dotychczasowy zarząd z Jerzym Zdrzałką i powołano 8- osobową radę nadzorczą bez przedstawicieli Eureko i BIG BG, którzy na znak protestu zrezygnowali z udziału w wyborze RN w głosowaniu grupami.

Ministerstwo Skarbu Państwa uzasadniło swoją postawę na zgromadzeniu tym, że działania podejmowane przez prezesa PZU SA Zdrzałkę wobec PZU Życie uniemożliwiają współpracę z zarządem PZU SA w dotychczasowym składzie.

MSP podało w komunikacie, że działania Zdrzałki odbiera jako destrukcyjne i godzące w interesy spółki, a jedynym słusznym rozwiązaniem w obecnej sytuacji jest przeprowadzenie zmian w radzie nadzorczej z wykorzystaniem wszelkich dostępnych prawem instrumentów w ten sposób, by nowo wybrany przez nią zarząd dawał rękojmię ustabilizowania sytuacji w PZU SA i w całej grupie PZU.

Skarb Państwa chce, by udział akcjonariuszy we władzach spółki był zgodny z prawami właścicielskimi wynikającymi z posiadanych akcji, oraz by sprawnie realizowano kolejne etapy prywatyzacji PZU.

MSP podało, że odwołanie zarządu PZU SA jest wynikiem wielomiesięcznych zabiegów Skarbu Państwa mających na celu uzdrowienie sytuacji w grupie PZU.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)