Były minister rządu Jerzego Buzka - Jerzy Widzyk nie zatajał dochodów ani nie złamał ustawy antykorupcyjnej - uznała Opolska Prokuratura Okręgowa i umorzyła śledztwo w tej sprawie.
Na wniosek Generalnego Inspektora Informacji Finansowej prokuratura sprawdzała, między innymi, czy Jerzy Widzyk i jego żona wydawali więcej, niż zarabiali. Wniosek złożono w październiku 2001-go roku, a podejrzenie zrodziło się w związku z zakupem nieruchomości w Warszawie.
Już na wstępie okazało się, że podejrzenie "prania brudnych pieniędzy przez państwa Widzyków było bezpodstawne. Pieniądze, za które były minister transportu kupił dom w Warszawie, pochodziły w całości z kredytu w wysokości 220 tysięcy dolarów, zaciągniętego w Fortis Bank Polska SA w Warszawie.
Wszczęcie śledztwa ograniczono zatem do sprawdzenia, czy były minister nie zatajał dochodów. Istniało bowiem podejrzenie, że podał nieprawdę w swoim oświadczeniu majątkowym, czyli naruszył ustawę z 1997 roku o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. Jest to przestepstwo zagrożone karą więzienia.
Jak powiedział Radiu Opole rzecznik opolskiej okręgówki - prokurator Roman Wawrzynek, śledztwo nie wykazało naruszeń prawa i zostało umorzone.