Jeśli Palikot dostanie się do Sejmu, to będzie rządził

Ostatnie tygodnie kampanii są bardzo spokojne. PiS zaciska zęby i sili się na grzeczność, PO zgłupiało i nie wie jak na taką opozycję zareagować, a Napieralski bełkoce o gospodarce. Tylko Janusz Palikot jedzie równo po wszystkich. Piszę _ jedzie _, bo choć to człowiek już prawie 50-letni, to z usposobienia pewnie najmłodszy z polityków w kraju.

Przeczytaj komentarz Macieja Czujki

PiS zmądrzał, PO zbaraniało. Mamy jakieś wybory?
Podoba się nam wszystkim ten młodzieńczy czy nawet dziecinny wigor, który pan Janusz objawia poprzez niezwykle wesołą analizę otaczającego go świata. Z dziecinną naiwności przekonuje nas, że PiS i PO nie chcą wygrać wyborów, bo ministerialna teczka przysparza człowiekowi w życiu wielu nieprzyjemności. Z młodzieńczą odwagą przyznaje, że on i jego ludzie jako jedyni są gotowi przyjąć owe teki.

By tak się stało Janusz Palikot musi odnieść sukces, którego rozmiar mógłby przytłoczyć - co trudne - i jego samego. Ruch Poparcia Palikota potrzebowałby większości bezwzględnej, bo z kim miałby zawierać koalicję?

Odpada Platforma Obywatelska, w której większość prominentnych działaczy otrzymała od niego złośliwe ksywki. Donald Tusk - _ mały tyran _, Grzegorz Schetyna - _ drugoligowy polityk _, Bogdan Klich - _ bezpłciowy prymus _, Ewa Kopacz - _ furiatka i histeryczka _. Te przydomki pewnie by klub PO przełknął, ale przecież Palikot nazdradzał sekretów partii, w tym ten najważniejszy - publiczne wrzeszczy, że Platforma nic nie robi.

Nie wchodzi w grę SLD. Grzegorz Napieralski, który pod względem politycznego polotu koło Palikota nawet nie leżał, cały pewnie pała do niego nienawiścią. Drugi lider cherlawego SLD Ryszard Kalisz też z panem Januszem się nie sprzymierzy. Bo gdy gotów był dla niego zrezygnować z członkostwa w Sojuszu, to pan Janusz nie posunął się ani trochę, by udostępnić wąski stołek szefa partii ważkiej personie sceny politycznej.

A PiS? Sprawa jest oczywista. Wystarczy sobie wyobrazić, jak po wyborach premier Kaczyński i wicepremier Palikot, szef dajmy na to MSWiA, ramię w ramię wyjaśnialiby przyczyny katastrofy Smoleńskiej. Wszystko jasne.

Palikotowi pozostaje więc nieznacznie przekroczyć próg wyborczy i kąsać z drugiej ławy. Walczyć o priorytety swoich ludzi - nie o sprawy wielkie. A wtedy niejeden wyborca przyzna: _ Palikot rządzi _. Przyzna, kiwając leniwie głową i pokasłując z przyjemnością - wszystko _ na legalu _.