O absurdach w przetargach na prowadzenie kasyn pisze "Puls Biznesu". Jedno z najważniejszych kryteriów w tych postępowaniach dotyczy tego, ile firma planuje mieć przychodów ze swojego biznesu. Im większe, tym więcej zapłaci podatku. Ministerstwu Finansów, które rozstrzyga przetargi, zależy więc na wyborze takich firm, które zapewnią mu - przynajmniej teoretycznie - największe wpływy podatkowe.
Firmy ubiegające się o prowadzenie kasyna muszą zaprognozować swoje wpływy na aż sześć lat do przodu. Resort finansów sprawdza jednak wiarygodność tych prognoz tylko w pierwszych trzech latach. Nie patrzy, czy zadeklarowane wpływy z pozostałych trzech lat są wiarygodne. Wystarczy, że są wpisane jakiekolwiek, mogą być nierealnie wysokie. Im wyższe, tym lepiej, bo rosną szanse firmy na wygraną.
I tak jedna z firm, walcząca o kasyno w Łodzi, zadeklarowała, że będzie miała 28 mln złotych przychodów. W pierwszych trzech latach działalności będzie to niecałe 38 mln zł. W kolejnych trzech latach - tych, których nie bada MF - nagle mają one znacznie wzrosnąć. W szóstym roku działalności kasyno ma mieć już obroty na poziomie prawie 23 mld zł!
A jest to kwota całkowicie nierealna, bo przychody wszystkich kasyn w największym w tej chwili zagłębiu tego typu przybytków - chińskim Makau - wynoszą równowartość 123 mld zł. Nie jest więc możliwe, żeby jedno kasyno w Łodzi generowało obroty na poziomie 1/5 obrotów osiąganych w światowej stolicy tego biznesu.
Na rynku kasyn w Polsce jest dwóch dużych graczy - grupa ZPR i Casinos Poland. I jedna, i druga narzeka, że w przetargach konkurenci sztucznie zawyżają prognozowane przychody. Obie też korzystają z narracji, że to konkurenci, zaczęli tę niezdrową rywalizację pierwsi. A resort finansów nie daje żadnych jasnych deklaracji, czy zamierza coś w tej sprawie zrobić.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl