Paweł Śpiewak porównał zakończony wczoraj kongres SLD do sytuacji z PRL-u i rozliczeń okresu "błędów i wypaczeń". Według socjologa, wokół tego hasła odbywał się kongres, który charakteryzował się "ubóstwem refleksji nad stanem państwa i partii".
Paweł Śpiewak uważa, że w najbliższym czasie w Sojuszu nic się nie zmieni, ponieważ nie zdiagnozowano oraz nie wskazano mechanizmów, ktróre powodują centralizację, oligarchizację i korupcję, a więc zjawiska, na które podczas kongresu narzekali prezydent Aleksander Kwaśniewski i premier Leszek Miller.
Rozmówca "Sygnałów dnia" podkreślił także, że SLD głosi tak naprawdę hasła liberalne, a premier używał "języka liberalnego" podczas kongresu". "Polska jest jednym z niewielu krajów europejskich, gdzie nie występuje lewica" - powiedział Paweł Śpiewak, wskazując, że śladem lewicy jest jeszcze Unia Pracy.
Z kolei Andrzej Rychard uważa, że SLD zawsze brakowało "mechanizmów samokorygujących", które doprowadziły do promowania takich osób jak były minister zdrowia Mariusz Łapiński.
W opinii socjologa, jeżeli Sojusz rzeczywiście wysłucha apelu prezydenta o debatę programową wewnątrz partii, wówczas poważnie naruszy to jedność szeregów SLD. Z kolei jeśli do debaty nie dojdzie - przekonuje Andrzej Rychard - wówczas Sojuszowi grozi uwiąd. Według rozmówcy "Sygnałów Dnia", obecny rząd ma o wiele wyraźniejszą "twarz" gospodarczą niż polityczną.
Andrzej Rychard zwrócił także uwagę, że w SLD są ludzie o różnych biografiach i nie wszystkim może zależeć, aby było "klarownie, czysto i różowo", natomiast może im zależeć na tym, by załatwiać własne interesy.