Trzy kabiny do tłumaczenia symultanicznego - taki miał być wkład w organizację Kongresu 590 firmy Janusza J., biznesmena z zarzutami korupcyjnymi. Miał za to dostać darmową reklamę - wynika z informacji, do których dotarł money.pl. Fundacja im. Sławomira Skrzypka organizująca Kongres 590 nie miała więc wiele wspólnego z Januszem J.
W poniedziałek rano portalOKO.press opublikował tekst sugerujący, że za Kongresem 590 stoi biznesmen oskarżony w tzw. infoaferze. Serwis w tytule pisał, że "bohater wielkiej afery korupcyjnej współorganizował Kongres 590".
Według OKOpress, należąca do Fundacji im. Sławomira Skrzypka spółka Kongres podpisała umowę z firmą B., jako partnerem wydarzenia, odpowiedzialnym za usługi tłumaczeń symultanicznych.
Umowa miała mieć charakter barterowy, co oznacza, że w zamian za usługę, firma Janusza J. miała możliwość reklamowania się podczas kongresu. Co potwierdzał w rozmowie z dziennikarką OKOpress sam Janusz J.
Na czym dokładnie polegać miała ta "organizacja" Kongresu? Według informacji money.pl, na wypożyczeniu trzech budek do tłumaczeń symultanicznych. Umowę podpisała z nią nawet nie Fundacja im. S. Skrzypka, ale firma podwykonawcza zajmująca się kwestiami stricte technicznymi.
Kongres 590: Czy Polska potrzebuje nowych rynków zbytu?
Z informacji, do jakich dotarliśmy, wynika, że organizator Kongresu 590 nie miał takiej świadomości, że za firmą oferującą trzy kabiny do tłumaczeń stoi ktoś zamieszany w słynną aferę. Firma B. miała być natomiast jedną z wielu, z jakimi ich podwykonawca nawiązał współpracę barterową.
Potwierdził to dla money.pl Piotr Wdowiak w przesłanym nam stanowisku Fundacji. "Zarząd Fundacji im. Sławomira Skrzypka, organizator Kongresu 590 'Uwalniamy Polski potencjał' informuje, że firma B. nie była współorganizatorem Kongresu 590" - przekazał money.pl.
Jak czytamy dalej, "Firma B. dostarczyła trzy kabiny do tłumaczeń symultanicznych wraz z wyposażeniem. Realizacja świadczeń barterowych wynikała z umowy zawartej z firmą realizującą działania promocyjne oraz eventowe na rzecz kongresu".
Przypomnijmy, że tzw. infoafera miała być według CBA, największą aferą korupcyjną w historii Polski. Dotyczyła nieprawidłowości w przetargach z lat 2007-2010 na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez Centrum Projektów i Usług Informatycznych w dawnym MSWiA. Pierwsze zatrzymania miały miejsce 2011 roku.